Rozdział XVIII

1.4K 92 98
                                    

~ oczami Cole'a ~

Dotarliśmy do Perły późnym wieczorem, jeśli można to tak nazwać. Wyglądaliśmy gorzej niż w filmach z dużą zawartością krwi. W najmniej uprzywilejowanej pozycji był Kai, który plecy miał właściwie zmasakrowane.

Każdy z nas został dokładnie odkażony i zabandażowany. Główną pielęgniarką była Nya, ale pomagała jej również Nicole, co dla mnie okazało się faktem dość zaskakującym.

Nadal nie mogłem rozgryźć tej dziewczyny. Wcześniej, zanim potoczyły się tamte wydarzenia, z Nicole byłem jak pan z brat. Naprawdę, świetnie się dogadywaliśmy. Potem dostała na łeb i uciekła. Była wredna. Oschła. Zła. A jednak, teraz, w nagłej sytuacji, postanowiła pójść z nami, zostawiając swego ojca. Jeszcze dzień wcześniej potrafiłaby nam zrobić krzywdę, by do niego wrócić.

Powalone.

Zostałem opatrzony zaraz po Kai'u. Pomogłem mu dojść do jego pokoju. Wyglądał naprawdę źle. Nie odważyłem się nawet zapytać go o cokolwiek, bo każde wypowiedziane słowo z jego ust mogło powodować jeszcze większe osłabienie.

Poszedłem do salonu. Zauważyłem Misako z Wu, próbujących porozmawiać z tajemniczą dziewczyną. Bez skutku. Nie odezwała się ani słowem.

Biedna.

Nadal nie rozumiałem, dlaczego nam pomogli, ale musieliśmy być im za to bardzo, bardzo, bardzo wdzięczni. Oddał za nas życie. Coś okropnego i niesamowitego zarazem.

Ze wszystkich chłopaków ja wyglądałem praktycznie najlepiej, więc zaproponowałem, żeby dziewczyna spała w moim pokoju, a ja prześpię się na kanapie. Tak też zrobiliśmy.

Nie mogłem zasnąć. Wciąż miałem przed oczami obraz wcześniejszych wydarzeń. Tyle się działo.

Ojciec Nicole to psychol. Wyprał mózg własnej córce, o ile ona jest jego córką. Do tego armia jakiś ludzi, potrafiących przemienić się w brzydkie tygrysy. Co to miało być? Cofamy się do prehistorii?

Zrobiłem sobie kanapkę. Stwierdziłem, że to mogłoby mi pomóc w zaśnięciu.

No i się myliłem.

Musiałem do łazienki.

Gdy przechodziłem korytarzem, zatrzymałem się obok mojego pokoju. Przybliżyłem ucho do drzwi. Usłyszałem cichy płacz. Pokręciłem głową. Chciałbym jej pomóc, ale to niemożliwe... Chciałbym potrafić więcej, niż tylko rozrzucać tymi cholernymi kamieniami.

~ oczami Nicole ~

W nocy kłębiło mi się tyle myśli. Myślałam, że oszaleję. Nieustanne wyrzuty sumienia dręczyły mnie do śniadania. Śniadania. Miałam zjeść z nimi śniadanie! Z tymi samymi ludźmi, którym nagadałam tyle głupstw i omal nie skazałam wczoraj na śmierć.

Jak będziemy rozmawiać? Czy w ogóle konwersacja się pojawi? A może usiądziemy i zjemy bez słowa?
Oszaleję. Oszaleję!

Tak bardzo chciałam ich wszystkich przeprosić i wytłumaczyć sytuację. Ale wydawało mi się, że mogliby mnie przez to tylko jeszcze bardziej znienawidzić.

Usiedliśmy. Tak jak przypuszczałam, panowała cisza. Ku mojemu zdziwieniu, pojawił się Lloyd, ale nie znalazłam wzrokiem Kai'a i tej dziewczyny.

- Jak się czuje twój brat? - Wu spojrzał na czarnowłosą.

- Lepiej. Gada te swoje teksty, więc zdecydowanie lepiej. - uśmiechnęła się delikatnie. - Właśnie zaraz miałam zanieść mu śniadanie.

- Ja to zrobię. - rzuciłam nagle.

Na Zawsze. | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz