Dwadzieścia siedem

11.8K 778 153
                                    

Halloween, dzień który uwielbiają wszystkie dzieci. Za to dorośli chodzą na imprezy i na maratony różnych horrorów. Jednak co robią rodzice dzieci, które nie mają jeszcze dziesięciu lat? Oczywiście pilnują swoich dzieci. Tak, ja byłam jedną z przedstawicieli tej grupy rodziców.

Siedziałam na sofie i dopijałam swoją herbatę, między czasie czekając na Ronnie, jak i Clark'a. Moja córka dość stanowczo powiedziała, że jeśli Clark nie przyjdzie na jej wyprawę po cukierki, to ta nie pójdzie przez tydzień do szkoły. Oczywiście na początku się nie zgodziłam, co dało taki skutek, że w poniedziałek poszła siłą do szkoły, ale zaczęła płakać, krzyczeć i przez to jej wychowawczyni zadzwoniła żeby ją odebrać. Dlatego, tego samego dnia zadzwoniłam do bruneta i go o to poprosiłam, na co się od razu zgodził.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i niechętnie podniosłam się z miękkiego siedziska. Otworzyłam drewnianą powłokę i go zobaczyłam. Był cały ubrany na czarno, więc albo nie chciał żeby to ktoś zauważył, albo bawił się w złodzieja.

– Cześć. – odezwał się, po chwili milczenia, na od razu otworzyłam szerzej drzwi i przepuściłam go w przejściu. 

– Hej. – mruknęłam i zamknęłam drewnianą powłokę. – Ronnie zaraz powinna przyjść, więc zaraz będziemy mogli iść. – zatrzymał się koło kuchni i odwrócił w moim kierunku, lekko kiwając głową. – Naprawdę dziękuję, że się zgodziłeś.

– Nie ma sprawy, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. – mówiąc ostatnie słowo, znacznie to podkreślił co nie uniknęło mojej uwadze, jednak starałam się to zignorować.

– Tak, właśnie. – mruknęłam.

– W tym wychodzisz?

– Słucham? – naprawdę nie rozumiałam, o co mu chodziło.

– Nie przebierasz się? – spojrzałam na swój ubiór, miałam biały sweter i czarne rurki, więc byłam normalnie ubrana i nie wiedziałam o co mu chodziło.

– To nie ja mam zbierać cukierki, tylko Ronnie.

– Ale jeżeli chcesz żeby twoja córka miała więcej słodyczy, musisz się też zaangażować.

– Ej, bez wykładów mi tutaj. Skoro mówisz o przebraniu to, gdzie ty masz swoje? – uniosłam obie brwi i podeszłam do blatu kuchennego. – A z resztą będę mieć kurtkę bo jest zimno.

– Jest przecież siedem stopni na plusie. – oburzył się. 

– Jest teraz piętnasta i jest te siedem stopni, a za parę godzin będzie zimniej, więc będę mieć kurtkę. – cicho westchnęłam. – Możemy skończyć ten dziwny temat?

– Skoro chcesz to tak. – roześmiał się. – Słyszałem dzisiaj twój program w radio, naprawdę wolisz hodować tarantule niż mieszkać ze swoim bratem?

– No wiesz... Czasami mam takie momenty, gdzie zaadoptowanie pająka jest lepsze niż mieszkanie ze swoim bratem. A...

– Mamo, mamo! – zawołała Ronnie ubrana w swój kostium. – Popatrz. – obróciła się, ukazując w całej okazałości swoje ubranie kosmity.

– Co to jest? – zapytał zdziwiony.

– Jestem kosmitą, Clark. –odpowiedziała, a ja razem z brunetem byliśmy zaskoczeni jej odpowiedzią, no może nie tym co powiedziała ale jak nazwała Clark'a.

– Idź załóż rajstopy, bo znam cię i tego nie zrobiłaś. – jęknęła niezadowolona z mojej odpowiedzi i razem z Racią poszła do swojego pokoju.

– Chyba wszystko przechodzi z matki na córkę. – mruknął i się do mnie uśmiechnął.

– Możliwe, że za dużo mówię tobie po nazwisku. – mruknęłam i spojrzałam na zegar, dochodziła szesnasta co znaczyło. Cicho westchnęłam i zawołałam, a raczej krzyknęłam w kierunku pokoju Ronnie. – Ronnie! Już powinniśmy wychodzić.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz