Powód 9

22 4 4
                                    

W życiu każdego człowieka są osoby, które są dla nas dobre, pomocne. Są też tacy, którzy celowo rzucają nam kłody pod nogi, a później śmieją się z naszego upadku. Do tej pory moimi powodami byli ludzie należący do tej pierwszej kategorii. Było ich zdecydowanie więcej. Ty zaliczasz się do tych drugich, a mimo to jesteś moim dziewiątym powodem. Ostatnim powodem.

***

Próbowałam odnaleźć się w nowej szkole. Myślałam, że jakoś mi się to udaje. Jednak pojawiłaś się ty. Utrudniałaś mi życie na każdym kroku. Gdy tylko widziałam twoje czarne włosy, wiedziałam, że zaraz coś się wydarzy. Do tej pory nie wiem, dlaczego na obiekt swoich żartów wybrałaś akurat mnie.

Twoim pierwszym poważnym wybrykiem było skłócenie mnie z Zoe. Dlaczego to zrobiłaś? Byłaś o nią zazdrosna? A może o mnie?  Czy nie potrafiłaś znieść myśli, że "ta nowa" przyjaźni się z popularną dziewczyną? Czy po prostu chciałaś mnie zniszczyć? Może kiedyś mi odpowiesz, Rose. Jednak musisz wiedzieć, że ten czas był dla mnie trudny, a nawet bardzo.

Na tym nie poprzestałaś. Jestem przekonana, że to ty wpadłaś na pomysł ze zdjęciami. Podejrzewałam dwie osoby: Brana i ciebie. Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że Brandon załatwia sprawy w inny sposób. On wolał zaczepić mnie na korytarzu i pośmiać się. Jednak wiem, że miał jakieś granice. A ty wręcz przeciwnie. Nie miałaś żadnych skrupułów. Myślę, że traktowałaś mnie jak rywalkę. Niepotrzebnie. Ja po prostu chciałam żyć w spokoju. Czwarta blizna na moim nadgarstku jest w głównej mierze twoją zasługą.

Jesteś z siebie dumna? Przez ciebie byłam w stanie zakończyć swoje nędzne życie. Ale co ty możesz wiedzieć na ten temat. Byłaś, jesteś i będziesz popularna, lubiana. Nikt cię nie wyśmiewa. Nie chce, żebyś źle mnie zrozumiała. Nie życzę Ci tego. Nie życzę tego nikomu.

Czepiałaś się nawet moich ubrań. Często słyszałam, że ukradłam je z darów dla ubogich albo, że babcia zrobiła mi je na drutach. Może nie powiedziałabyś tego, gdybyś wiedziała, że moja ukochana babcia nie żyje od trzech lat...

Przy tobie czułam się jak śmieć. Jak papierek, który wyląduje w koszu. A ty byłaś osobą, która go wyrzuca, a przy okazji zgniata i rwie na kawałki.

Mimo tego wszystkiego, znalazłaś się na tej liście. Dziwne? A może śmieszne? Moje istnienie też takie jest. Pisze o tobie, bo odegrałaś ważna rolę w moim życiu. Dzięki tobie nauczyłam się przeskakiwać kłody. Zrozumiałam komu mogę ufać, kto mi pomoże, a kto zaszkodzi. Jestem ci za to wdzięczna. Naprawdę. Jak to mawiają "Co cię nie zabije, to cię wzmocni.", a skoro to piszę, to znaczy, że żyję. Teraz jestem silniejsza.

Mam nadzieję, że kiedyś się zmienisz.

***************************************

Teraz chciałabym opowiedzieć wam o dniu, w którym powstała lista. Jego opis nie byłby jasny, gdybym ominęła poprzedzający go dzień.

Był czwartek. Wstałam o 7.00, bo lekcje zaczynały się o 8.00. Ubrałam się tak jak zwykle, czyli w jeansy i szarą bluzę. Zeszłam do kuchni. Rodzice byli już w pracy. Pomyślałam, że wrócą jak zwykle, czyli około 19.00. Na stole stał talerz z kanapkami. Uśmiechnęłam się. Zjadłam dwie, a dwie spakowałam do plecaka. Dokończyłam mój poranny rytuał i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki i poszłam do szkoły. Nuciłam sobie ulubione piosenki.

Po drodze dostałam SMS-a od Zoe z informacją, że nie będzie jej, bo jest chora. Postanowiłam, że pójdę do niej po lekcjach.

Przekroczyłam próg szkoły i szukałam Michaela. Jego też nie było. Szkoda. Pierwszą lekcją była matematyka. Usiadłam w ławce sama. Nauczyciel sprawdził listę. Nie było Zoe, Michaela i Lily. Wydało nie się dziwne, że nie ma dwójki moich przyjaciół. Obstawiałam, że nie przyszli do szkoły, bo wybrali się na "niby randkę". Znaczy to, że Zoe chodziła po galerii handlowej, a Mike biegał za nią z torbami i narzekał. Standard.

9 Powodów Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang