6

267 19 4
                                    

Isabella

Tydzień później...

-Hej!-krzyknęłam wchodząc do willi chłopaków ale odpowiedziała mi jedynie cisza.
Stwierdziłam, że ich poszukam i tym sposobem wchodząc do salonu zastałam szóstkę dziewiętnasto latków grającą na playstation. Jedynie Harry siedział z boku jakoś dziwnie zamyślony.

-Hej?-powtórzyłam.

-Ooo hej Bella!-krzyknął Liam.-Gdzie Meg?

-Norman nadal uczy ją jeździć na desce a ja stwierdziłam, że przyjdę do was bo zimno.-wytłumaczyłam.
Od czasu potrącenia Normana, chłopak przylepił się do nas i przychodził prawie codziennie.
Jak się okazało szybko złapał dobry kontakt ze wszystkimi mimo to, że jest trochę dziwny i wkurzający.

-Aaaa no tak. Zapomniałem, że miał ją nauczyć.-powiedział brunet.

-Niall! Graj do cholery!-krzyknął Louis do blondyna który obierał sobie mandarynke.

-Ty nie grasz?-zwróciłam się do Harrego.

-Nie...-odpowiedział.
Usiadłam obok niego.

-Co się stało? Jakiś dziwny jesteś...-stwierdziłam. Chłopak westchnął.

-Georg powiedział, że i tak się zemści. A my nie wiemy kiedy. To mnie martwi.-spojrzał na telefon i zwrócił się do Louisa.-Lou jutro masz wyścig. O 23.45 jedziemy.

-Ok.-odpowiedział szatyn nie przerywając gry.
Nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Z jednej strony nie widziałam powodu do zmartwień ale z drugiej...

-Wyluzuj...równie dobrze mógł tylko tak mówić żeby nas nastraszyć.
Minął tydzień a Georg nie dawał o sobie znaku. Chyba, że planował coś grubszego to mamy przerąbane.

-Po prostu musimy być ostrożni.-Hazza zrobił się spokojniejszy.-Dajcie mi pada bo też chcę grać!-krzyknął po czym wstał i podszedł do chłopaków.

-Bierz od Nialla bo przez niego ja i Cam przegrywamy!-rzucił Michael a blondyn bez kłótni oddał mu pada i usiadł obok mnie po czym powrócił do obierania mandarynek.

Poczułam wibracje w kieszeni więc spojrzałam na telefon.

Meg: Jesteś u chłopaków? Jak tak to leć do siebie, bierz rolki i przychodź do nas.

Ja: Noo ok

Był marzec i co prawda śniegu już nie było ale nadal było zimno.
Daleko do nich nie miałam bo chłopacy nie pozwalali nam odchodzić daleko od ich domu gdyby Georg miał jakieś plany na zemste.

-Ja idę bo Meg chcę żebym przyszła.-poinformowałam ich i wstałam.

-Ok tylko uważajcie.-powiedział Harry jak do pięcioletnich dzieci które idą się pobawić.

-To ja pójdę z nią i ich przypilnuje!-zaproponował Niall.

-Ta prędzej oni przypilnują ciebie...-zaśmiał się Liam.

Razem z blondynem wyszłam z salonu i po ubraniu kurtek i butów byliśmy gotowi do wyjścia.

-Czekaj!-powiedział chłopak kiedy już chciałam otwierać drzwi po czym zniknął w głębi domu.

Po pięciu minutach wrócił z rolkami a ja starając się nie śmiać spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.

-Ty i rolki? Żartujesz sobie?-naprawdę nie wytrzymałam i musiałam się zaśmiać.

-Yyyy no...nie.-odpowiedział zmieszany blondyn.

Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do mojego mieszkania po moje rolki i oczywiście Niall wziął sobie czekoladę.
Nie przeszkadzało mi to bo leżała tam od dobrych paru miesięcy a i tak nikt jej nie jadł.

Bad Direction 2Where stories live. Discover now