|8|

99 8 11
                                    

Thinking you could never die
Like you're bulletproof.

So I guess you had to leave
You were born with wings
But you were never happy

'til the angels sing

Przez długi okres w swoim życiu Jorel miał jedną przyjaciółkę. I ona również poza nim nie miała nikogo. Po prostu z nikim innym się nie dogadywali, a nawzajem siebie rozumieli bez problemu. Miała na imię Alice. Do pewnego czasu mówili sobie praktycznie wszystko.

Właśnie, do pewnego czasu. Potem chłopak dołączył do tego całego gangu. Zaczął spędzać z nimi więcej czasu, a Alice postawił gdzieś z boku. Nie mówił jej o niczym oraz nie dawał jej dojść do słowa. Nie obchodziło go jej zdanie. Nic go w sumie nie obchodziło. Liczył się tylko on i jego znajomi z gangu. Myślał, że oni skoczyliby za nim w ogień, więc on też musi taki być.

Jednak prawda była zgoła inna. Gang, choć wmawiał mu, że go nie zostawi, gdyby mieli ratować swoje dupska, a Jorel byłby im nie po drodze, zostawili by go. Zresztą, byli fałszywi. Nawet nie da się stwierdzić, czy oni serio go lubili, czy przetrzymywali go bo był w sumie przydatny. Jakby nie patrzeć, dobrze się bił no i właśnie wiele dla nich robił.

- Coraz bardziej się pogrążasz. - stwierdziła niska blondynka, co wyraźnie wkurzyło Decker'a.
- Nie. Zresztą, co ci do tego ? To moje życie, będę robić co chcę. - stwierdził.
- Jestem twoją przyjaciółką... Nie mogę na to wszystko patrzeć. Proszę, daj sobie wreszcie pomóc.
- Kurwa, Alice ! - brunet się wyraźnie zirytował. - Przestań mi mówić co mam robić ! Jeśli jesteś moją przyjaciółką, to po prostu uszanuj moją decyzję ! To może się dla ciebie źle skończyć, jeśli będziesz na siłę próbować mnie odciągnąć.
- Dobra, może skończmy ten temat. Dziękuję, że wreszcie zgodziłeś się iść ze mną do szkoły. Może uda ci się jakoś to ogarnąć i nie oblejesz... - zanim dziewczyna dokończyła, Jorel jej przerwał.
- Nigdzie nie idę. - blondynka spojrzała na niego zdziwiona. - Tylko cię odprowadzam.
- A-ale obiecałeś... Albo wiesz co ? W dupie cię mam. Nasza przyjaźń się zrujnowała, przez ciebie. Dobrze wiesz, że ciężko mi się dogaduje z ludźmi i dlatego oprócz ciebie nie mam nikogo. - po jej policzkach zaczęły spływać łzy. - Mimo to poznałeś sobie nowe, lepsze towarzystwo, a mnie zacząłeś totalnie olewać. Nic już dla ciebie nie znaczę, jestem teraz tą znajomą gorszego sortu, z którą wyjdziesz by się odpierdoliła. To boli, wiesz ? Ale to nieważne. Jesteś przeszłością. Wszystko jest przeszłością. Widzimy się ostatni raz. Pa, Jorel. Mam nadzieję, że beze mnie wreszcie będziesz szczęśliwy.

Potem dziewczyna odeszła, jak gdyby nigdy nic. Decker przez chwilę stał jak wyryty. Jednak po chwili w jego głowie zaczęły pojawiać się myśli, które go uspokajały. Jego myśli były ze sobą sprzeczne oraz bardzo chaotyczne. Najpierw przebiegło mu przez myśl "Przecież i tak mi na niej nie zależy. Idiotka, która nie rozumie, że nie wszyscy są idealni, a światem nie żądzą dobrzy ludzie", a chwilę potem pomyślał, że "Niedługo jej przejdzie. Ona przeprosi, ja przeproszę i znowu będzie OK. Będzie jak dawniej".

Bo choć brunet zgrywał twardziela, kogoś, kto ma wszystko w dupie i utrata najlepszej przyjaciółki nic mu nie zrobi, to wcale taki nie był. Bał się. Bał się ją stracić. Łączyły ich mocne więzi, których mimo wszystko nie chciał zrywać.

Tak więc poszedł w stronę starego pustostanu, które służyło jako miejsce spotkań jego gangu. Tam spędził kolejny z pozoru zwykły dzień. Z pozoru, ponieważ zmienił zdanie niemal od razu jak wrócił do domu.

Była godzina 10pm, może nawet 10.30pm. Wszedł do domu jak gdyby nigdy nic, tak jak to robił zawsze. Rzucił plecak w kąt i usiadł na łóżku. Schował swoją twarz w dłonie myśląc tylko o tym, jak bardzo chce mu się spać. Do pokoju weszła jego matka i tylko spojrzała na niego smutnym wzrokiem.

- Jorel... - wyszeptała po chwili. - Muszę przekazać ci coś.
- Co chcesz ? Nie widzisz, że jestem zmęczony ? - odpowiedział lekko wkurzony i spojrzał na matkę. Zauważył, że trzymała kilka kartek papieru.
- Alice nie żyje. - spojrzała na stopy i położyła kartkę na stole. - Mam nadzieję, że chociaż tego nie masz gdzieś. - wyszła zostawiając chłopaka w całkowitym szoku.

Ale jak to ? Nie żyje ? W sensie, że jej nie ma, wcale ? Przecież to niemożliwe, rozmawiał z nią rano. To musi być głupi żart, prawda ? W końcu co mogło się stać ? Na przejściach zawsze uważała, o chorobie by mu powiedziała, nikt nie mógł by jej zabić, była za ładna na to. Wstał, aby podnieść kartkę, a raczej kilka kartek, które zostawiła jego matka i zaczął czytać.

Hej Jorel.
Jeśli to czytasz, to pewnie już nie żyję. Jestem ciekawa w sumie, jak na to wszystko zareagują inni ludzie. Czy klasa będzie żałować ? Rodzice otworzą oczy, że potrzebowałam pomocy ? Jorel... czy zauważysz, jak bardzo to bolało ? Bo to wszystko bolało, bardzo, nawet jeśli o tym nie mówiłam. Ale może zacznę od samego początku. Znamy się od bardzo dawna. Wiele dla mnie znaczysz. Byliśmy przyjaciółmi, przez naprawdę długi czas. Ale wpadłeś w ten swój gang. Wiesz, że jeszcze zanim to wpadłeś, wtedy, gdy byliśmy przyjaciółmi, to cię cholernie kochałam ? I to nie jako przyjaciela. Ja pierdolę. Już samo to bolało cholernie, bo wiedziałam, że nie mam u ciebie najmniejszych szans. Dlaczego ci najlepsi zawsze są gejami, co ? No, ale mniejsza. Poszliśmy do nowej szkoły. Następny rozdział w życiu. Choć zapisaliśmy się do jednej szkoły, to niestety, trafiliśmy do innych klas. Niestety, bo nie miałeś okazji widzieć, co się działo u mnie w klasie. Oni wszyscy szykanowali mnie. Gnojenie mnie stało się ich hobby. A wiesz dlaczego ? Bo moich rodziców nie stać na markowe ciuchy czy kilkudniowe, drogie wycieczki. Dlatego jestem gorsza. Skutecznie mi to uświadomili. Jedyne momenty, w których mi odpuszczali to przerwy. Byłeś wtedy już zamieszany w ten gang, więc gdy widzieli, że do ciebie idę to woleli z tobą nie zadzierać. Jednak zacząłeś odpuszczać sobie szkołę. Wtedy było jeszcze gorzej. Klasa nie odpuszczała nawet na chwilę. I o ile wtedy było to wyzywanie co najwyżej od biedaków, to teraz, kiedy wiedzieli, że nie ma zagrożenia, zaczęło się prawdziwe piekło. Teksty typu "Jebana szmato, jak mi obciągniesz to zapłacę banknotem, takim z papieru, nigdy wcześniej nie miałaś okazji tego potrzymać", bicie mnie czy kradzież moich rzeczy stały się zwyczajem. Dlatego tak bardzo prosiłam, byś odpuścił ten gang. Miałam nadzieję, że zaczniesz chodzić do szkoły, jakoś mnie obronisz. Tak, się cieszyłam, gdy zgodziłeś się iść ze mną do szkoły. Chciałam ci o tym powiedzieć, byś mi jakoś pomógł, obronił. Jednak nie. A z tym gangiem zaczęły się moje kolejne problemy. Oni postanowili mnie zastraszać. Bo nikt nie będzie im zabierać członka. Raz nawet miałam spluwę przy głowie. Ehhh, będę już kończyć. Proszę cię tylko o jedno. Nie obwiniaj się o nic. To nie twoja wina, że jestem słaba i sobie z tym nie radziłam. I dziękuję, że byłeś przy mnie, chociaż trochę. Jako jedyny mnie rozumiałeś. Pamiętaj, że zawsze będziesz w moim sercu. Gdyby nie ty, to stało by się już dawno.

Ten rozdział jak i historia Alice była inspirowana książką "Z pamiętnika samobójczyni" autorstwa its_doom_and_gloom. Gorąco polecam sprawdzić tą jak i inne książki ten autorki, bo są genialne.

Make me Levitate |Derillo| |YAOI|Where stories live. Discover now