30. you can count on me

456 11 0
                                    

*4 miesiące później*

Michael razem z Lukiem w końcu pojechali na cmentarz. Pierwszy raz od jej pogrzebu. Zielonooki nie mógł pogodzić się ze śmiercią ukochanej i nie był w stanie jej odwiedzić. W końcu, namówiony przez najlepszego przyjaciela, siedział właśnie w samochodzie przed miejscem pochówku Sydney trzymając białą różę w dłoni.

Bez słowa wyszedł z auta. Luke wyjął ze schowka kopertę, ale postanowił dać mu chwilę pomyśleć, dlatego nie poszedł za nim.

Michael spojrzał pustym wzrokiem na napis widniejący na tablicy. Włożył przyniesioną różę do wazonu i usiadł na ławeczce chowając twarz w dłoniach.

- Kocham cię... Tak cholernie ciebie kocham i tak bardzo cię przepraszam, że nie mogłem być z tobą przez ten cały czas. - chłopak przetarł swoją twarz, na której już zaczęły pojawiać się łzy - Dlaczego powiedziałaś mi o tym tak późno? Ashton zawoził mnie do ciebie do szpitala, bo sam nie byłem w stanie kierować. Nawet on bardzo się o ciebie martwił. Wszedłem na sale, ledwo zdążyłem dotknąć twojej ręki a już mnie wyganiali. Nie wiem nawet, czy mnie zobaczyłaś... - Michael przestał zwracać uwagę na ludzi przychodzących obok. Potrzebował to powiedzieć, nawet w pustą przestrzeń - Tęsknię, skarbie. Tęsknię za każdą naszą wiadomością, za każdą chwilą, w której mnie obrażałaś, za każde twoje xoxo, za każdą chwilą, w której mówiłaś, że naprawdę ci na mnie zależy, za każdą, w której chwaliłaś moją muzykę. Byłaś wspaniałą artystką, cholera, byłaś naprawdę genialna. Błagam, wróć do mnie...

Chłopak siedział parę minut w kompletnej ciszy, którą od czasu do czasu przerywał jego płacz. Luke, który później do niego przyszedł, objął go i dał kopertę.

- Przeczytaj, to list od niej - odezwał się w końcu blondyn.

- Nie mam teraz siły, zrobię to w domu, ale, Luke? Naprawdę ci dziękuję. Za wszystko.

- Nie masz za co. W końcu od tego są przyjaciele, co nie? Nawet gdybyś kiedyś kopnął mnie w dupę, nieważne jak bardzo i przez co to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Na chłopaków też, bo prawdziwi przyjaciele nigdy o tobie nie zapominają.

~~~~~~~~~~
Przepraszam wszystkich za rozwój sytuacji i za to, że to przed ostatni rozdział, ale po prostu moja wena to jedno wielkie zero i chcę już skończyć moje odwiedziny na wattpadzie, także przepraszam:(

XOXO BYE, MICHAEL || M.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz