|5| Plany na wspólną przyszłość

122 8 6
                                    

I had something to say but the words ran away
Just like they always do
I will be there with you

Blondyn spojrzał zdziwiony na Jorel'a. To nie możliwe. Przecież nawet nie pamięta tamtej nocy, chciał tylko zaruchać, więc dlaczego... dlaczego go teraz całuje?

- Jesteś słodki jak płaczesz, ale jednak wolę cię oglądać jak się uśmiechasz. - stwierdził Decker i wytarł ostatnią łzę, spływającą jeszcze po policzku Daniel'a.
- Ale... czemu? - zapytał Murillo dalej nic nie rozumiejąc. - Ty wtedy tak na poważnie? Znaczy... Aj, przecież i tak nie pamiętasz o czym mówię.

" Johnny, ty pierdolony jasnowidzu " - pomyślał J-Dog i cicho się zaśmiał.
- Źle to zinterpretowałeś, chłopczyku. - Decker puścił ręce Danny'ego i złapał jego podbródek, lekko go podnosząc, tak, aby ich twarze były blisko oraz patrzyli sobie prosto w oczy. - Ja pamiętam, tylko nie wiem czego mógłbym żałować, skoro jak dla mnie było zajebiście. - po tych słowach na twarzy blondyna pojawił się rumieniec. - Kocham cię, chłopczyku.

W tym momencie Daniel nie wytrzymał. Jego emocje sięgnęły zenitu. Praktycznie rzucił się na Decker'a, tak, że ten z powrotem upadł na łóżko. Zawisł nad nim i złączył ich usta, a Jorel oddał pocałunek. Kiedy się od siebie oderwali, Murillo położył się obok bruneta, wtulając się w niego.
- Też cię kocham. - stwierdził. - I to od dawna.

Jorel zaśmiał się i zaczął bawić się kosmykami włosów Daniel'a.
- To bądźmy ze sobą. - krótko podsumował brunet.
- Jorel, tylko, że ja... Ja nie chcę być jakimś kochankiem do ruchania czy czymś takim. Chcę poważnego związku. Dlatego, jeśli twoje uczucia są szczere, rozwiedź się z Vanessą. Ja rozwiodę się z Reese i dopiero wtedy będziemy razem, jasne? - zapytał blondyn.

Kochał Jorel'a, ale jednak nie chciał być tylko wykorzystywany.
- Wiesz, chłopczyku... To na pewno nie będzie łatwe. Sprawy rozwodowe mogą się długo ciągnąć, zwłaszcza, że masz dzieci. Do tego media na pewno podłapią, że oboje rozwodzimy się w tym samym czasie i mogą zacząć coś podejrzewać, a jak się wyda to to na pewno nie najlepiej wpłynie na zespół. Wiesz, w końcu i tak cieknie na nas hejt za to, że czasem dla beki Charlie i Johnny się pocałują, więc jak wyjdzie na jaw, że jesteśmy gejami to nasz koniec. Oberwie nam się jak nigdy, zwłaszcza, od Aron'a... - rozgadał się J-Dog.

Murillo poczuł ukłucie w sercu przez wypowiedź Jorel'a. Jednak jeszcze większe, kiedy brunet wspomniał o Deuce'sie. Dla niego to głupie, że po tym wszystkim co ten koński ryj mu zrobił (i w sumie dalej robi, bo dalej wyzywa zespół) on liczy się jakoś z jego zdaniem.

- Czyli nie, okej... - powiedział i chciał wstać i pójść płakać, ale Jorel - jako iż jest silniejszy - mocniej zacisnął uścisk, tym samym uniemożliwił blondynowi ucieczkę.
- Nie powiedziałem, że nie. Dla mnie spoko, tylko ci tłumaczę, że to nie jest najłatwiejsze na świecie. Jednak czego się nie robi z miłości, co nie ? - powiedział brunet i uśmiechnął się do blondyna.
- Serio?! Jezu, jesteś idealny! - powiedział Murillo i jeszcze bardziej wtulił się w Decker'a.

- Dlatego jako ideał muszę mieć łeb na karku i myśleć taktycznie. Nie możemy tego ogarnąć, aż tak od razu. Najpierw rozwiedzie się jeden, a po dwóch, trzech miesiącach drugi, dobra? - zaproponował Decker.
- No okej. - chłopaki planowali jeszcze przez jakiś czas swoje rozwody. Postanowili, że najpierw rozwiedzie się Jorel, ze względu na to, że Danny ma dzieci, więc jego rozprawa będzie na pewno dłuższa.

Postanowili również, że nie będą się w żaden sposób bawić i wszystko przedłużać. Od razu wezmą rozwód ze swojej winy. To oczywiście sprawia, że nad dziećmi Daniel'a opiekę sprawować będzie Reese. Oczywiście blondyn będzie się ubiegać, żeby widzieć dzieci chociaż w weekend'y. Mimo, że Decker nie lubił dzieci to od razu się na to zgodził, bo wiedział, że Murillo bardzo swoje dzieci kocha, a nie jest jakimś pierdolonym egoistą.

Leżeli jeszcze chwilę, wtuleni w siebie i rozmawiali. Przyszedł czas, aby zdać pokoje, więc chwilowo się rozstali, jednak chwilę później spotkali się na powrót w recepcji i wspólnie opuścili budynek. Oczywiście nie trzymali się za ręce ani nic z tych rzeczy, żeby nie budzić podejrzeń ani nic w tym stylu. Kiedy wyszli z budynku, zobaczyli Johnny'ego, który zauważając obecność blondyna, wymownie spojrzał na Jorel'a.

- No dobra, miałeś rację. - rzucił brunet w stronę 3 Tears'a.
- Nie musisz dziękować. - rzucił krótko George, udając, że zaczesuje swoją fryzurę, której oczywiście nie ma.
- Ale o co wam chodzi? Oświeć mnie ktoś. - zapytał Daniel, który nie był wtajemniczony w rozmowę chłopaków.
- Widzisz, przyjacielu. - zaczął Ragan, korzystając z niskiego wzrostu Danny'ego i opierając się o jego ramię. - Dnia poprzedniego, podczas robienia ostrej muzy, wraz z naszym przyjacielem Dylan'em zauważyliśmy iż nasz przyjaciel Jorel nie wygląda najlepiej, a raczej jak żywy trup z depresją. Taki wiesz, chciał się zabić, ale stał się zombie, więc popadł w jeszcze większą depresję, gdyż nawet śmierć nie daje mu ukojenia. W sumie to co on myślał, przecież jest undead. Dobra, bo zbaczam z tematu. Jako iż jestem wspaniałym jak sam Jezus Chrystus przyjacielem, postanowiłem porozmawiać z tym zombie. No to podbijam do niego "Siema, siema, kurwa, witam, co tam mordo, czemu taki ponurak z ciebie?" to on mi na to "Słuchaj, kurwa, taka sytuacja, że Danny'ego kocham, czaisz?". No to ja taka podjraka jak nastolatka widząca Charlie'go Scene'a, że słodki Jezu jak fajnie. I on mi mówi, że wy już ten teges. No jak Boga kocham, tam prawie zezgonowałem bez alkoholu, takie emocje. To poprosiłem go na swój urok osobisty, któremu opór jest marny, aby dał mi przeczytać wiadomości z tobą po ten tegesowaniu. I wtedy w super zły, przestępczy i inteligentny sposób postanowiłem pobawić się w swatkę. Dokładnie tak Daniel'u, to ja napisałem te wiadomość do ciebie. Ten dzban nawet nie zauważył. W każdym razie, teraz jesteście piękną parą, dzięki mnie.

Jorel cicho zaśmiał się słysząc tę historię, ale w wersji Johnny'ego, którą mógłby w spokoju nazwać "I'm God, motherfucker".
- Przekoloryzowałeś. I to strasznie. - powiedział Decker, ale w odpowiedzi dostał tylko widok 3 Tears'a przykładającego palec wskazujący do ust, symbolizując, że Danny nie musi wiedzieć.
- Poza tym~ - zaczął blondyn, zwalając w międzyczasie ze swojego ramienia łokieć George'a. - Oficjalnie to my parą nie jesteśmy. Musimy najpierw się porozwodzić i w ogóle.
- Jesteście... Tajnymi kochankami! - powiedział, a właściwie prawie wykrzyczał podekscytowany Ragan.
- Głośniej krzycz. No, ale na chwilę obecną to tak. - potwierdził brunet. Chwilę później wreszcie ruszyli w stronę domów.

Make me Levitate |Derillo| |YAOI|जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें