Rozdział 5

26 2 0
                                    

Nastał pierwszy dzień w szkole w tym tygodniu. Byłam trochę zestresowana tym sprawdzianem. Zawsze dostawałam nawet dobre oceny ale ostatnio przerabialiśmy dział którego wgl nie rozumiałam...weszłam zamyślona do szkoły. Przywitałam się z przyjaciółmi ale Sebastiana jeszcze nie było. Monika oczywiście cała przerwę przesiadywała z Grześkiem. Nie kryli się nawet przed nauczycielami że są razem. Obściskiwali się na każdym kroku. Czasami juz za dużo było tej ich miłości... Wyruszyłam do sklepiku szkolnego kupić sobie sok bo zapomniałam wody z domu. Po drodze zagadała mnie Dagmara ale nie miałam ochoty pierdolić z nią o innych uczniach. Miałam zły humor.  Wzrokiem cały czas szukałam bruneta. Kupiłam soczek pomarańczowy i zerknęłam na zegarek. Za kilka minut miała się zaczął lekcja. Po chwili zobaczyłam ciemność, poczułam ten piękny zapach i ciepłe ręce na moich oczach. Od razu widziałam kto to.
- Seba!?- od razu poprawił mi się humor. Odwróciłam się do niego i ujrzałam te duże,piwne oczy w których się szybko zagłębiłam. Pocałował mnie w policzek.
- co ty taka zaskoczona? Za długo mnie nie widziałaś?- powiedział że śmiechem
- tak...bardzo. Hah. Dwa dni.
Objął mnie jedną ręką za plecy i szedł obok mnie w stronę sali. Oczywiście pierwsze co zobaczyliśmy to całujących się gołąbków. Sebastian się zaśmiał. Po chwili zadzwonił dzwonek i przyszedł pan Antoni- wychowawca i matematyk.
...
- udało się! Będę miała tą 4! A może nawet 5! Nie potrafiłam tylko jednego zadania!- krzyczałam wesoła.
- no u mnie to chyba będzie jedno zadanie dobrze...- wymamrotała załamana Monika
- no jak się chodziło z Grzechem na imprezy w cały weekend i się nawet nie uczyło to czego się spodziewać?- zaśmiał się Sebastian
- a skąd ty możesz to wiedzieć!?- krzyknęła zła Monia
Naszym oczom ukazał się wesoły jak zwykle Grzesiek. Niczym się nie przejmował. Nigdy. Jebany optymista.
Podszedł do nas i zawiesił się jedną ręką na mojej szyi
- to co? Lecimy na jakieś wagary czy coś? Uczcimy ten piękny sprawdzianik?
Nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nikt nie miał ochoty upijać się. Poza tym był już koniec roku i nie mieliśmy zamiaru zawalać ostatnich dni. Został jeszcze tydzień.
- a. Zapomniałem powiedzieć. Zarezerwowałem już te domki. Jakoś się chyba ułoży kto z kim będzie- puścił do mnie oczko.
Nie powiem...zdziwiłam się bo miałam przecież być z Moniką a on z Grzegorzem...może zmienił plany?
- db. To my spadamy bo musimy coś obgadać...- wydusiła z siebie zła Monika i pociągnęła niebieskookiego partnera.
- Roxana...?- zapytał nieśmiało Seba
- tak?
- no bo mieliśmy się dzisiaj chyba spotkać...a ja mam mecz siatkówki...
- spoko. Rozumiem. Szkoda że nie mogę przyjechać....ale to dobrze się składa chyba bo miałam dzisiaj pomagać mamie.
- aha. Ok. Mam nadzieję że przełożymy te spotkanie na kiedy indziej...wieczorem...żebyś znowu mogła u mnie nocować...żebym mógł ciebie znowu zobaczyć w mojej koszulce...żebym mógł cię przebrać... dotknąć... popatrzeć...- szeptał mi do ucha  zalotnie
W tym właśnie momencie objął mnie i bardziej przybliżył do siebie.
- za dużo sobie nie pozwalaj!- powiedziałam że śmiechem i walnęłam go delikatnie w ramie.On też się zaśmiał i poszliśmy dalej.
***
No hejka! Wiem że ten rozdział może był nudny ale prawdopodobnie się przyda do dalszej części.
Ps. Wiem że miałam już dzisiaj nie dodawać rozdziałów...jeśli mi się uda to możecie doczekać się następnego. Mniej nudnego.😂😉😝

Żar Miłości Czy Winorośl Przyjaźni?Where stories live. Discover now