15. PIZZA

559 14 0
                                    

Michael przyjdzie do mnie za niedługą chwilę.

Powtarzam to sobie któryś raz w głowie i zaczynam żałować, że go zaprosiłam. W moim domu był okropny syf. Tak to jest jak rodzice zostawiają ci na miesiąc pusty dom.

Zaczęłam wszystko sprzątać. Przynajmniej tak, żeby wyglądało na posprzątane. Potem pobiegłam na górę się przebrać. Tam też wręcz roiło się od śmieci. Co mam zrobić? Jestem okropnym leniem.

Mickeyxoxo: Za chwilę będę

Nottown: Masz pizze?

Mickeyxoxo: Taak

Nottown: Spoczko, czekam

Mickeyxoxo: Kiedy masz urodziny?

Nottown: Za miesiąc, a po co ci to?

Mickeyxoxo: Nieważne

Mickeyxoxo: Otwórz drzwi

Otworzyłam drzwi, jednak za nimi nikogo nie było.

Nottown: Ale z ciebie śmieszek, no nie powiem

Mickeyxoxo: POCZEKAJ

Mickeyxoxo: NIE ZAMYKAJ DRZWI

Mickeyxoxo: 2 MINUTY

Nottown: Nie mogłeś mi napisać, żebym otworzyła te drzwi za 2 minuty?

Mickeyxoxo: Nie

Nottown: Faceci są tacy problematyczni...

Nottown: Zawsze zrobią dramę z niczego

Mickeyxoxo: Radzę ci przeczytać jeszcze raz to, co napisałaś

Nottown: xoxo too

- Jestem! - Michael przybiegł pod mój dom z jakimiś torbami i pizzą.
Wpuściłam zasapanego chłopaka do środka i dałam mu wodę.

- Czemu biegłeś?

- Spotkałem fanów, a potem spieszyłem się do ciebie.

- A tak w ogóle to, wow, Michael, czy ty biegasz? - udawałam bardzo zaskoczoną

- Dwie sprawy. Po pierwsze, przypomnij sobie z kim rozmawiasz i jaki miałaś fangirl kiedy się dowiedziałaś. Po drugie, serio? Znamy osobiście dopiero trzeci dzień, a ty już po mnie jeździsz?

- I prawdopodobnie nigdy nie przestanę. Po co ci tyle tych toreb?

- Ponieważ mam wielkie poczucie winy, że przeze mnie twoje rzeczy przemokły i kupiłem ci coś.

- Co? Nie, nie zrobiłeś tego...

- Uznajmy, że to też jest twój prezent urodzinowy.

- Mam urodziny za miesiąc. A to było drogie...

- Dzisiaj masz te zajęcia, przydadzą ci się. - Michael podał mi torbę

- Nie będę miała jak ci za to oddać...

- No właśnie, musisz mi oddać za to. Wynosi cię to przytulenie mnie. - przewróciłam oczami i go przytuliłam. Nie wiem, jak mu oddam za to pieniądze...

- Dzięki Michael...

- Nie ma za co. Idziemy jeść tą pizzę? Jestem głodny.

- Jasne, chodź do salonu

Zaniosłam pudełko z pizzą do salonu. Wróciłam jeszcze do kuchni po ketchup, bo co to za pizza bez ketchupu?
Michael kończył już drugi kawałek. Jakim cudem?

- Woah, zwolnij z tym jedzeniem. - wzięłam kawałek i zaczęłam go jeść.

- Czemu?

- Bo też chcę coś zjeść.

- Ja kupiłem tą pizzę.

- Ale to ja ci kazałam.

- Twój argument jest słaby.

- Jak twoja głowa po alkoholu? - zaśmiałam się z jego miny

- Nie! Nie mam do tego słabej głowy...

- Każdy facet tak mówi, a na następny dzień umiera.

- Bo ja jestem wyjątkowy.

- Tak jak ten kawałek pizzy który masz. - zabrałam mu go i pokazałam - Widzisz jak dużo salami? - udawałam zachwyt po czym sama go zjadłam. Nie mogłam go nie zjeść.

- Dlatego go wziąłem...

~~~~~~~
Okey, nie mam na nic weny, ale coś napisałam 😂

XOXO BYE, MICHAEL || M.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz