23

184 16 0
                                    

Liam

-Nie było ich, w zasadzie to od dawna ich nie widziałem.-powiedział Derek odkładając klucz na swoje miejsce.

-Fuuck...-przeklnęła brunetka.

-Ale mogę wam pomóc, zgarniemy Edwarda i jak będzie nas więcej tym większe szanse, że ich znajdziemy. Tylko musimy mieć jakieś wskazówki w sensie, miejsca gdzie mogli by być.-popatrzył na mnie i na Meghan.

-Okey, im nas więcej tym lepiej.-przygryzłem wargę i zastanawiałem się gdzie oni mogli by być. Spojrzałem na telefon.-Dobra, za pół godziny jesteśmy umówieni z Harrym pod domem. Wstąpimy do Edwarda, spytamy go czy ich nie widział i czy ewentualnie by nam pomógł.-wytłumaczyłem a oni obydwoje skinęli głowami na znak, że rozumieją.

Po około 10 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodów i podeszliśmy pod drzwi po czym zapukałem.
Kilka sekund później stanął w nich brunet.

-Co wy tu robicie o tej godzinie?-spytał przecierając oczy.

-Serio? Śpisz o 23.20?-spytał Derek unosząc jedną brew.

-No wiesz, ludzie którzy pracują o tej godzinie śpią...-odpowiedział.

-Też pracuję a jak...-przerwałem mu.

-Dobra, dobra. Stop.-popatrzyłem na nich po czym zwróciłem się do Edwarda.-Mam pytanie i ewentualnie prośbę.

-No słucham-chłopak skinął głową na znak, żebym mówił.

-Nie widziałeś może Louisa, Nialla i Belli? Szukamy ich od kilku godzin i nie wiemy co się z nimi dzieję.

-Hmm...nie. Ostatni raz widziałem ich na wyścigach. A ta prośba to...?

-Mogłbyś nam pomóc ich szukać? Nie wiemy czy to porwanie, czy tylko się gdzieś zgubili.-wytłumaczyłem.

-Teraz?-spytał.

-Nie, za tydzień. Co za głupie pytanie...-brunetka przewróciła oczam i skrzyżowała ręce na piersi.

-Dobra, ale dajecie mi 10 minut.

-Ok, czekamy w samochodzie.-rzuciłem i wróciliśmy do auta.

-Nie wydaje mi się, żeby się zgubili ale z drugiej strony był z nimi Niall więc wszystko jest możliwe. A jeśli miał by ich ktoś porwać, to podejrzewacie kogoś?-spytał Derek.

-Mark-odpowiedziała dziewczyna.

-Ten debil? Nie wiem w ogóle po co Hazza go przyjmował, na kilometr było widać, że to zdrajca.

-I psychopata-dodała a on przytaknął.

-Według mnie on jest zbyt słaby żeby porwać całą trójkę.-powiedział czarnowłosy.

-Ale prawdopodobnie nie jest sam. Zabiliśmy tylko Georga, reszta gangu została.-powiedziałem.

-Żartujesz?-spytał.

-Nie-popatrzyłem na niego.

-Powiedz mi jeszcze, że Harry to wymyślił...

-Tak, bo reszta sama w sobie jest mało groźna. To głównie Mark.-chłopak przytaknął.

-Od początku wiedziałam, że nie możemy mu zaufać ale nie! Wielki Harry Styles wie lepiej!-powiedziała oburzona Meg.

-On zawsze taki był, nie zmienisz go.-dodał Derek.

-I to zdecydowanie jego wada.-potwierdziłem.
W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka wsiadł Edward. Usiadł na tylnym siedzeniu obok Meg bo Derek jechał z przodu.

-Dłużej księżniczka nie mogła się zbierać?! Minęło 20 minut! Nie 10!-krzyknęła oburzona Meghan.

-Meg...-powiedziałem.

-No sory, ale miałem tu przyjść nie ogarnięty?!-spytał Edward.

-Wszystko mi jedno! Chcę ich znaleźć a nie marnować 20 cennych minut mojego życia bo wielka księżniczka Edward coś tam zbiera się dwa lata!-warknęła.

-To w końcu 20 minut czy dwa lata?! Zdecyduj się!-odpowiedział jej brunet.

-Wal si...-przerwałem jej bo już nie mogłem wytrzymać.

-Zamknijcie się obydwoje!

-Chciałem wam przypomnieć, że po raz jesteśmy spóźnieni a po dwa mieliśmy szukać Belli, Nialla i Lou a nie kłócić się o to czy Edward jest księżniczką.-dodał Derek.

-Nie jestem księż...-znowu przerwałem.

-Radzę wam już być cicho!

-Ok, ok...-powiedzieli obydwoje i w lusterku mogłem zauważyć jak na siebie patrzą.

-Mamy się przeprosić jak w przedszkolu czy bez tego się obejdzie?-spytał brunet.

-Macie się przeprosić.-powiedział stanowczo Derek.

-No to...przepraszam chociaż to ty zaczęłaś...-chłopak przewrócił oczami i podał jej rękę.

-Tak, tak. Raczej wybaczam.-powiedziała i odwzajemniła jego gest.

-Możemy jechać?-spytałem odwracając się do nich a oni przytaknęli.

Isabella

Byliśmy tu dopiero kilka godzin a już miałam cholernie dość. Niall cały czas jęczał, że nie chce umierać a ja oczywiście byłam skazana na niego sama bo Louis był gdzieś indziej.

-Niall dla własnego dobra zamknij się już bo powtarzasz się dwu tysięczny drugi raz!-powiedziałam odwracając się do niego.

-To co mam robić? Tylko narzekanie i rozpaczanie mi zostało...-popatrzył na mnie.

-Mówiłam ci, że stąd uciekniemy. Jeszcze nie wiem jak, ale uciekniemy...-westchnęłam i w tym momencie drzwi się otworzyły.

-Wstawać, mamy klientów musicie zrobić dobre wrażenie.-powiedział Mark.

-Co?-spytał Niall.

-Sprzedaje was, nie jesteście mi potrzebni. Louisa sobie zostawię do szantażu ale wy jesteście tu po nic.

-To nas wypuść! Z tą sprzedażą to sobie możesz pomarzyć!-krzyknęłam. Jasne, super. Jakiś debil psychopata Mark chce sprzedać mnie i Nialla bo nie jesteśmy potrzebni. Rewelacja.

-Hahahahah chcielibyście!-zaśmiał się.-Albo wstajecie albo sam was stąd wyniosę.-powiedział a ja skinęłam głową do blondyna żeby wstał bo miałam plan.

Mark prowadził nas korytarzem na którym Louis wywalił się o starą cegłę kiedy odbijali mnie i Meghan.
Doszliśmy do jakiegoś pokoju i weszliśmy do środka. Był tam Louis i jakiś dwóch kolesi.

-Blondynów mogę sprzedać ale tego bym sobie zostawił.-powiedział Mark wskazując na Louisa.

-Dobra, bierzemy ich.-powiedział ten wyższy a Mark skinął głową. Popatrzyłam na Louisa a on patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.

-Rob, weź ich do samochodu ja zaraz przyjdę.-powiedział jeden z typków a drugi podszedł i chwycił mnie i Nialla za ramię. Wyszliśmy przed budynek i w tym momencie w życie zaczynałam wdrażać mój plan.

-Może byś nas rozkół?-popatrzyłam na niego zalotnie chociaż nie wiem czy do końca to tak wyglądało.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka 👼 Co u was? Nareszcie weekend! Jak myślicie co z nimi będzie? Uciekną czy nie? Nie wiadomo 😵
                                        Lounialle 🍀💕

Bad Direction 2Where stories live. Discover now