20

189 18 0
                                    

Louis

Liam zerwał się z lekcji godzine temu. Nie chciałem tu siedzieć, chciałem iść z nim ale Harry kategorycznie mi tego zabronił i pilnował mnie jak małe dziecko.

Ja: Stary żyjesz jeszcze? 😢

Liam: Spoko żyje, już tęsknisz? 😂

Ja: Babka przesadziła do mnie tego debila...

Liam: Dominica?

Ja: Mhm...

Liam: R.I.P Louis William Tomlinson (*)

-Louis! Odłóż ten telefon bo ci go zabiorę!-krzyknęła nauczycielka od biologi.

-No właśnie i wszyscy się dowiedzą, że nielegalnie się ściągasz...-szepnął do mnie Dominic. Schowałem telefon pod ławkę.

-O czym ty mówisz?-spytałem.

-Nie rób ze mnie idioty Tomlinson. Głupi nie jestem. Upozorowałeś swoją śmierć żeby Bella popadła przez ciebie w depresję? Ja nie wiem co ona w tobie widzi...-prychnął.

-Czekaj, czekaj...co?-co prawda Meg mówiła mi, że Isa też coś do mnie czuje ale ona mi tego nie okazywała.

-Skończ pieprzyć Louis...jesteś zwyczajnym dupkiem i tyle...-przewrócił oczami i wtedy zadzwonił dźwonek.
Wyszedłem z klasy jako ostatni i kiedy znalazłem się na korytarzu od razu podeszła do mnie Meghan.

-Hej Lou-powiedziała stając obok mnie.

-Hej, gdzie Bella?-spytałem brunetki.

-Jakiś ziomek ją zaczepił pod muzyczną.

-Czarny?

-Boże Louis ty rasisto...-prychnęła.

-Chodzi mi o włosy. Miał czarne włosy?

-No i ogólnie był wysoki.-stwierdziła dziewczyna.

-Zabije-warknąłem i szybkim krokiem ruszyłem w stronę sali pod którą miała być Bella.

-Ej czekaj! Lou!-brunetka podbiegła do mnie i szła razem ze mną.-Znasz go?-spytała już lekko dysząc bo jednak byłem wyższy i chodziłem nieco szybciej.

-Niestety-i wtedy przede mną ukazał się ten debil z Isą. Podszedłem do nich i popatrzyłem na niego groźnie.

-Ooo Lou hej!-krzyknęła blondynka i rzuciła mi się na szyje po czym szepnęła mi do ucha.-Uratowałeś mnie.

-To co Bella, idziemy jutro na tą kawę?-spytał Dominic.

-Nie, jestem zajęta.-powiedziała obejmując mnie. Jak mogłem się domyślić była to tylko przykrywka.

-A za tydzień?-chłopak nie dawał za wygraną.

-Nie-powiedziała i głośno westchnęła.-To co idziemy na biolke?-podeszła do Meg ciągnąć mnie za sobą za nadgarstek. Brunetka przytaknęła i kiedy odchodziliśmy rzuciłem złośliwy uśmieszek Dominicowi.

Liam

Shawn pokierował mnie co mam zrobić, jak się zachowywać i czego nie robić.
Pokazałem te wszystkie sfałszowane papiery i przebrałem się w ten idiotyczny strój w którym wyglądałem jak ksiądz.

-Panie Lloydzie, za 20 minut rozprawa. Pański klient jest pod opieką ochrony w poczekalni.-jakiś stary gościu skinął do mnie głową i przez chwilę się zastanawiałem skąd wie jak "mam" na imię ale później się skapłem, że mam plakietkę z imieniem przypiętą do tej sutanny.

-Yy...ok...to znaczy tak, jasne-trochę się pogubiłem więc szybko wyszedłem i skierowałem się w stronę poczekalni.
Zobaczyłem tam chłopaka o którym mówił Shawn.-Możecie mnie z nim zostawić na chwilę samych?-spytałem dwóch ochroniarzy a oni skinęli głowami i odeszli parę metrów dalej.

-Ty jesteś tym prawnikiem którego miał mi załatwić Shawn?-spytał unosząc brew.

-Tak, Liam jestem. A ty to eeee...-zawiesiłem się.

-Erni-powiedział.-Ty jesteś od Harrego?-przytaknąłem. Chłopak miał średniej długości blond włosy i brązowe oczy.-Wiem, że prawnikiem nie jesteś, ale błagam cię zrób coś żeby mnie stąd wypuścili wolnego...

-O to się nie martw.

Isabella

Po szkole razem z Meghan stwierdziłyśmy, że pójdziemy się przejść. Louis chciał jechać do Liama ale Harry mu nie pozwolił bo ta rozprawa podobno dalej trwa.

-Idziesz z nami Lou?-spytała Meghan, szatyna kiedy właśnie wychodziliśmy ze szkoły.

-Ok...-mruknął. Cały czas szedł za nami jakoś dziwnie cicho.

-Chodźmy na peron jak żule podziwiać pociągi!-krzyknęła brunetka.

-Taak!-zgodziłam się i po dziesięciu minutach siedzieliśmy na pustym peronie. Była wiosna i było dość ciepło. Przynajmniej mi, bo Meghan to inna bajka, dlatego oddałam jej moją kurtkę.
Wiał lekki wiatr, siedzieliśmy na ławce.

-Louis jakiś dziwny jesteś...-stwierdziłam i popatrzyłam naniego marszcząc brwi.

-Zmęczony jestem...-odpowiedział cicho. Za cicho, jak na niego.

-Lou, przecież Liama nie zabiją w tym sądzie. A poza tym on by się nie dał!-powiedziała brunetka.
Siedziałam pomiędzy nimi i przysięgam, że widziałam to porozumiewawcze spojrzenie brunetki w stronę chłopaka.
Coś musiało go dręczyć a Meg o tym wiedziała.
Oparłam swoją głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.

-Zaniesiecie mie do domu? Dzięki, wiem, że mogę na was liczyć!-rzuciłam i położyłam nogi na kolanach brunetki.

-Pfff! Chciałabyś!-dziewczyna zepchnęła moje nogi i wystawiła mi język a szatyn objął mnie ręką tak jakby chciał mnie udusić.

-Aha czyli wy planujecie mnie zabić? -spytałam i w tym momencie telefon chłopaka zawibrował. Louis odczytał wiadomość i uśmiechnął jakby sam do siebie.

-Skądże-dziewczyna nachyliła się nad uchem chłopaka i głośno szepnęła.

-Ja biorę jej rzeczy.-kiedy to powiedziała walnęłam ją w ramię a usiadła po turecku naprzeciwko mnie.

-Lou mógłbyś mnie nie dusić?-spytałam.

-Sorka-zaśmiał się i objął mnie mocniej.
Westchnęłam po czym popatrzyłam na Meghan a za nią zobaczyłam zbliżającego się do nas Liama.
Pokazał mi żebym była cicho po czym zakrył brunetce oczy.

-Boże Iska, Lou czy to jakiś pedofil?-spytała szybko. A my zaczęliśmy się śmiać.

-Meguś, Meguś...-powiedział Liam i odkrył jej oczy a ona odwróciła się w jego stronę.

-Ooooo Liam!-krzyknęła-Już myślałam, że jakiś zbok...-dziewczyna odetchnęła z ulgą a Liam usiadł za nią opierając głowę na jej ramieniu.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka 💕 Co tam u was? Myślicie, że to koniec spraw z Shawnem? (Zdradzę wam, że nie ;p) Kim okaże się Dominic?

                                           Lounialle 🍀💕



Bad Direction 2Onde histórias criam vida. Descubra agora