helpful friend '7'

344 39 4
                                    

—Yoongi? —Zapytał mój przyjaciel, stojąc w progu drzwi.

—Ta, hej. Mógłbym wejść? Zaraz wszystko ci wytłumaczę.

—Jasne, zapraszam. —Wysunął rękę w stronę salonu, a ja po zdjęciu butów usiadłem na czarnej sofie.

Znałem to pomieszczenie bardzo dobrze, więc nic nie było dla mnie nowe. Hoseoka odwiedzałem tyle razy, że mógłbym chodzić po jego domu z zamkniętymi oczami, tudzież czułem się u niego jak w swoim własnym. Mogłem robić co mi się podoba, a chłopakowi nic do tego, gdyż robił tak samo.

Siedziałem pochylony, ciężko oddychając po przebytej trasie w biegu. Moja kondycja była dosyć słaba, więc niczemu się nie dziwiłem. Spod czarnych kosmyków włosów spoglądałem na sylwetkę przyjaciela, przygotowującego dla nas kawę, i zastanawiałem, czy żadna policja mnie tam nie odnajdzie. Byłem jednak w miarę spokojny, przypominając sobie o ogromnej garderobie Hośka, do której w każdej chwili mógłbym wskoczyć i się schować.

—Co jest? I dlaczego tak zniknąłeś z tej imprezy? —Zapytał młodszy, siadając tuż obok mnie, i położył wzorzysty kubek na mały stoliczek.

—Ah, obwinili mnie, i zamknęli w łazience. —Westchnąłem, kiedy odgarniałem włosy z czoła, i upiłem łyka kawy. —Sądzą, że śmierć Jimina to moja wina.

Hoseok popatrzył na mnie pytającym wyrazem twarzy, w którym było widać zdziwienie i niedowierzanie. W sumie, miałem tak samo.

—Ale dlaczego? Chyba każdy wie, że z nim byłeś, a to nie miało by przecież sensu! —Rzekł mniej spokojnie niż przedtem, lekko się podnosząc.

—Sam nie wiem. Zwiałem z więzienia, bo nie miałem zamiaru siedzieć tam bez winy.

—I dobrze zrobiłeś! Nie sądzę, żeby Cię tutaj szukali. —Stwierdził.

—Ja te... —Nie dokończyłem, słysząc głośne pukanie do drzwi. Można to było bardziej nazwać mocnym waleniem, iż mieliśmy wrażenie, że drzwi zaraz wypadną z zawiasów.

—A jednak nie. —Szepnął. —Leć na górę!

Wbiegłem po schodach prosto do jego sypialni, po czym usiadłem na łóżku tak, aby móc przysłuchiwać się rozmowie. Ostatnio co chwile kogoś podsłuchiwałem...

—Czy zna pan niejakiego Min Yoongiego? —Usłyszałem niski głos z dołu, na co lekko się wzdrygnąłem. Miałem nadzieję, że Hoseok mnie jakoś z tego wyciągnie.

—Tak, znam. A co?

Przkląłem w myślach.

—A może u pana jest?

—Nie ma go tutaj, skąd takie podejrzenia? Nie mam pojęcia gdzie jest i co robi. Nie rozumiem też, po co te pytania, coś się stało? Tylko nie mów, że Yoongi'emu coś się stało! —Mówił.

Hobi co w ciebie wstąpiło? – myślałem. Ostatnio przestałeś być taki zaradny! W momencie, w którym akurat powinieneś...

—Ah tak, świetnie. —Westchnął policjant. —Mógłbym wejść do domu i się rozejrzeć? —Na to pytanie przeszły mnie ciarki, i szybko pokierowałem się w stronę garderoby, stawiając jak najcichsze kroki. Modliłem się w duchu, żeby mnie nie znaleźli, i nie wsadzali z powrotem za kraty.

Słyszałem tylko stawiane na panelach kroki, dobiegające z dołu. W pewnym momencie stawały się coraz głośniejsze, a ja panikowałem jeszcze bardziej.

—Nie, tam proszę nie wchodzić. Zapomniałem posprzątać. —Hoseok zaśmiał się niepewnie, najwidoczniej powstrzymując mężczyznę. Dostrzegłem, że nic to jednak nie dało, kiedy odgłos kroków stawał się ponownie głośniejszy, a skrzypienie schodów roznosiło się po mieszkaniu. Szybko wskoczyłem między garnitury przyjaciela, starając się jak najbardziej ukryć i uniknąć niezasłużonego pobytu w więzieniu.

Czułem obecność mężczyzny w pokoju, w którym właśnie przebywałem. Starałem się robić wszystko jak najciszej, chociaż w sumie to nawet się nie ruszałem. Nie potrafiłem, gdyż strach mnie sparaliżował. Yoongi, weź się w garść!

—Hm, no dobrze. —Dosłyszałem zza ściany. —Do widzenia.

Wszystkie negatywne emocje w mgnieniu oka ze mnie zeszły, przy czym poczułem ogromną ulgę. Odgłos tym razem stawał się coraz mniej słyszalny, a paraliż, który mnie dopadł, zaczął mnie opuszczać. Wyszedłem ostrożnie z garderoby, gdy Hobi dał mi znak, że już mogę ją opuścić.

—Boże, nigdy więcej. —Wyszeptałem.

—Ej, a co jak oni dalej będą Cię szukać? Nie sądze, by tak po prostu sobie odpuścili. —Mówił, kiedy kierowaliśmy się z powrotem po schodach na dół, do salonu.

—To stąd wyjadę. Nie wiem gdzie, nie wiem jak, ale to chyba będzie jedyne wyjście.

—Albo... —Przeciągnął. —Pójdę tam do nich, zbiorę normalnych świadków, i wytłumaczymy im, że nie jesteś niczemu winny.

—Mógłbyś to zrobić? —Ucieszyłem się, spoglądajac na chłopaka spod czarnej grzywki. —Uratował byś mnie.

—Oczywiście, mogę nawet teraz. To... Ja wychodzę, a ty tutaj poczekaj, dobrze?

—Okej. —Odpowiedziałem. —Poczekaj na chwilę. —Przypomniałem sobie o czymś, co chciałem zrobić od jakiegoś czasu, lecz wszystko wokół mi przeszkadzało.

—Hm?

—Poszedłbyś do mojego mieszkania, i przyniósł taki mały kartonik z pamiątkami? Leży na ziemii, przy ścianie obok łazienki. To naprawdę ważne.

—Jasne, to zaczekaj, zaraz będę.

Nic już nie odpowiedziałem, tylko usiadłem znów na sofie, i przeglądałem jakiś magazyn modowy, znaleziony na stole przyjaciela. Moment temu wyszedł, a ostatnie co słyszałem to przekręcanie klucza w zamku. Było mi miło, że z własnej woli poświęcał dla mnie czas, i próbował uratować dupe. Taka przyjaźń, jak moja i Hoseoka, to skarb, i za nic bym jej nie oddał.

Zaledwie dziesięć minut później, chłopak przybył z powrotem, z kartonem w ręku. Podszedł do mnie, podał po czym powiedział po raz kolejny, żebym poczekał, a on wszystko załatwi.

—Powodzenia, i dziękuje. —Powiedziałem.

—Nie ma za co! —Rzucił szybko, po czym zniknął za drzwiami, a ja udałem się w stronę pudełka.

Usiadłem przy nim, i na bok odgarnąłem oglądane już wcześniej przedmioty, pod którymi dostrzegłem mały kalendarzyk, w którym niegdyś zapisywałem wszystkie spotkania z Chimem. Uśmiechnąłem się lekko, już nie smucąc i tęskniąc za chłopakiem, gdyż znów go widywałem, a nawet poczułem dotyk dłoni.

Zapisów było dużo, od 2014 roku, do teraz. Nawet nie wiedziałem, że spotykaliśmy się aż tyle razy. Moje kąciki ust powędrowały jednak w górę, na krótkie opisy każdego spotkania, na które zawsze tak bardzo się cieszyłem. No a teraz w sumie mam podobnie, ale nic nie zapisuje. A może by zacząć?

Moje myśli przerwała sylwetka Jimina, która pojawiła się przede mną nagle, i niespodziewanie. O wilku mowa – pomyślałem. Uśmiechnąłem się po raz kolejny w tak krótkim czasie, i wstałem, aby objąć nieżywego. Nie wiedziałem jednak, czy mi się to uda.

Śmiało. —Zaśmiał się cicho. —Masz pierścionek, możesz mnie poczuć.

Zbliżyłem się ciałem do niego, a już po chwili czułem bicie serca Jimina. Czy ja miałem paranoje? Czy to wszystko było prawdą, czy ciągle śniłem, i nie mogłem się wybudzić? Szczęście jednak ogarnęło mnie całego, tuląc chłopaka po raz pierwszy w jego (i także moim, jak to stwierdził) nowym życiu.

Zapraszam na chat, który zaczęłam ostatnio pisać – "find you".

Miłego dnia 💪

After death |Yoonmin| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz