— Nie przesadzaj. To po prostu wielka, wielka miłość! Tak samo jak i pomiędzy nami, skarbie. Wiesz, że tego się nie da zepsuć samemu, a ja nie pozwolę Baekhyunowi, by zaczął odpieprzać. Wszystko pod kontrolą. Nadal będziemy się przyjaźnić.

Jego logika była powalająca, to Jongin musiał mu przyznać.

— Przyjaźnić — parsknął śmiechem, wbijając łyżeczkę w swoje brownie. — Jasne.

Chanyeol zmarszczył brwi, po czym splątał palce i spojrzał na niego uważnie. Nie spodobał mu się ton, którym to wypowiedział. Zmarszczył brwi.

— No a co niby robimy? — zapytał z ostrożnością w głosie.

— Kochacie się? Sam tak to nazwałeś.

Słysząc to, oparł się o fotel tak mocno, że Jongin miał wrażenie, że Chanyeol zaraz wywróci się z nim na podłogę. Przełknął powoli ślinę, zanim zaczął mówić.

— No jasne, że się kochamy. Tak samo jak ja kocham ciebie. Wydaje mi się, że widzisz w tym coś czego nie ma, stary. Nadinterpretujesz wszystko.

Jongin powoli pokręcił głową.

— Nie. Widzę w tym coś, co jest i ty dobrze o tym wiesz. Co więcej: cieszysz się tym bardziej niż powinieneś, ale jak przychodzi co do czego to udajesz, że jest inaczej, bo zwykła z ciebie pizda.

Chłopak tymi słowami z łatwością ubódł jego męskie ego, więc Park od razu się naburmuszył.

— Kutas — syknął.

— Pizda — odpowiedział niewzruszony, kontynuując jedzenie ciasta.

— Zobaczysz — zaczął poddenerwowany, czując, że musi się z tego wyplątać i to jak najszybciej. — że nic pomiędzy nami nie ma w tym kierunku. Zrób imprezę, zaproś Baekhyuna, a jestem pewny, że zmienisz zdanie kiedy tylko nas razem zobaczysz. Przyjaźnimy się i tyle.

Jongin uśmiechnął się, w myślach szybko przeglądając swój grafik.

— Okej, zrobię. Jestem jednak pewny, że będzie ci przykro jeśli Baek faktycznie pokaże, że mu na tobie nie zależy w wiadomym kontekście.

— Nie — zaprzeczył zdecydowanie zbyt szybko oraz niepewnie.

— Zaproszę też Sehuna — kontynuował, ignorując to co powiedział.

— Po cholerę? — warknął Chanyeol, powstrzymując się, aby nie wstać z emocji.

Jongin się uśmiechnął, słysząc jego ton. To było oczywiste, że Chanyeol wiedział o ich one-night-stand. Chyba każdy z nich wspólnych znajomych był bogatszy o tę informację.

— Byś pokazał jak bardzo jesteś o niego zazdrosny.

— Baekhyun to mój przyjaciel, to oczywiste, że nie chcę, by Sehun go zranił.

Jongin przewrócił oczami kiedy usłyszał tę marną wymówkę.

— Ale głupio pieprzysz. Zaproszę tę dwójkę oraz innych znajomych w następny weekend i mam nadzieję, że po imprezie powiesz mi prosto w oczy, że faktycznie coś między wami jest. Tylko nie udawaj! Wiesz, że czytam z ciebie jak z otwartej książki. Zobaczę wszystko, Chan. Każdy, nawet najmniejszy gest.

Chanyeol prychnął, bo wiedział, że chłopak ma rację. Był na przegranej pozycji, ale wolał udawać, że tak nie jest.

— Niech ci będzie. Jak i tak wiem swoje, a ty się przekonasz o tym, że mam rację.

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Rose od trzech dni była podekscytowana oraz poddenerwowana jak nigdy wcześniej. Wiedziała, że jej plan dotyczący poderwania Chanyeola na imprezie kiedyś wypali, ale nie sądziła, że stanie się to tak szybko. Miała wszystko zaplanowane, ale mimo to po usłyszeniu o domówce u Jongina możliwe scenariusze nagle wyleciały z jej głowy.

B. don't test me || Chanbaek  ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora