16. Nieprzytomne myśli

2.2K 333 207
                                    

Adrian Przybyło nie wiedział, czy dobrym pomysłem było zapytać o sprawdzian z historii, który Adam skończył pisać kilkanaście minut wcześniej, ponieważ chłopak w ogóle nie raczył zacząć tego tematu. Szatyn nie chciał się narzucać — być może osiemnastolatek słabo rozwiązał zadania i wolał się do niczego nie przyznawać, ale mężczyzna był po prostu ciekawy.
   Z kolei Przybysz bał się rozpocząć jakikolwiek temat, gdyż wiedział, że może przez przypadek rozproszyć kierowcę. Nie był pewien, od kiedy Adrian miał prawo jazdy, czy czuł się pewnie na drodze i czy nie przeszkadzały mu rozmowy za kółkiem. Na szczęście starszy odezwał się pierwszy.
   — Mogę włączyć radio? — zapytał, zatrzymując się na czerwonym świetle. Nastolatek przytaknął, więc już po chwili usłyszeli głos spikera, czytającego kolejne wiadomości, ponieważ dopiero co minęła godzina ósma.
   — Jak tam sprawdzian? — Szatyn w końcu odważył zadać się to pytanie, nie wiedząc nawet, jaką ulgę sprawiło to młodszemu.
   — Nie było najgorzej, ale nie miałem się wczoraj z czego uczyć — odparł, kiedy pojazd ponownie ruszył z miejsca. — Nie znalazłem podręcznika. Prawdopodobnie komuś go pożyczyłem i teraz mam małe szanse na jego odzyskanie.
   — Przynajmniej nie będziesz zagrożony z tego przedmiotu — mruknął Adrian, uśmiechając się do towarzysza — racja?
   Chłopak mruknął twierdząco. Po chwili rozmów na temat szkoły w radiu zabrzmiały pierwsze dźwięki piosenki, a po otrzymaniu pozwolenia na podgłoszenie licealista uśmiechnął się szeroko, kiedy głos wokalisty zespołu Video rozniósł się po pojeździe.
   — Podoba mi się twój gust — zaśmiał się starszy, widząc radość na twarzy Adama, ruszającego delikatnie głową w rytm muzyki.
   — Słucham wszystkiego po trochu. — Przybysz zapatrzył się w boczną ulicę, prowadzącą do jego starego gimnazjum, gdzie poznał Magdę, która jeszcze wtedy była klasę niżej. Nigdy by nie przypuszczał, że ich roczniki wyrównają się przez głupią matematykę. — Zależy od utworu.
   — W takim razie się dogadamy.
   Droga minęła im dosyć wesoło, co zawdzięczali owej piosence w radiu. Możliwe, że śpiewali przy niej nieco za głośno, ponieważ na kolejnych światłach jeden ze starszych kierowców srebrnego Opla obrzucił ich dosyć krytycznym spojrzeniem. Zarówno on, jak i Adam z Adrianem mieli nieco opuszczone szyby, aby nie ugotować się przez słońce, toteż ich głosy było doskonale słychać. Nie chcieli być jak ci, którzy celowo odpalali muzykę na cały regulator, jednak zapomnieli, że podczas czekania na zielone światło, co za drugim razem trwało znacznie dłużej, kogoś mogło zainteresować ich wycie.

   Gdy w końcu dotarli na miejsce, gdzie tłumy ludzi kręciły się przy zewnętrznych budkach, zauważyli, że nie było nigdzie blisko wolnego miejsca do parkowania. Adrian musiał okrążyć targowisko dwa razy, mając nadzieję, że w tym czasie ktoś zdąży odjechać. Niestety niepotrzebnie stracili czas.
   — Poszukamy czegoś kawałek dalej — zaproponował, kierując samochód ponownie na główną ulicę. — Może za szpitalem znajdziemy.
   Adam pokiwał głową, zerkając w stronę wspomnianego budynku, który widział już z daleka. Droga pojazdem od targowiska wydawała się dosyć krótka, jednak przypomniał sobie, że jeśli uda im się kupić dużo rzeczy, będą szli z siatkami spory kawał.

   Jak podejrzewał Przybyło, za szpitalem, a dokładniej mówiąc — w bocznej uliczce koło budynku — znalazł dwa wolne miejsca przy krawężniku.
   — Masz jakąś listę zakupów? — zapytał młodszy, wysiadając z samochodu. Adrian pokręcił głową, śmiejąc się z samego siebie, natomiast osiemnastolatek wiedział już, że jego mama na pewno pogardziłaby brakiem przygotowana (chociaż lista pani Katarzynie wcale nie służyła, gdyż zamiast po kolei zabierać rzeczy z półek, wracała się w te same alejki kilka razy).
   — Idę na żywioł — odparł starszy, zamykając po sobie drzwi. — Nie bierzesz plecaka?
   — Mam pieniądze w kieszeniach.
   — Wiesz, że tam może być pełno kieszonkowców?
   — I kto to mówi? — odparł młodszy, zauważając, że jego towarzysz również nie zabrał swojej torby. — Jak mnie wymacają, będziesz mógł na mnie nakrzyczeć.

✔️ "A" do kwadratu | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz