Rozdział 7

46 4 0
                                    

Po otrzymaniu serii leków Hermiona zasnęła. Obudziła się następnego dnia gdy do sali wpadła Ginny. 

- Hermiona  nic ci nie jest? Jak się czujesz? Pani Pomfrey  mówiła, że zemdlałaś. 

- Spokojnie już jest dobrze. Ja tylko... - kasztanowłosa chciała powiedzieć prawdę tylko nie wiedziała od czego zacząć. Przecież jej rana nigdy nie krwawiła, nigdy nie bolała aż tak. Bolało bardziej niż w dniu kiedy ją zrobiono. Niczego nie rozumiała. Miała totalny mętlik w głowie. 

-... było mi duszno i chciałam się przewietrzyć. 

- Następnym razem daj nam znać. Ktoś z Tobą wyjdzie, a nie tracisz przytomność i sama idziesz do skrzydła. Wariatka z Ciebie. Wiesz... Podobno Malfoy wyszedł za Tobą. Dobrze, że Cię nie widział. Kto wie co by Ci zrobił. 

- Malfoy za mną wyszedł? - powiedziała wiedząc, że to on ją tu przyprowadził. Przemyślała całą tą sytuację i pomyślała, że Ślizgon nie chce żeby ktokolwiek wiedział. 

- Tak, ale całe szczęście szedł do dormitorium. Dobra ja lecę na śniadanie. Gdyby coś się działo masz mnie powiadomić. Jasne? 

- Tak jest szefowo... - odparła Gryfonka. Pomachała przyjaciółce na pożegnanie i po chwili Ruda zniknęła za drzwiami. 

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~

Wczoraj razem z Diabłem wypili trochę Ognistej z okazji zakończenia wakacji. Teraz obydwoje umierali w swoim dormitorium. Draco cały czas myśli o tym co wczoraj usłyszał od Hermiony. Stwierdził wczoraj, że nie jest pewien kiedy Granger wyjdzie ze skrzydła więc pójdzie do niej dzisiaj. 

Wychodząc z łóżka zgarnął ubranie i poszedł wziąć szybki prysznic. 

Odkręcając kurek z zimną wodą myślał o tym jak ukoi ona jego ból. Lecz niestety nic takiego nie nastąpiło. Musiał wczoraj sporo wypić.

Po skończonej porannej toalecie wyszedł z łazienki na 15 minut przed śniadaniem. Pomyślał, że zdąży jeszcze pomówić z Gryfonką. Zabrał swoją torbę i złapał za klamkę. 

- O Smoku! Gdzie idziesz? Bo jak na śniadanie to idę z tobą. - Blaise zgarnął swoją torbę i podszedł do Malfoya. 

- Tak się składa, że idę do Pomfrey po coś na ból głowy, ale zaraz dołączę do Ciebie. - rzucił w stronę przyjaciela i szybkim krokiem go wyminął. 

Po kilku minutach stał przed drzwiami od skrzydła szpitalnego. Nie zastanawiając się ani chwili, chwycił za klamkę i wparował do środka. 

- Malfoy? 

- Też się cieszę,  że Cię widzę. Przyszedłem bo chce się czegoś dowiedzieć. 

Gryfonka przyjrzała mu się badawczo, po czym pokazała mu żeby usiadł na krzesełku obok łóżka.

- Mów. 

- Wczoraj powiedziałaś coś co mną wstrząsnęło. Chcę wiedzieć czy... Czy może jest... Taka możliwość... 

- Tak. Pamiętam co mówiłam. I mówiłam to szczerze. Choć nie wiem co mną kierowało i w życiu bym ci tego nie powiedziała, to powiedziałam to co myślę. 

- Nie wiem co powiedzieć. To oznacza, że mogę być  sobą przy tobie, że dasz mi druga szansę? 

- Myślę, że jesteś dobrym człowiekiem tylko sytuacja cię przerosła. Każdy zasługuje na drugą szansę i ty właśnie możesz ją wykorzystać. Tylko wykorzystaj ją mądrze. Następnej nie będzie. - patrzyła na niego jak nikt nigdy tego nie robił. Pokładała w nim nadzieję. Widział to. 

- To wspaniałe. Jesteś niesamowita. Po tym wszystkim co zrobiłem ty nadal widzisz we mnie dobro... - był zdumiony złapał ją za dłoń i spojrzał jej w oczy. 

- Dziękuję. Wiem co mam dalej robić. Spotkajmy się jutro na w pokoju życzeń. Porozmawiamy. Muszę Ci coś powiedzieć. - spojrzała na jego dłoń i uniosła wzrok. Poczuła jak coś ją przyciąga. Jakby to było zaplanowane od samego początku. Nagle otrzeźwiała i zabrała swoją dłoń. 

- Możemy dzisiaj wieczorem. Pomfrey mówiła,  że wyjdę tuż przed kolacją. 

- W takim razie po kolacji w pokoju życzeń. - wstał i udał się w stronę drzwi. 

- Dra... Malfoy! - mógłby się założyć,  że chciała zwrócić się do niego po imieniu. 

- Tak? 

- Pamiętaj, że nikt nie może Ci mówić co masz robić. - skinął głową na znak zrozumienia i wyszedł. 

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~

Gdy Malfoy wyszedł Hermiona myślała o całej tej sytuacji. Jak to wszystko się potoczyło w tak szybkim tempie. Nigdy by nie pomyślała, że Malfoy może sam wyjść z ręką na zgodę. 

Wstała z łóżka z zamiarem pójścia po Panią Pomfrey żeby wyjść już teraz ze skrzydła szpitalnego. 

- Witaj Hermiono. Jak tylko się dowiedziałem postanowiłem przyjść. Jak się czujesz? - gdy Gryfonka ujrzała kto wszedł i podąża w jej kierunku myślała, że ma zwidy. 

-Czego chcesz? Nie chcę Cię więcej widzieć. Oszukałeś mnie i jeszcze masz czelność tu przychodzić? 

- Ja Ciebie nigdy nie oszukałem. Wiedziałem, że jeśli Ci powiem, że jestem synem Rudolfa, skreślisz mnie na początku. 

- Sam się skreśliłeś ukrywając przede mną prawdę... - patrzyła na niego z pogardą. 

- Ja... Nie wiem co powiedzieć. Ja... 

- Najlepiej nic nie mów i wyjdź. - wysyczała. 

- Nie dajesz mi wyboru. - powiedział patrząc jej głęboko w oczy. 

- O czym ty mówisz? 

- Muszę zmodyfikować Ci pamięć. Nie bój się nie wszystko zmienię. 

Wyjął różdżkę i wycelował w Hermione. Rzucił zaklęcie. 

- Będziesz pamiętać, że to ja cię uratowałem. Wyszłaś na błonie bo było Ci duszno, było Ci przykro,  że jestem w Slitherinie i zemdlałaś ze zbyt dużej ilości stresu. Cały czas z Tobą byłem w skrzydle szpitalnym. Nie jestem Lestrenge. Podczas podróży do Hogwartu siedzieliśmy razem w wagonie i rozmawialiśmy o testach, aż w końcu zasnęłaś. Malfoy nie przyszedł do przedziału. Wszyscy powiedzą,  że jestem Lestrenge bo chcą nas skłócić. Oni wiedzą,  że mnie kochasz. Jesteśmy razem... 

Przerażenie na jej twarzy zostało zastąpione miłością. Nagle drgnęła jakby została wyrwana z transu. 

- Hermiono wszystko wporządku? Jesteś jakaś blada. 

- Och...  tak... wybacz jeśli Cię przestraszyłam. Chyba muszę się położyć. - chciała postawić krok do przodu gdy nagle się zachwiała i upadła na podłogę. Simon podbiegł do niej i pomógł jej wstać. 

- Ostrożnie kochanie bo mi się połamiesz. - patrzyli sobie w oczy gdy nagle Gryfonka przesunęła się bliżej. Ich usta prawie stykały się. Napięcie między nimi rosło. Simon zbliżył się jeszcze bardziej i musnął jej wargi. Złożył na nich namiętny pocałunek. 

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~

Koniec kolejnego rozdziału. Piszcie jak wrażenia. 



Stawiamy na szczerość!-DramioneWhere stories live. Discover now