Powód 4

38 4 0
                                    

Po kłótni z Zoe szukałam zajęcia, które pozwoliłoby mi przestać o niej myśleć. Było to dosyć trudne. Większość czasu spędzałam w bibliotece. Wtedy też tam byłam. Chowałam się tam po nieprzyjemnym incydencie z Branem.

Trwała przerwa śniadaniowa. Czytałam książkę. Do pomieszczenia weszła jakaś dziewczyna. Czekała na kogoś. Po kilku minutach weszłaś ty, czyli niska blondynka. Mój czwarty powód. Twoje kręcone włosy były spięte w koka.
- Cześć, Val! - powiedziałaś.
- Hej, Sophie. - odpowiedziała dziewczyna.
- Masz jakieś pomysły, co do balu?
- Właśnie chciałam pogadać na ten temat. Teraz mam strasznie dużo na głowie i nie mogę ci pomóc.
- Co?! - byłaś zaskoczona i wściekła - Czyli mam sama przygotować cały bal?
- Przepraszam. Jesteś przewodniczącą samorządu, więc coś wymyślisz. A teraz muszę lecieć. Pa!
- Pa. - usiadłaś zrezygnowana na krześle.

Wtedy ja wpadłam na pewien pomysł. Podeszłam do ciebie.
- Hej. - powiedziałam nieśmiało.
- Hej.
- Przez przypadek usłyszałam waszą rozmowę. Może ja mogłabym pomóc?
- Naprawdę?! Chciałabyś? - wstałaś z krzesła, a w twoich oczach widziałam nadzieje.
- Pewnie. A tak ogólnie to jestem Skyler Smith - podałam ci rękę, a ty ją uścisnęłaś.
- Sophie Lewis. Miło mi. - uśmiechnęłaś się - A więc... Masz jakieś pomysły?
- Proponuje zrobić ogłoszenia. Im szybciej, tym lepiej.
- Masz rację. Zajmę się tym. Wywiesisz je?
- Jasne.
- Na jutro będą gotowe. Organizuje ten bal trzeci rok i nie mam żadnej koncepcji. Na nic! Nawet na dekoracje.
- Może zróbmy tak. Dzisiaj przemyślimy to na spokojnie, a jutro porozmawiamy.
- Tak będzie najlepiej. - dałaś mi kartkę i długopis - Zapisz mi swój numer telefonu.
- OK. - napisalam i oddałam ci kartkę.
- Jeszcze raz dziękuję, że chcesz mi pomóc.
- Nie ma sprawy.

***

Przez resztę lekcji myślałam o balu. Wyobrażałam sobie, jak mógłby wyglądać. W każdej wizji znajdowały się balony. Granatowe balony i złote wstążki. To był mój pomysł. Nad sceną znajdowałby się napis "BAL BOŻONARODZENIOWY 2017". Również złoty.

***

Następnego dnia spotkałam cię na korytarzu. Dałaś mi zaproszenia. Od razu zaczęłam je wieszać. Przy jednym pomógł mi Kevin, ale o tym już opowiadałam. Później spotkałyśmy się w bibliotece.

Przedstawiłam ci mój plan. Słuchałaś i co jakiś czas kiwałaś głową.
- Co sądzisz? - zapytałam.
- Będzie świetnie! Masz do tego głowę!
Pierwszy raz zostałam doceniona.

- Musimy kupić dekoracje przed świętami. Później będziemy ubierać salę. - stwierdziłaś.
- Trzeba będzie zaangażować kilku chłopców.
- Poproszę któregoś z koszykarzy. Nie będą potrzebowali drabin. - zażartowałaś.

Zrobiłyśmy listę zakupów. Musiałyśmy zanieść ją do dyrektora. Pan Kourt zaakceptował ją i obiecał, że za kilka dni da nam potrzebne pieniądze.

***

Kolejne dni mijały mi na przygotowaniach do balu oraz na spotkaniach z Kevinem. Tego dnia miałyśmy zrobić zakupy. Od razu po szkole spotykałyśmy się w galerii handlowej.
- Chodźmy do tamtego sklepu. Tam kupiłam balony na urodziny siostry. - zaproponowałaś.
- OK.

Chodziłyśmy między półkami i szukałyśmy granatowych balonów. Były zielone, różowe, żółte, białe, a nawet czarne, ale granatowych nie było.
- Cholera! Będziemy musiały kupić inny kolor. - stwierdziłaś.
- Poszukamy w innym sklepie.

Właśnie to zrobiłyśmy. Poszłyśmy do kolejnego sklepu. Tam też nie znalazłyśmy tego, czego szukałyśmy. Powoli traciłaś nadzieje. Ja jeszcze wierzyłam.
- Nie znajdziemy.
- Znajdziemy.
- A co jeśli nie?
- To kupimy złote balony i granatowe wstążki. Spokojnie, coś się wymyśli.
- Może masz rację. Za bardzo przejmuje się tym balem.
- Właśnie widzę.

9 Powodów Where stories live. Discover now