jeongguk • bezsenność

759 156 36
                                    

Dodaje dwa żeby lepiej was wprowadzić❤️

Więc jego żałowałeś najbardziej?— siedzieli długą chwilę w kompletnej ciszy, czasami przerywanej jakąś przytłumioną melodią dobiegająca z włączonego na zapleczu gabinetu radia. Jeśli miałby powiedzieć za kim najbardziej płakał, był by to właśnie Jeongguk. Paradoksalnie nie był z nim najmocniej związany, po prostu Jeon był jeszcze dzieckiem, które z nich wszystkich mało przed sobą najwiecej. Wiele nie widział, wiele nie zrobił, a cała możliwość kosztowania i poznawania życia uleciała z niego bezpowrotnie. Tego mu było żal bardziej niż samego chłopaka.

— On nie odszedł z własnej woli— powiedział pełen złości, jaką z resztą zawsze wywoływał w nim temat najmłodszego z przyjaciół.

— Ale też miał problem prawda?

— Okropny— mruknął przypominając sobie często dość bolesne zmagania z dolegliwością Jeongguka.

Chłopak nigdy nie spał.

Był gotowy robić wszystko, o każdej porze dnia i nocy, tylko czasami padając kompletnie wykończony tym nienaturalnym trybem życia.

— Często próbowałem dotrzymać mu towarzystwa razem z Hoseokiem. Piliśmy litry kawy i tych cholernie niezdrowych napoi energetycznych, żeby chociaż jedną noc móc mu towarzyszyć w oglądaniu filmów, czy graniu w jakieś gry komputerowe, które lubił. Można powiedzieć, że to była dla niego jakiegoś rodzaju ucieczka od rzeczywiści. Był pasjonatem kina, ale myśle, że to przez ten nadmiar czasu.

— Był lubiany, czy tak jak Yoongi uchodził za typa, któremu lepiej nie wchodzić w drogę?

— Już mówiłem, że Jeongguk był naszym dzieciakiem— pokręcił lekko głową nienawidząc się powtarzać— wszyscy za nim szaleliśmy. Zwłaszcza Jimin i Taehyung, chodź ten drugi raczej z innego powodu, o którym wspomnę kiedy indziej— zamyślił się lekko wydymając przy tym usta.

— Skoro był taki młody, to skąd się u was wziął. Wątpię byś poznał go na uczelni.

— To właśnie Taehyung go przyprowadził. Wiem tylko, że spotkali się w jakimś klubie. Naprawdę się lubili, czasami wydawało mi się, że aż za bardzo, ale przecież nie mogłem pchać się z butami w ich sprawy. Jak już wspominałem, on nigdy nie spał. To było nocne dziecko. Zawsze się gdzieś szlajał, a nie było dla niego lepszego towarzysza niż młody Kim. Byli momentami tak samo walnięci, chociaż to właśnie w nich uwielbiałem. Kompletna beztroska— zaśmiał się przypominając sobie częste wybryki chłopaków. Nigdy jakoś szczególnie ich nie ograniczali przyzwyczajając się do częstych żartów z ich strony. To było na porządku dziennym.

— A co na to wszystko mówili jego rodzice?

— Mieszkał z nimi jeszcze trochę, jednak wyprowadził się do Jimina kilka miesięcy temu. Osobiście naprawdę przepadałem za jego mamą. Była mądrą i naprawdę wyrozumiałą kobietą, jednak mam do niej trochę żalu, że w porę mu nie pomogła. Jego dało się przecież uratować— westchnął unosząc swój wzrok na sufit— Kilka razy zaprosił mnie do swojego rodzinnego domu. Miał pokój na poddaszy z naprawdę wygodnym, dużym łóżkiem, które jednak nieczęsto było przez niego używane. Poczułem to od razu gdy się na nim położyłem. Materac nawet trochę nie wgniótł się od ciężaru jego ciała, czy nie wyprofilował pod wpływem kilkugodzinnego leżenia na nim nocą. Był jak nowy. Jego starszy brat często mu dogryzał. Momentami przypominał mi Yoongiego. Może dlatego tak bardzo za nim nie przepadałem.

— Też się z nim kłóciłeś?

— Tylko czasami. Nie nazwał bym tego kłótnią, po prostu chciałem przemówić mu do rozsądku. Był taki młody i lekkomyślny. Głupi ciagle łudziłem się, że będę w stanie ochronić go przed nim samym...

— Nie udało ci się?

— Jak widać— momentalnie rozłożył ręce w geście kapitulacji— gdybym wiedział co się stanie, nie pozwoliłbym mu wtedy wyjść ze swojego mieszkania— nagle poczucie winy przytłoczyło go z taką siłą, że przestał mieć ochotę na mówienie o czymkolwiek. Czuł się winny.
Jakby w pewnym sensie zgodził się na odejście przyjaciela, przytakując śmierci w momencie, gdy ta bezczelnie chciała im go zabrać.

Noc była młoda, a jego złotą dewizą było niemarnowanie cennego czasu. Dobrze się bawił u Seokjina, ale wiedział, że prędzej czy później całą grupę jego przyjaciół znuży zapomniany przez niego sen, a on będzie zmuszony nudzić się samotnie oglądając marne, puszczane o tak później porze programy telewizyjne. Dlatego pożegnał się z nimi, tak jak przystało nie chcąc wyjść nieoczekiwanie bez ich wiedzy. To nie tak, że Jeongguk nigdy nie spał. Po prostu robił to na tyle rzadko, że był w stanie policzyć na palcach u jednej dłoni, ile razy w tym miesiącu znalazł się we własnym łożku, w celu innym niż ten do którego pierwotnie go używał. Zdążył pogodzić się z tym, że zmęczenie omijało go szerokim łukiem. Przyzwyczaił się do tego, próbując znaleść w swojej na pierwszy rzut oka beznadziejnej sytuacji, wbrew pozorom dość sporom liczbę plusów. Lubił prowadzić swoje nocne życie. Chodzenie po klubach, poznawanie przypadkowych ludzi. Mimo swojego młodego wieku miał już dość spory bagaż wspomnień i doświadczeń.
Przynajmniej nie odszedł z niczym.
Na swoje dziewiętnaste urodziny zażyczył sobie od rodziców kurs prawa jazdy. Był podekscytowany na myśl o swoim pierwszym, własnym samochodzie, który z resztą zafundowała mu szóstka przyjaciół.
Nie sadzili, że będą przez to obwiniać się za smierć młodszego.
Dużo z nim rozmawiali. Każdy z nich zdawał sobie sprawę z konsekwencji zmęczenia za kierownicą.
Wszyscy tylko nie Jeongguk.
Dzieciak zawsze był zbyt pewien siebie i chodź ogólnie była to pozytywna, przez wielu pożądana cecha charakteru, w jego przypadku okazała się przysłowiowym gwoździem do trumny. Gdy wsiadł do samochodu nie czuł się źle, wręcz przeciwnie myślami odlatywał już do kolejnego przydrożnego klubu gdzieś niedaleko centrum.
Zabawa mogła być jego drugim imieniem.
Jednak ludzki organizm także potrzebuje chwili wytchnienia, którego ten kompletnie mu nie serwował.
Znużyło go.
Zapewne w innych okolicznościach cieszył by się takim obrotem spraw. Uwielbiał te rzadkie chwile, kiedy mógł przypomnieć sobie co to sen, jednak ta nie należała do szczególnie odpowiednich. Jego oczy zamknęły się przez zbyt ciężkie powieki, niemogące utrzymać się w górze, a oddech zwolnił pozwalając rozluźnić się jego ciału. Dłonie nagle przestały kurczowo ściskać kierownicę, przez co samochód zaczął niebezpiecznie zjeżdżać z odpowiedniego pasa na jakim pierwotnie powinien się znajdować.
W ułamku sekundy słuchać było głośny dźwięk klaksonu i nieprzyjemny, drażniący uszy odgłos zgniatanej stali.
Mimo to Jeongguk w końcu robił to, za czym tak tęsknił.
Spał.

Możecie wybrać czyja historia będzie następna ❤️

𝐝𝐨𝐜𝐭𝐨𝐫 𝐰𝐡𝐨 ↳bts ✔️Where stories live. Discover now