|6| Ostra krytyka

138 9 7
                                    

And I never thought I would ever be so lost
Make these bad thoughts
Go away, they need to stop
And if I keep sobbing

Jorel był już w domu. W środku zastał śpiącą Vanessę. Zawsze lubiła dużo spać. Chciałby powiedzieć, że wyglądała tak słodko, gdy spała, albo, że nawet bez makijażu była śliczna. Jednak nie. Nie uważał tak. Kobiety nigdy go nie kręciły. Pomyślicie "To po co się żenił z Vanessą ?".

Dla zasady. Od kiedy pamiętał, zawsze ukrywał orientacje. Był w kilku związkach, a w każdym z nich wykazywał się zajebistymi umiejętnościami aktorskimi. Dlatego postanowił sobie, że kiedy spotka jakąkolwiek dziewczynę, która wytrzyma z nim wystarczająco długo, to się z nią ożeni i tak do końca życia będzie udawać sobie hetero.

Ale to było zanim kiedykolwiek się zakochał. Przedtem chłopaki mu się po prostu podobali znacznie bardziej, ale przez Daniel'a odchodzi od zmysłów. Ma zamiar porzucić cały swój plan i wszystkie zasady, dla niego.

Vanessa, Reese, Danny, jego dzieci, popularność zespołu. To wszystko ucierpi przez jego durne uczucia. Już przez chwilę chciał się wycofać. Przecież to bardzo egoistyczne z jego strony. Lepiej by było jakby ukrywał swoje uczucia. Wszyscy byliby szczęśliwi. Wszyscy oprócz niego, ale on się przecież nie liczy.

Przecież najlepiej by było, gdyby zniknął.

Ale wtedy przypomniało mu się, że Danny jednak robi dla niego to samo, więc musi być w podobnej sytuacji. Kiedy miał wybrać - szczęście innych, lub swoje, zawsze wybierał innych. Jednak kiedy stoi przed wyborem - szczęście jego i Daniel'a, a dziewczyn, sprawa się jednak bardziej komplikuje.

To wkurwia. Nie ważne co zrobi to ktoś na tym ucierpi. Ponieważ sam nie zasługuje na szczęście, to zawsze stara się, aby wszyscy wokół niego mogli być szczęśliwy. Często własnym kosztem.

Dlatego sytuacja, w której co by nie zrobił, ktoś ucierpi, jest beznadziejna. Zostawił Vanessę w spokoju i poszedł do salonu. Usiadł na kanapie i sprawdził telefon. Wiadomość od Danny'ego.

" Powodzenia z Vanessą. Pisz co i jak a jakby cię wyrzuciła z mieszkania to możemy wrócić do hotelu ;) "

Brunet lekko się uśmiechnął na tą wiadomość. To właśnie ona zaważyła o jego decyzji. Na prawdę niewiele rzeczy sprawiało, że Decker serio czuł się szczęśliwy. Głównie był to właśnie blondyn i koncerty. I ten jeden raz postanowił zawalczyć o swoje szczęście. Ten jeden raz chciał zachować się egoistycznie. Karę za to wymierzyłby sobie później.

- Ooo, nareszcie zaszczyciłeś dom swoją obecnością. - odwrócił się i zobaczył Vanessę, widocznie wkurzoną. - Ja rozumiem, bla bla picie z kolegami, bla bla robienie muzyki i inne bla, bla bla ! Ale na litość boską ! Chociaż na noc mógłbyś wrócić ! Tooo nieee, po co ? Ty po prostu~ - zanim Vanessa zdążyła dokończyć, J-Dog przerwał jej
- Chcę rozwodu. - powiedział niezwykle monotonnie i jakby pusto.

- C-co ? - zapytała z niedowierzaniem i podeszła szybko do Decker'a, usiadła obok, złapała jego dłoń i wystraszona spojrzała mu w oczy. - A-ale... Nie mówisz tego na poważnie, prawda ? Ty wiesz, że ja... Ja tylko... Tylko...
- Vanessa, ale to małżeństwo nie ma sensu. - po tych słowach na twarzy dziewczyny pojawiły się łzy.
- Ale ty wiesz, że ja cię tak opierdalam i to wszystko, bo ja cię kocham ! Ja o ciebie się martwię się, jestem zazdrosna, chcę dla ciebie jak najlepiej, powodujesz u mnie cały wachlarz emocji.
- Wiem. - wstał od dziewczyny i podszedł do okna. Nie mógł jej tak ranić prosto w twarz. -To nie twoja wina. Rozwód będzie z mojej winy. Bo problemem jest to, że ty mnie kochasz, a ja ciebie... niekoniecznie. Ja... - odwrócił się w stronę żony, jednak nie miał odwagi by do niej podejść. - Kocham kogoś innego. I cię zdradziłem, dlatego nie powinno być problemów...

Vanessa nie wytrzymała i powiedziała o jedno słowo za dużo.
- "Nie powinno być problemów" ?! Ty jebany dupku ! Pierdolony prostaku ! Jak mogłeś mi to zrobić i teraz o tym tak normalnie mówić ?! Masz ty uczucia ?! Empatię ?! Mam nadzieję, że przez to pierdolone cięcie się wykrwawisz i zdechniesz ! - dziewczyna po tych słowach zatrzasła się w pokoju.

Zabolało. Nawet bardzo. Po pierwsze zabolało go to, że zranił kogoś. Totalnie tego nienawidził. Inni nie zasługiwali na ból, szczególnie nie na taki, który spowodował ktoś taki jak on. Bezwartościowy.

Kolejną rzeczą, jaka go bardzo zabolała, były słowa Vanessy. "Mam nadzieję, że przez to pierdolone cięcie się wykrwawisz i umrzesz !". To bardzo bolało, bo tak na prawdę tylko ona i Daniel wiedzieli, że się tnie, ale Daniel się praktycznie nie liczy, bo przed nim chciał to ukryć. No niby był jeszcze Aron, ale z nim od dawna nie miał kontaktów.

Tymczasem Vanessa się ubrała, pomalowała, uczesała i trochę ochłonęła. Wzięła torebkę i bez słowa wyszła z domu. Postanowiła udać się do swojej najlepszej przyjaciółki. Tą przyjaciółką była, o ironio, Reese.

Kiedy zapukała do ich drzwi, otworzył Daniel. Wpuścił ją do środka, choć nie za bardzo cieszył się na jej widok. Głównie dlatego, że dostał SMS'a od Jorel'a.

" Powiedziałem Vanessie o rozwodzie. Zareagowała... bardzo ostro. Potem sobie poszła. "

Reese i Vanessa rozmawiały, a on tam siedział, właściwie nie wie po co i słuchał pierdolenia czarno-białowłosej. Wreszcie padło coś, co sprawiło, że nie wytrzymał i wybuchnął.
- Bo wiesz, on tam ma depresję czy coś i się tnie, więc jak mnie wkurzył to powiedziałam, że mam nadzieję, że od tego cięcia się wykrwawi i umrze. - oznajmiła z dumą Vanessa. Daniel wstał z miejsca i zaczął krzyczeć na dziewczynę.

- Ty jakaś popierdolona jesteś ?! Tak, kurwa, rozpowiadaj na prawo i lewo, że on się tnie, jeszcze mów mu w, kurwa, twarz, że ma umrzeć, jak on ma depresję. Ty pierdolona idiotko. Egoistyczna szmato. Ja mu się nawet, kurwa, nie dziwię, że chce być z kimś innym, niż z taką przyjebaną idiotką. Lecisz na hajs i każdy w zespole to widział. Jesteś plastikową, sztuczną tapeciarą. Spinasz się, że Jorel ma cię, kurwa, dość i se znalazł kogoś innego. Szmato, jak na ciebie patrzę to mam wrażenie, że pół Californi cię wyruchało. I powiem ci szczerze, że jak reszta zespołu się dowie, to chyba będziemy, kurwa, świętować. Bo ty, pieprzona blacharo, zmarnowałaś lata Jorel'owi i nie zasługujesz na nazwisko, które nosisz. I aż mi go, kurwa, żal, że zauważył dopiero teraz, jaką jesteś dwulicową szmatą. Niby lepiej późno niż wcale, ale ciebie najlepiej by było jakby nie poznawał. I jeszcze teraz tu siedzisz i mówisz tak, jakby to on coś zrobił nie tak. Jeśli nie masz tych otynkowanych oczu zaklejonych spermą losowego menela to je, kurwa, otwórz.

Make me Levitate |Derillo| |YAOI|Where stories live. Discover now