Trzydzieści

9.3K 544 123
                                    

Obudziłam się na sofie przykryta kocem, głowa bolała mnie tak, jakby coś po niej przyjechało. Jęknęłam żałośnie i się szczelnie okryłam. Jednak na jednej butelce wina się nie skończyło i to był błąd. Z tego co pamiętam, Alex próbowała mnie przekonać żebym nie piła więcej niż dwie butelki, ale oczywiście jej nie posłuchałam.

Słysząc jakieś szmery odkryłam swoją głowę i spojrzałam w kierunku dziwnych odgłosów. Nic nie zauważyłam, więc znowu się przykryłam. Nagle poczułam jak coś nawet ciężkiego wskoczyło na mój brzuch, przez co zgięłam się w pół. Na moją reakcję usłyszałam śmiech Ronnie.

- Mamo wstawaj. No wstawaj. - zaczęła mnie lekko szarpać. - Mamy dzisiaj iść na lodowisko.

- Słucham? - zapytałam ledwo przytomnie. Jakoś nie pamiętałam żebym coś takiego mówiła, ale jeśli to się działo wczoraj w nocy to wszystko może być możliwe.

- Wczoraj mówiłaś. - no i wszystko było jasne.

- Dobrze, ale pójdziemy tam dopiero popołudniu. - jęknęłam.

- Ronnie? Nie męcz mamy, od wczoraj źle się czuje. - Alex mówiąc to, uważnie mi się przygladala. - Nawet bardzo.

- No dobrze. - mruknęła i zeszła ze mnie.

Naprawdę mogłam tego nie robić. A to wszystko tylko, że pokłóciłam się z durnym idiotom, który ma wahania nastroju jak kobieta w ciąży. I po co mi to było? Teraz bolała mnie głowa, chciało mi się wymiotować i co najciekawsze czułam się słaba. Wątpliwe mój stan, był wręcz idiotyczny, ale naprawdę czułam się jakby wczoraj coś we mnie pękło.

Pytanie było jedno, i na które nie mogłam znaleźć odpowiedź, czemu coś takiego czułam?

- Ale zjemy obiad? - znowu odezwała się Ronnie.

- Jaki obiad? - zerwałam się z sofy i prawie natychmiast dopadł mnie ból głowy.

- Jest czternasta. - odpowiedziała ze spokojem rudowłosa. - Siedziałaś do czwartej nad ranem, więc się nie dziw.

- Nie znoszę tego dupka. - mruknęłam.

- Mamo! - zawołała Ronnie. - Dolar do słoika.

Po ostatniej wizycie Clark'a, znaczy nocowaniu. Pamiętanie wymsknęło mi się przekleństwo i chcą, nie chcą sześciolatka to usłyszała i zaczęła powtarzać różne brzydkie wyrazy. Dlatego też wymyśliłam karny słoik, który obowiązuje wszystkich, którzy przekroczą próg tego mieszkania. Już nawet niezła kwota się uzbierała, więc może kiedyś z nich skorzystam.

- Zaraz włożę. Ale naprawdę nienawidzę gnoma. - zrobiłam naburmuszoną minę i przytuliłam do siebie Racie, która wskoczyła na łóżko.

- Gnoma? - roześmiała się Alex.

- Muszę być kreatywna, bo nie chce tracić pieniędzy. - na chwilę moja przyjaciółka poszła do kuchni, a kiedy wróciła trzymała w dłoni gorący kubek jakiegoś napoju, który jak się okazał się gorącą czekoladą.

- W sumie nie musisz mi nic mówić, bo po tej pierwszej butelce, zrobiłaś się taka rozgadana, że jestem zupełnie pod wrażeniem.

- Dużo mówiłam?

- Bardzo. Niestety znam już w pełni twoją relację z nim i łączące się z tym twoje uczucia. Ja naprawdę będę musiała, po wszystkim pójść do psychologa. - uśmiechnęła się i znowu poszła do kuchni.

- Jak to wiesz wszystko? - ignorując ból głowy wstałam z miękkiego siedziska i podeszłam do blatu kuchennego. - Nawet ja nie wiem wszystkiego.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz