Posiłek pierwszy

513 19 1
                                    

Zatrzymałam się przed schodami na arenę, biorąc głęboki oddech. 

-Przepraszam! Nasza ostatnia zawodniczka powinna zaraz dojść...

Słysząc głos Soumy byłam prawie pewna, że mówiąc to uśmiecha się z kpiną w stronę centrali. Ostatni wdech i zaczęłam pokonywać stopnie. 

-Arahitogami Rin przybyła!

Rzuciłam z ogromnym uśmiechem i wręcz namacalnym entuzjazmem, ale w rzeczywistości byłam strasznie zestresowana. Kiedy weszłam na sale mojej uwadze nie umknęły szepty, które rozniosły się po widowni. W gruncie rzeczy ani trochę mnie nie obchodziły. Bolało mnie jedynie to do czego zaraz dojdzie... Pierwszą osobą, która do mnie podeszła był Takumi.

-Więc to ty będziesz naszą ostatnią nadzieją? -Uśmiechnął się do mnie ciepło i kiwnął głową z zadowoleniem- Nie mogliśmy lepiej trafić. Zostawiamy go tobie!

Wskazał na białowłosego chłopaka, który wpatrywał się we mnie bez przerwy, odkąd przekroczyłam próg sali. Posłałam mu krótkie i oschłe spojrzenie, sam jego widok sprawiał, że miałam ochotę do niego podejść i porządnie go spoliczkować.

***6 lat wcześniej***

-Więc naprawdę wyjeżdżasz, co? Dobra robota Eishi!

Przyznałam, czochrając chłopaka po włosach, jak zwykle siedział z spuszczoną głową i nieobecnym wzrokiem.

-Zdajesz sobie sprawę, że mój wyjazd... Ograniczy nasze kontakty?

Przyznał ze smutkiem. Westchnęłam cicho i usiadłam obok chłopaka, opierając głowę na jego ramieniu.

-Wiem o tym. Będę tęskniła, ale cieszę się, że pójdziesz do szkoły, w której nauczysz się tylu nowych rzeczy! Zawsze kochałeś gotować, też powinieneś się z tego cieszyć! Więc przestań się dołować... To strasznie wkurzające!

Wstałam z miejsca i zaczęłam rozciągać policzki chłopaka. Nienawidzę, gdy ma ten grymas dłużej niż dwie minuty, a on łazi z nim od rana!

-Przepraszam Rinciu...

Białowłosy zaczął masować swoje lekko czerwone policzki. Spojrzałam na niego ze złością, ale szybko zmieniła się ona w smutek.

-Tak właściwie to kiedy przyjedziesz nas odwiedzić?

Chłopak spojrzał na mnie jakby wybudzony z transu i ponownie spuścił głowę. Usiadłam obok niego i tym razem nie miałam zamiaru karcić go za jego minę.

-Nie wiem... Postaram się jak najszybciej... Rinciu?

-No?

-Będziesz tęskniła?

Obdarowałam Eishiego zdziwionym spojrzeniem, zawsze ściągałam brwi ze zdziwienia, ale nie podobał mi się sposób w jak się marszczyły... To był mój mały kompleks.

-Tak. Już ci to mówiłam, nie słyszałeś?

Przyjaciel wyprostował się i spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Słyszałem, ale... Po prostu chciałem się upewnić. Powinniśmy już wracać.

Przytaknęłam głową i zeszłam z ławki łapiąc chłopaka za rękę. Mimo naszego wieku dalej często tak robiliśmy. Na początku bawiło to naszych znajomych, ale szybko przestali się tym interesować. Teraz mój przyjaciel wyjedzie, nie będziemy widywać się za często, ale dołączę do niego za dwa lata. Co prawda w gimnazjum razem spędzimy tylko rok, a w liceum wcale nie więcej czasu, ale zawsze coś.

***6 lat później*** 

Podeszłam do Hayamy i przejechałam wzrokiem po kratach, po czym spojrzałam na niego z kpiną.

-Ha! No nieźle! Zawsze wiedziałam, że skończysz za kratami! 

-Skup ty się lepiej na wygranej! 

Wzruszyłam ramionami z rozbawionym uśmiechem. 

-Ja tu próbuję rozluźnić atmosferę, a ty wcale nie pomagasz... Jesteś naprawdę beznadziejny! -Stwierdziłam złośliwie. Na czole chłopaka zaczęła pulsować żyłka, więc subtelnie pokazując mu środkowego palca, zrobiłam parę kroków w bok- Oj Alice, Alice... Po tobie się tego nie spodziewałam... 

-Co nie!? To wszystko wina ojca Eriny! A tak poza tym... Jest tu strasznie zimno! Chciałabyś użyczyć mi swojej bluzy?

Zaśmiałam się krótko, ściągając zdecydowanie za długą bluzę o lodowo-niebieskiej barwie. Miała bardzo przyjemne kieszenie... Lizaki, które właśnie w tych kieszeniach trzymałam, przełożyłam do kieszonki na piersi mojej białej koszuli. Zapomniałam uniformu... Bywa! 

-Ej Souma... -Szturchnęłam chłopaka, przybierając zawiedziony wyraz twarzy- Jak mogłeś nie odstąpić bluzy dziewczynie? Co z ciebie za facet?

-Potem mi byłoby zimno. 

-Typowe... Twój beznadziejny charakter przenosi się na potrawy! I jedno, i drugi nie do strawienia.

Rzuciłam zaczepnie, a chłopak pochylił się w moją stronę z obrażoną miną.

-Uważasz, że moje dania są niezjadliwe? Czy mam potraktować to jako deklaracje wojny?

Wychyliłam się bardziej w stronę chłopaka przez co dzieliły nas zaledwie centymetry. Czułam na twarzy jego umiarkowany, ciepły oddech i wcale nie zrobiłam tego by zrobić na złość jednemu chłopakowi...

-Sam sobie odpowiedz.

Nagłe zmiany charakteru chłopaka były przekomiczne! W ułamek sekundy wyprostował się i uśmiechnął szeroko, dokładnie tak jakby właśnie wygrał w tym głupim shokugeki i przejął pierwsze miejsce.

-Okej! To jak już wygrasz pogotujemy razem! 

Zaśmiałam się radośnie i pokiwałam głową.

-Może kiedyś, ale i tak przegrasz!

Nasza mała wymiana zdań, bez wątpienia rozluźniła atmosferę. Niestety nadeszła pora bym stanęła oko w oko z swoimi lękami...

~~~~~~~~



Biały rycerz 1&2 część [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now