15

188 15 0
                                    

Liam

Nadszedł dzień w którym mieliśmy raz na zawsze rozprawić się z gangiem Georga. To robiło się już nudne, ciągła zabawa w kotka i myszkę kto pierwszy kogoś zabije.

Najśmieszniejsze było to, że oni wciąż żyli w przekonaniu, że Louis zginął w wypadku i nie żyje.
Zdziwią się trochę jak go dziś zobaczą, lub też nie zobaczą.

Harry planuje żebyśmy zostali niezauważeni jednak nie jestem pewny czy nam się to uda.
Planowaliśmy zabójstwo dwóch osób, Harolda i Georga. Reszte chcemy tylko nastraszyć.
Nie jestem przekonany co do zabójstwa Harolda.
Harry to twardy facet ale zabić brata to jak zabić w połowie siebie.

Koło pierwszej rano byliśmy na miejscu. Zaparkowaliśmy trochę dalej i po cichu ruszyliśmy w stronę bazy naszych wrogów. Nie chcieliśmy strzelać czy zadawać im ciosów nożem.
Byliśmy przygotowani. Na początku planowaliśmy brać wsparcie ale kiedy Louis zaproponował wstrzyknięcie im czegoś uznaliśmy, że nie będzie konieczna pomoc.

W strzykawkach mieliśmy mieszankę amfetaminy z morfiną i szczerze mówiąc nie wiem jak Zayn to zrobił ale się postarał.
Byliśmy pewni, że po podaniu takiej dawki dożylnie do rana nie przeżyją, co wiąże się z tym że upozorujemy samobójstwo.
Harry zgodził się na to, żeby Louis szedł mimo złamanej ręki co szczerze mówiąc mnie ucieszyło.

-Liam, Louis wy szukacie Georga i wstrzykujecie mu to, tylko musi być do żyły.-szepnął Hazza kiedy byliśmy już przy wejściu.-Ja i Zayn idziemy do Harolda. Niall, Cameron i Michael stoją na czatach. Jasne?-kiwnęliśmy głowami na tak.

Razem z Louisem zeszliśmy schodami i udaliśmy się długim korytarzem w stronę "gabinetu" Georga który był nam już znany po ostatniej akcji.
Chłopak trzymał strzykawkę.
Nie powiem, stresujące było to żeby trafić w żyłę ale kiedy to już zrobimy będziemy mieli z nim spokój raz na zawsze. Zayn powiedział, że po takiej dawce jeśli nie dostanie pomocy przeżyje maksymalnie godzinę.
Był środek nocy, nie miał kto mu pomóc więc nie mieliśmy się czego obawiać.

Delikatnie pchnąłem drzwi i tak jak już mogłem się domyślić, na krześle przy biurku spał Georg.
Po cichu podeszliśmy do niego i starając się go nie obudzić wziąłem jego rękę żeby szatyn mógł wbić w nią igłę.
Lou bez wachania, celując w żyłę wbił cieniutką igłę w rękę czarnowłosego i przycisnął tłoczek tak, że cała substancja znalazła się w żyłach chłopaka.

-Już?-spytałem zerkając na niego.

-Już.-odpowiedział wyjmując strzykawkę i chowając ją do kieszeni.
-Teraz musimy znaleźć Harrego.-powiedział na co ja przytaknąłem. Następnie razem udaliśmy się do drzwi.

-Gdzie może być Harold...?-spytałem kiedy chłopak zaczął się rozglądać.

-Chodź...-powiedział w biegu. Zbiegliśmy jeszcze niżej i zobaczyłem kawałek bluzy Harrego.

-Wstrzyknęliście?-spytał Harry patrząc na nas na co obydwoje kiwnęliśmy na tak.

-A ty?-spytał szatyn. Loczek pokiwał przecząco głową.

-Nie...zmiana planów co do Harolda. Zayn poda mu jakieś środki nasenne na kika godzin i bierzemy go do nas.
Nie mogę mu tego wstrzyknąć, a napewno nie teraz.-rozumiałem go. I żaden z nas nie miał zamiaru namawiać go do tego. Byli braćmi, kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Wbrew pozorom nie było to łatwe.

Wziąłem Harolda razem z Harrym bo Louis jedną reką niewiele by nam pomógł. On za to patrzył czy przed nami czysto. Myślałem, że ludzie Georga są bardziej inteligentni i skoro już mieszkają w opuszczonym hotelu a nie dou to ktoś będzie stał na czatach jednak nic takiego nie miało miejsca. Przed wejściem czekali na nas Niall, Cameron i Michael zgarnęliśmy ich i udaliśmy się do aut.
Wszystko poszło tak jak chcieliśmy.
Najgorsze było to, że był z nami Harold.
Harold, to Harold. On miał swoje zagrywki.

Isabella

Ani ja ani Meghan nie spałyśmy. Robiłyśmy z siebie idiotki owijając się kocami i udając syrenki.
Dobrze, że nikt nas nie widział bo pomyślał by, że jesteśmy nie zrównoważone psychicznie lub coś w tym stylu.

Nagle usłyszałyśmy otwierane drzwi. Szybko zerwałyśmy się na nogi i zbiegłyśmy na dół.

-Eeeee co to jest?-spytała Meghan patrząc na Harrego i Liama którzy trzymali jakiegoś chłopaka ale w tym mroku nic nie widziałam.

-Harold.-odpowiedział krótko Harry i zanieśli go do salonu. Popatrzyłam pytająco na resztę chłopaków ale oni milczeli. Przecież mieli zabić i Harolda i Georga. A nie jednego przywoźić do nas.
Weszłyśmy za nimi do salonu i spojrzałyśmy na Harrego który przykrywał kocem swojego brata.

-Ile mniej więcej to będzie działać?-spytał Hazza patrząc na Zayna.

-Podałem mu te środki nasenne średnio 40 minut temu. Zazwyczaj działają od 2 do 3 godzin. Jednak proponuję żeby ktoś z nim był jak się obudzi bo nie wiadomo co zacznie odwalać.-stwierdził mulat i odwrócił się w stronę wyjścia.

-Mieliście go zabić.-powiedziała brunetka.

-Ale nie mogłem...-westchnął Harry.

-To tak jakbyś ty miała zabić mnie.-zwrócił się do niej Michael.

-Nawet bym się nie zawachała.-prychnęła Meghan.-Miałabym wolną hatę, twój pokój, twój komp, twje rzeczy...

-Musiałabyś sama chodzić na zakupy i robić sobie śniadanie...-wtrącił jej Cameron.

-No dobra macie racje. Nie zabiłabym go...-dziewczyna przewróciła oczami a Harold mruknął.

-Ja tu z nim zostanę, idźcie spać. Widzimy się rano.-powiedział loczek. Widać, że był zmieszany tą całą sytuacją. I wcae mu się nie dziwiłam.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka 😎 Jak myślicie Harold dołączy do swojego braciszka?😲Co zrobi Mark i reszta jak zobaczą, że Georg nie żyje a Harolda nie ma? Dowiemy się w następnym😈
     
                                          MiAmI💕🍌👍

Bad Direction 2जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें