more, but end of danger '23'

145 17 0
                                    

Jedyne, co zostało mi do wykonania to czekanie. Czekanie na to, aż Jeon rozpłynie się w powietrzu i już nam nie zagrozi. Zbliżał się koniec niebezpieczeństwa.

.°⭕°.

–Taehyung? Coś się stało?

Yoongi hyung? Pomocy...

–Co jest?

–Złapali mnie... Pomóż...

–Gdzie jesteś? I kto cię złapał?

Nie wiem, mieli maski. A tutaj jest ciemno. Wszędzie kurz i jakiś dziwny smród. Jakby trzymali tu umarlaki.

–Matko, gdzie ty jesteś? Nie mam jak cię odnaleźć. Zadzwonić po policję?

Tak, proszę. I pojedź z nimi. Może uda im się namierzyć mój telefon.

–Już lecę. Uważaj na siebie.

Mhm.

.°⭕°.

–Namierzyliście go już? –Pytałem policjantów, niecierpliwiąc się, siedząc na niewygodnym krześle postawionym przy biurku.

–Cierpliwości, proszę pana. –Odpowiedzieli.

–Jemu może stać się krzywda. Nie ma żadnej cierpliwości, trzeba się spieszyć.

–To proszę, niech sobie pan zrobi to sam, skoro taki cwany. Nie da się już szybciej. –Stwierdzili, a ja zmarszczyłem nieco brwi. Nic jednak już nie odpowiedziałem i siedziałem cicho dopóki na twarzach starszych mężczyzn pojawiło się lekkie zdziwienie.

–Macie go?

–Tak. Jest w tym opuszczonym budynku, gdzie dochodzi do wielu morderstw. No wiesz, mordercy nie chcą być przyłapani to zaciągają tam i zabijają. Złapaliśmy kilku i złapiemy teraz następnych. –Mówili, a ja czułem, jak moja twarz robi się blada. Martwiłem się o Taehyunga, po tym co opowiedzieli starsi.

Szybko wstaliśmy i udaliśmy się do radiowozu. Na moje szczęście mężczyźni pozwolili mi jechać z nimi, lecz kazali na siebie uważać. Przytaknąłem kiwając głową, po czym wsiadłem na tylne siedzenie pojazdu.

Niedługo jechaliśmy prostą, nieuszkodzoną drogą, bo następnie czekały nas nierówne, kręte uliczki z licznymi szkodami. Co moment lekko podskakiwaliśmy pod wpływem przejeżdżanych dziur, a ja irytowałem się coraz bardziej. Dojazd do tej mordowni wcale nie był taki prosty.

–Jak długo jeszcze pojedziemy? –Zapytałem, kierując wzrok na jednego z policjantów.

–Tak właściwie, to już jesteśmy na miejscu. Widzisz? –Wskazał palcem na budynek, a ja spojrzałem w tamtą stronę. Widać było, że jest dosyć stary i podniszczony. Na pierwszy rzut oka odstraszał, a właściwie to odstraszał coraz bardziej, czym dłużej się na niego patrzyło. Samochód gwałtownie zatrzymał się na polanie, a wyżsi mężczyźni z niego wyskoczyli i od razu pobiegli w stronę wejścia. Dogoniłem ich.

–Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest twoje pójście tam. –Rzekł niższy. –Nie masz doświadczenia ani odpowiednich narzędzi, a może być tam niebezpiecznie.

After death |Yoonmin| ✔Where stories live. Discover now