19

3K 285 615
                                    


Oni nie chcą się przywitać w sposób, w jaki ja chcę.

Ci co twierdzą, że się nie popisują, topią się we własnej pomyłce.

Następny poranek nie był tak niezręczny, jak można by się spodziewać po dwójce osób, którzy nawet za sobą nie przepadali, ale jakimś cudem skończyli w jednym łóżku, trzymając się siebie nawzajem, jakby świat wokół nich rozpadał się na kawałki. Harry powrócił do bycia Harrym, może nieco bardziej ostrożnym, ale nadal tak samo nieprzyjemnym. To co się wydarzyło w nocy było jego osobistą porażką, o której nie chciał nawet myśleć. Nie miał nawet pojęcia dlaczego się rozpłakał. Już dawno nie był tak przytłoczony przez uczucie samotności i odrzucenia, by tylko czyjeś objęcia mogły ukoić jego obawy. Nawet uścisk kogoś takiego jak Zayn.

Równo w południe mieli zaplanowany przepływ statkiem do Szwecji. Nawet jeśli mogli tam dotrzeć autobusem, Lydia postanowiła urozmaicić im nieco dzień. Niestety przekładało się to na zbyt wczesne wstanie po imprezie i już za samo to pałali do niej jeszcze większą niechęcią. Przed dziesiątą razem z Zaynem wychodzili z jego pokoju i Harry położył dłoń na jego biodrze, jak tylko znaleźli się na korytarzu. Mulat zamarł z ręką na kluczu od drzwi i spojrzał znacząco w dół. Kiedy podniósł wzrok, jego spojrzenie mówiło Co ty odpierdalasz?, ale Harry się nie cofnął i wkrótce wydało się dlaczego. Kawałek dalej na korytarzu stali Louis z Travisem i coś cicho między sobą szeptali. Wyglądało na to, że również szykują się do opuszczenia hotelu.

- Wiem, co robisz – odparł na spokojnie Zayn i włożył klucz do zamka. – Nie będę brał w tym udziału, Styles.

- Udziału w czym? – zapytał z fałszywą niewinnością, przesadnie się do niego szczerząc. Oboje stali akurat w ten sposób, że gdyby Louis patrzył, idealnie widziałby jego profil oraz dłoń, która wciąż nie opuszczała talii Zayna. – Pilnuję tylko, żebyś się nie przewrócił.

- Gdybym faktycznie miał problemy z równowagą, ściana okazałaby się bardziej pomocna od ciebie.

- Ale ściana nie może objąć cię w ten sposób – zaoponował, przysuwając się bliżej. Jego ramię owinęło się w dole jego pleców, a palce niebezpiecznie bawiły się krawędzią jego jeansów.

Zayn położył dłoń na jego klatce, powstrzymując go przed dalszym zbliżeniem się.

- Ale nadal jest bardziej kusząca – stwierdził z nikłym uśmieszkiem. Chociaż nie podobało mu się to, co wyrabiał Harry, ani jak go wykorzystywał, nie mógł zaprzeczyć, że zabawnie się na to patrzyło. Zupełnie jakby ich wokalista się do niego łasił, a to nie było częstym zjawiskiem. – Znajdź sobie kogoś innego, okay?

Harry chwycił nadgarstek dłoni płasko rozłożonej na jego klatce i przesunął ją na bok, by bliżej pochylić się do Zayna.

- Ale chcę właśnie ciebie – wyszeptał prosto do jego ucha.

Wiedział, że takie słowa nie zrobią na nim żadnego wrażenia, ale to wcale nie chodziło o to co mówił, ale jak to wyglądało z boku. On tuż przy jego ciele, obejmując go w pasie i szepcząc coś do ucha. Coś co mogło być zarówno sprośne jak i czułe. Nawet coś, co Louis chciałby usłyszeć, ale nie mógł, bo zabawiał się z Travisem.

- Skończyłeś? – westchnął ciężko, robiąc krok do tyłu, kiedy już zamknął drzwi od ich pokoju. – Idę zdać klucze.

- Pójdę z tobą.

- Nie – zaprotestował, zatrzymując się wpół obrotu. – Baw się z Louisem sam.

- Mogę chociaż klepnąć cię w tyłek? – Uśmiechnął się przebiegle, ale Zayn tylko wywrócił oczami, zrezygnowany kręcąc głową.

SUCK IT & SEEWhere stories live. Discover now