how heaven really looks '15'

222 31 6
                                    

Jimin's pov.

Wędrowałem po soczysto zielonej łące, delektując się zapachem kwiatów i miękkim podłożem pod stopami. Pora roku nigdy się tutaj nie zmieniała. Zawsze to samo, przyjemne ciepło, delikatny podmuch wiatru, oraz woń kolorowych roślinek. Mogłem śmiało stwierdzić, że było mi tutaj o wiele lepiej niż tam, na ziemi. Miejsca do którego mimo wszystko miałem dostęp, bo czego się nie robi z miłości?

Dlaczego jednak jako jedyny potrafię się tam przenieść? Mogę opisać to wszystko jednym, krótkim słowem.

Więź.

.°⭕°.

Spacerowałem dalej i dalej, w tym samym tempie. Zbliżałem się już do tego ostatecznego miejsca, do którego Yoongi hyung nie trafił i nie mógłby. Przynajmniej teraz.

Moim oczom ukazywała się coraz większa jasność i białe przebłyski, które widziałem już można powiedzieć, że wiele razy. Znane mi miejsce, które za około trzy miesiące, jak mi wiadomo, Min powinien zobaczyć również. Szczerze mówiąc, nie tylko dla niego to wszystko było takie szalone, jednak nie domyślał się nawet jakie piękno na niego czeka.

To "prawdziwsze" niebo znajdowało się wyżej, znacznie wyżej. Wymagało długiej wędrówki, na którą nie pozwoliłem (los również) Yoongi'emu. Jego czekała ta jeszcze dłuższa i niestety gorsza niżej, wiele pode mną.

Wystarczyło mi zrobić jedynie kilka kroków, a znajdowałem się już w otoczonej jasnymi barwami krainie. Przeważała biel, jednak oko dostrzec mogło odcienie błękitu, pudrowego różu, a czasem nawet fioletu. Nie było tutaj budynków, ani drzew. Tylko chmury, poczucie lekkości i dobre jak zwykle w tym miejscu samopoczucie.

Przybyłem tu, aby móc ponownie odwiedzić mojego hyunga. Czas na ziemi i w niebie nieco różni się od siebie, u góry się dłuży, na dole zlatuje szybciej, znacznie szybciej, toteż postanowiłem znów zawitać u Yoongi'ego. Byłem świadomy tego, że chciałby mnie zobaczyć nie jako ducha, lecz to od musiał do tego dopuścić. Tyle, że nie mógł teraz tego zrobić, ze względu na wiele rzeczy.

Pokierowałem się w stronę miejsca, w którym zawsze opuszczam niebo. Ścianka z delikatnej, białej poświaty oddzielała nasze terytorium. Spojrzałem na jasne tabliczkę, a zaraz na przestrzeń pod nią. Powstała była mała dziurka, dzięki której mogłem przedostać się na dół.

Jeden krok, jeden skok i poczułem jak moje ciało momentalnie robi się lekkie jak piórko, a ja potrafię unosić się kilka centymetrów nad ziemią. Szczerze mówiąc, uczucie to było dosyć przyjemne. Dodatkowo za każdym razem eksplodowałem w środku z radości, gdyż wiedziałem kogo za moment zobaczę. Miałem tak również i tym razem.

Opuściłem się odrobinkę niżej i usiadłem na krześle obok łóżka Mina. Spoglądałem jak uroczo śpi, pochrapując przy tym co moment. Chciałem go już mieć przy sobie, lecz wiedziałem, że to teraz niemożliwe. Szkoda tylko, że on nie wie i nie może się aktualnie dowiedzieć. Gdybym coś wygadał, miejsce w piekle miałbym gwarantowane. Nie mam pojęcia dlaczego to tak działa, nawet gdy kilka lat temu byłem w takiej sytuacji co Yoongi, nie otrzymałem żadnych odpowiedzi. Stało się tak z mojej winy, ponieważ postanowiłem zostać jeszcze na świecie. Ale wracając do czarnowłosego...

Powoli otwierał swoje zaspane oczy oraz przeciągał, a po kilku chwilach mnie zauważył. Podleciałem do niego i przywitałem.

–Jak się spało?

Znośnie. –Mruknął. –I tak wolę moje łóżko. –Zachichotał, a ja odwzajemniłem uśmiech.

–Każdy tak sądzi. –Przyznałem, patrząc prosto w jego ciemne oczy. –Wiesz może ile tutaj jeszcze będziesz? Nie lubię szpitali.

Nie wiem dokładnie, ale ja tak samo. Chciałbym już stąd wyjść. -Lekko posmutniał, a ja odruchowo miałem ochotę do niego podejść i go przytulić. Jak jednak, skoro nie miał na sobie pierścionka? -Dasz radę mi to załatwić?

-Przepraszam, ale nie uleczę twoich ran. -Uniosłem kąciki ust w górę. -Nie od tego jestem.

-W sumie fajna opcja by była.

–Ale nie istnieje. –Westchnąłem. –Gdzie twój pierścionek?

Tutaj. –Uniósł rękę w górę, a ja nieco się zdziwiłem.

–Kurcze, nie zauważyłem go przedtem. –Przyznałem. –Ale to dobrze, że masz. –Powiedziałem, po czym podszedłem bliżej niego i chwyciłem jego dłoń.

Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i siedzieliśmy bez jakiegokolwiek ruchu. Wpatrywałem się z lekkim uśmiechem w oczy starszego oraz cieszyłem, że chociaż w ten sposób mogę go widywać. Nie do końca pasował mi ten układ, jednak jak mógłbym zmienić los i przeznaczenie? Tak nam trafiło żyć, więc tak też musi zostać. W końcu to ja zdecydowałem się na samobójstwo... Po prostu chciałem uszczęśliwić nas obu.

-Wszystko mnie boli. -Jęknął, a mi zrobiło się go szkoda. Nie wiedziałem, czy dobrym pomysłem będzie mówienie mu, jak do tego doszło... Niech ochłonie i wróci do domu, a potem na spokojnie porozmawiamy i wytłumaczę mu kilka kwestii. -Naprawdę nie dałbyś rady jakoś mnie stąd wyciągnąć?

-Naprawdę, przepraszam Yoongi hyung. -Uśmiech z mojej twarzy powoli zszedł. -Chciałbym, ale nie mogę.

-Spróbuję nie zanudzić się na śmierć i jakoś wytrzymać w tym bólu. -Położył głowę na poduszce, a mi było coraz bardziej przykro.

-Chcesz, abym ci tutaj towarzyszył? To jest do zrobienia.

-Mógłbyś? -Zapytał, pełen nadziei.

-To akurat oczywiście. -Powiedziałem cicho, po czym zbliżyłem do łóżka. -Przesuń się trochę, hyung. Pośpimy razem.

Wskoczyłem pod szpitalną, białą kołdrę i zakryłem nią pod samą głowę. Objąłem Yoongi'ego hyunga w pasie, przybliżyłem ciałem oraz ułożyłem brodę na jego ramieniu. Zastanawiałem się co wtedy czuł, ze świadomością tego, że leży z duchem zmarłego chłopaka? Jedynym istotnym faktem, którego się obawiałem było to, czy nie uzna, że nie ma zwid czy czegoś tego typu. Ja wiem, że to szalone, ale wszystko prawdziwe!

Szczerze mówiąc, nie miałem zamiaru spać. Nie mógłbym odpłynąć w innym świecie, ponieważ nie wiadomo gdzie bym się obudził. Chciałem tylko poczekać aż tamten zaśnie i z powrotem wrócić do mojego, lepszego świata. Ah, tam jest cudownie! Szkoda tylko, że Min musi męczyć się jeszcze pode mną.

Gdy zauważyłem, że Yoongi już odleciał, postanowiłem opuścić pomieszczenie. Dla niego wyglądało to tak, jakbym znikał i się pojawiał, jednak w rzeczywistości musiałem lecieć do góry przedostając się przez następne warstwy, albo powoli opuszczać zmienione na lżejsze ciało.

I nareszcie znów poczułem ten charakterystyczny, niesamowity zapach...

Przepraszam, że dopiero teraz, a miał być ostatnio. Wena uciekła! Przedtem miałam jeszcze kilka rzeczy do zaliczenia w szkole :<



After death |Yoonmin| ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant