Rozdział 1

69 2 0
                                    

W szkole moja klasa liczy najwięcej uczniów w śród innych klas. Jest w niej 19 chłopaków i 11 dziewczyn.
Pewnego razu siedząc na przerwie z dziewczynami podszedl do nas Grzegorz ( kolega) i powiedział uradowany:
- Na reszcie przyjdzie do nas do szkoły nowy uczeń. Prawdopodobnie dobrze gra w siatkówkę!-Dziewczyny były zachwycone oprócz jednej.
- Super! A teraz idź już bo mamy ważniejsze sprawy do obgadania- odezwała się Jola, z którą tydzień temu zerwał chłopak i od tej pory była na każdego obrażona.
Monika siedziala cicho i tylko się przysłuchiwała rozmowie. Ja wiedziałam że ona coś czuję do Grześka ale nie mogłam nikomu o tym powiedzieć.
Bardzo zaciekawił mnie ten chłopak o którym wspomniał Grzesiek...
Dni mijały a tego " nowego siatkarza" dalej nie było. Zaczynałam już powoli wątpić w jego pojawienie się.
Któregoś dnia idąc zamyślona korytarzem nie zauważyłam że ktoś na środku niego zostawił plecak, potknęłam się o niego i upadłam.
- kurwa!- krzyknęłam
Stałam się pośmiewiskiem w szkole. Może dlatego że mieliśmy takiego debila- Olka w klasie który się że wszystkich naśmiewał ? A teraz szukał sensacji? Ale był jeden chłopak którego nie znałam... który jako jedyny zamiast się śmiać z tej sytuacji zaczął przekonywać innych że to nie śmieszne i że każdemu może się to zdarzyć.
Bardzo mnie zadziwił. Przecież mnie nie znał a stanął w mojej obronie nie zwracając uwagi na to że może już od 1 dnia być nielubiany...

Byłam otoczona przez grupę ludzi a ich śmiejące się twarze były przed moimi oczami. Nie wytrzymałam i chociaż próbowałam powstrzymać się - łzy same leciały mi po policzku.
Na szczęście zadzwonił dzwonek i gromadka się rozeszła. Został tylko " nieznajomy". Podszedł do mnie i się zapytał:
- Nic ci nie jest?
- Nie... dziękuję.
Podniosłam głowę i ujrzałam przystojnego, umięśnionego bruneta o ciemnych piwnych oczach patrzących się prosto na mnie. Nikogo na korytarzu już nie było tylko my.
- Nazywam się Sebastian a ty?- zapytał
- Roxana...- odpowiedziałam niepewnym głosem
- Piękne imię- rzekł i popatrzył się mi prosto w oczy. Zauważyłam jakiś przyjazny blask...
- dziękuję... Twoje też jest bardzo ładne...- odpowiedziałam zawstydzona.
Sebastian pomógł mi wstać. Mimo iz mnie nie znał ( znaczy wiedział tylko jak mam na imię), nie wstydził się. Otarł mi łzę i zaczął mnie pocieszać opowiadając dowcipy i śmieszne sytuacje z jego życia. Po 20 minutowej rozmowie nie było warto już wracać na lekcję a więc postanowiliśmy zostać na korytarzu w swoim towarzystwie do kolejnego drzwonka. Miał poczucie humoru ale też potrafił zachować powagę. Czułam że coraz bardziej go lubię. Byłam mu wdzięczna za wszystko. Na sam koniec wymieniliśmy się numerami i poszliśmy na zajęcia...
***
Hej! I jaka jest podoba pierwszy rozdział? Dzisiaj dodam jeszcze kilka. Mam nadzieję że was zainteresuje

Żar Miłości Czy Winorośl Przyjaźni?Where stories live. Discover now