Rozdział 6

61 5 0
                                    

 Od momentu kiedy Malfoy stanął twarzą w twarz z Simon'em, nowy uczeń wolał milczeć. Gdy Gryfonka próbowała zagadnąć, rozluźnić jakoś atmosferę, ten tylko zbywał ją krótkimi burknięciami. 

- Dosyć! Simonie. Masz mi natychmiast wyjaśnić co tutaj robił Malfoy. Jeżeli Ci zatruwa życie to mi powiedz. Ja naprawdę chcę pomóc... 

- Daj spokój Hermiono. On tylko chciał mi powiedzieć, że szukają nowego gracza do Slitherinu i że w najbliższy piątek są przesłuchania... 

- Dlaczego odrazu mi nie mogłeś tego powiedzieć... Nie naciskałabym. 

Po tych słowach nastała cisza, lecz nie na długo. 

- Zaraz... Chwileczkę... Skąd Malfoy może wiedzieć,  że trafisz do Slitherinu, przecież to nie zależy od niego... 

- Hermiono proszę odpuść wreszcie!- Simon odłożył gazetę i wstał z zajmowanego wcześniej miejsca. 

- Och... Ja... Przepraszam. 

- Idę rozprostować kości... 

Simon opuszczając wagon myślał o tym co właśnie powiedział. Gryfonka miała rację. Malfoy nie mógł tego wiedzieć. Następnym razem musi być ostrożniejszy. 

- Muszę pozbierać trochę informacji. - powiedział i ruszył przed siebie. 

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~

 Odkąd wrócił z zebrania jego myśli gnały w kierunku ślubu. Nie miał pojęcia dlaczego Simon'owi na tym tak bardzo zależy. Tak czy siak on tak łatwo się nie podda i zrobi wszystko żeby do niego nie doszło. Choć najpierw musi wymyślić jak ominąć karę, którą przygotował dla niego Simon. 

- Smoku już od kilku minut próbuje do Ciebie dotrzeć. O czym tak zawzięcie rozmyślasz?

- Myślę jaką taktykę obrać w tym roku w Quidditchu. - rzucił pierwsze co mu przyszło do głowy i wsłuchał się w to, co mówił jego przyjaciel. 

Zapowiada się ciężki rok. 

~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~

 Po nie całej godzinie dojechali do Hogwartu. Hermionę obudziła Cho, która krzyczała na korytarzu, że już się zbliżają. Rozejrzała  się po przedziale  i nic nie zmieniło się odkąd jej towarzysz go opuścił. Jedyne co zniknęło to jego kufer. 

- O Hermiono właśnie chciałem sprawdzić czy już nie śpisz. Gdy byłem tutaj 20 minut temu Simon wychodził, a ty drzemałaś. - Harry stał w drzwiach i przyglądał się jej badawczo. 

- Wszystko w porządku? 

- Tak ja tylko jestem okropnie zmęczona...

Po tych słowach opuścili przedział i wyszli na zewnątrz. Idąc w kierunku zamku byli wniebowzięci. Uczucie, które towarzyszyło im przez tyle lat, i które opuściło ich podczas wojny, nagle powróciło ze zdwojoną siłą. Czuła, że ten rok będzie tym najwspanialszym i miała cichą nadzieję, że znów przeżyje wiele przygód.  

Przekroczyli granice zamku i postawili swoje kufry na stercie innych, po czym udali się do Wielkiej Sali. Po około piętnastu minutach do pomieszczenia weszli pierwszoroczni. Po krótkim objaśnieniu zasad przez Panią Minevre, wszyscy pierwszoroczni zostali przydzieleni do swoich domów, a na sam koniec Simon i jakaś dziewczyna, zostali poproszeni do stołka, na którym była Tiara Przydziału. Wtedy go zobaczyła kroczącego dumnie przez środek sali trzymając przy boku swoją siostrę. Dziewczyna była do niego bardzo podobna i niezwykle piękna. Połowa męskiej reprezentacji Hogwartu wręcz sliniła się na jej widok, a zwłaszcza Ron. 

Stawiamy na szczerość!-DramioneWhere stories live. Discover now