Dwadzieścia pięć

11.6K 569 39
                                    

Unikając Clark'a jak tylko mogłam, zniknęłam za drewnianą powłoką drzwi, tym wchodząc do biura Królowej. Tak dobrze słyszeliście zostałam wezwana do Królowej. Jak się można było spodziewać, w jej biurze było przesadnie sterylnie, więc chyba bez problemu można by było jeść z podłogi. Jej jama była umeblowana nowocześnie, a na ścianie nad biurkiem wisiał jej portret w pozie, jaką przybrała kiedy na nią spojrzałam. Oczy zimne jak lód, wyraz twarzy, który mógł zabić.

– Może usiądziesz? – odezwała się, obejrzałam się i nigdzie nie widziałam domniemanego krzesła.

– Nie, wolę postać. – odpowiedziałam i spojrzałam z powrotem na nią. – To...

– Zapewne zadajesz sobie pytanie, po co cię wezwałam, ale to jest proste. Powiem szczerze, nie lubię cię i twoja osoba działa mi na nerwy. I nie wiem czy ktoś tobie powiedział, że nie życzę sobie układania związków z osobami w pracy.

– Ale ja...

– Nie przerywaj mi, bo ja tobie nie przerywałam jak mówiłaś. – powiedziała głośniej i bardziej stanowczo. – Może ty w tym beznadziejnym radiu masz przełożoną, ale to ja rządzę wszystkim, tak jak twoją przełożoną, więc jeśli tak przez czysty przypadek pojawią się niezbyt pozytywne wiadomości na twój temat, to stracisz posadę w twoim beznadziejnym radiu.

– Przepraszam, ale za bardzo nie rozumiem. Grozi mi pani, utratą pracy bezpodstawnymi oskarżeniami i nie wiem, co to ma na celu. – starałam się brzmieć spokojnie i tak jakby to mnie nie ruszało.

– To jest pouczenie, jeśli podpadniesz to wylecisz, z planu jak i radia. – wyglądała na taką jakby miała z milion takich argumentów.

– Mogę cię oskarżyć o mobbing.

– Nie zrobiłam jeszcze nic w tym kierunku i obie wiem, że ty tego nie zgłosisz. Radzę przemyśleć z kim się zadajesz i nie wiązać z niektórymi dłuższych planów. – nagle mnie oceniło i to nie było słońce, które zaczęło świecić, ani żarówka.

– Chodzi tu o Matthew'a, prawda? – widząc jej wyraz twarzy od razu wszystko było jasne. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi, a jeśli masz jakąś sprawę do niego to raczej powinnaś z nim porozmawiać.

– Możesz wyjść. – wyprostowałam się znacznie i spojrzałam na nią dziwnie. – Wyjdź.

Rzuciłam na nią ostatnie spojrzenie i zgrabnie wyszłam z jej gabinetu. Naprawdę jakbym nie miała więcej kłopotów. Wiedziałam, że bardziej upierdliwe zachowanie Clark'a w stosunku do mnie da o sobie znać.

Mijałam ludzi, którzy dziwnie na mnie zerkali i skierowałam się do windy. Kiedy ledwo co drzwi się otworzyły zostałam od razu wciągnięta to środka, rozejrzałam się zdezorientowana i zobaczyłam przed sobą, dziwnie uśmiechniętego Clark'a. Westchnęłam sfrustrowana ale w sumie on o niczym nie wiedział.

– Wszędzie cię szukałem. – powiedział prawie od razu. – I mogę stwierdzić, że mnie unikasz.

– Ja? Pff.. wydaje ci się. – lekko się roześmiałam, żeby brzmieć bardziej naturalnie.

– No właśnie chyba tak nie jest. To... po co byłaś u naszej Królowej?

– Podobno były jakieś problemy z czekiem, no wiesz... – przyjrzał mi się dokładnie i za chwilę się uśmiechnął.

– No tak. Odsłuchałaś moją rozmowę, nagrałem się i ten...

– Wiadomość? A że tą wiadomość. – naprawdę co raz bardziej się błaźniłam. – Chyba tak...

– Słuchaj ja już naprawdę nie wiem, w co ty się bawisz i dlaczego się tak zachowujesz. Może mi powiesz co cię gryzie i będzie po sprawie. – na jego twarzy była już wymalowana frustracja.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz