12.

7.9K 215 34
                                    

Poczułam tylko jak dosyć mocno upadam na twardą ziemie.

Na szczęście nic wielkiego mi się nie stało po za ogromnym bólem ręki. Mogłam nią poruszać więc nie jest złamana ale na pewno mocno stłuczona.

Było już naprawdę ciemno i myśle, że mogła być mniej więcej 23:00. Ruszyłam w stronę drogi i szłam przed siebie spory czas.

Minęło 15 minut i nic.

Minęło 20 minut, nadal nic.

Minęło już 30 minut a ja poczułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Przed oczami zaczęło robić mi się ciemno i musiałam usiąść na twardej ziemi na poboczu leśnej drogi.

Słyszałam jak nadjeżdża jakieś auto. Ledwo wstałam aby chociażby pomachać z prośbą o zatrzymanie się. Ale nic z tego..
Kierowca pewno nie zwrócił nawet na mnie uwagi.

Było już naprawdę zimno i bardzo to odczuwałam. Nie miałam siły aby przejść chociaż paręnaście metrów.

Nagle usłyszałam kolejny warkot silnika i ujrzałam światło reflektorów odbijające się o moje źrenice.

Muszę jakoś zatrzymać chociażby tego kierowcę, ryzykując nawet własnym życiem.

Gdy tylko auto się zbliżyło, wyszłam na środek drogi i liczyłam na to, że mnie nie rozjedzie.

Kierowca dłuższy czas nawet nie zwalniał. Podejrzewam, że robił coś w telefonie i mnie po prostu nie widział.

Nagle jego wzrok zza szyby skrzyżował się z moim a koła jego auta zostawiły spory ślad po ostrym hamowaniu.

- boże.. - powiedział wysiadając nerwowo z auta. Podbiegł do mnie i pomógł mi wstać, jednak ja nie miałam już sił samodzielnie stać i wpadłam w jego ramiona.

- jezu.. przecież ty o mało co nie zamarzłaś.. - rzekł dosyć przejętym głosem i podniósł mnie w stylu panny młodej. Wylądowałam na tylnich siedzeniach jego auta.

                         ***

Ocknęłam się przykryta kołdrą. Nie wiedziałam gdzie jestem i kim jest człowiek któremu rzuciłam się praktycznie pod koła.

Drzwi od pokoju w którym leżałam uchyliły się wydając dźwięk skrzypienia a w nich pojawił się chłopak trzymający szklankę z gorącym piciem na co wskazywała para unosząca się nad naczyniem.

- widzę, że wstałaś. Jak się czujesz? - zapytał podając napój.
- boli mnie bardzo lewa ręka, po za tym jest dużo lepiej. - odparłam i wzięłam duży łyk gorącego picia który rozgrzał mnie jeszcze bardziej.
- co ty robiłaś w lesie o tamtej godzinie? - spytał.
- ehh.. długa historia.. która godzina? - westchnęłam.
- chwile po 3:00, długo więc nie spałaś ale dobre i tyle. - uśmiechnął się.
- i ty cały czas czekałeś aż się obudzę? - zdziwiłam się.
- jak już cię zabrałem zziębniętą z tego lasu to wypada chyba zadbać żebyś doszła do siebie prawda? - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- dziękuje. - odparłam. - Nela. - dodałam wyciągając dłoń.
- Piotr. - odpowiedział delikatnie ściskając.

Blondyn chwycił pustą szklankę i wyniósł. Myśle, że powinnam za chwile stąd wyjść i iść dalej. Znajduje się za pewne za blisko od domu Dominika a on może mnie tu znaleźć.

Niestety moje myśli sprawdziły się zbyt szybko niż się tego spodziewałam. Usłyszałam gwałtowne otwarcie drzwi i krzyk Dominika.
- gdzie ona jest?!
- kim jesteś? - pytał Piotr.
- nie ważne kim. Pytam się gdzie ona jest? - zapytał ponownie.

Nie mogłam czekać dłużej i ledwo wstając, podeszłam do drzwi uchylając je.
- tu. - burknęłam po czym czułam jak tracę równowagę a Dominik złapał mnie za ramię i posadził na krześle które stało niedaleko.

Dokładnie obserwowałam jak brunet się szarpie z blondynem i bolał mnie fakt, że nie mogę nic zrobić bo nie mam siły.

Chociaż wpadłam na pomysł, że znów spróbuje wstać a któryś z nich będzie musiał mnie złapać przestając się szarpać.

Tak więc podniosłam się i chciałam chociaż na chwile zabrać głos.
- Do.. Dominik.. on chciał mi tylko.. - nie skończyłam mówić a dobrze zbudowany mężczyzna złapał mnie za szczękę tak mocno, że zamknęłam oczy z bólu.

- po pierwsze to mówiłem ci jak masz się do mnie zwracać a po drugie to się kurwa zamknij bo nie prosiłem cię o zdanie, mała szmato. - i znów chwycił za szyje Piotra.

'Mała szmato'?
Zabolało i to bardzo. Miałam go za troskliwego człowieka a nie za skurwiela jakim się okazał. Rozpłakałam się pod wpływem emocji.

Brunet złapał mnie za ramie i wyprowadził z budynku.
- pamiętaj co ci mówiłem. - burknął w stronę blondyna.

Wepchnął mnie na tył auta i trzasnął nerwowo drzwiami.
Wsiadł za kierownice, odpalił silnik i dodał tyle gazu ile można zostawiając kłęby dymu za nami.

Droga przebiegła w ciszy a po moich polikach ciągle spływały łzy. Zaczęłam go nienawidzić po tym wszystkim co się stało.

Nienawidzić a nawet bać.

Stanęliśmy pod jego domem.
- wysiadaj. - rozbrzmiał jego nadal zdenerwowany głos.
- ale.. ja nie mam sił.. - wyszeptałam ale na tyle głośno aby słyszał.
- jakoś uciec miałaś siły to teraz też sobie poradzisz. - warknął.

- Dominik.. - łkałam ledwo stojąc przed drzwiami. Ja nie miałam siły by je otworzyć. Poczułam jak podnosi mnie i wnosi do mojego pokoju.

- śpij a jak wstaniesz to masz przyjść do mnie. - i praktycznie rzucił mną na łóżko po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

Wykończona i zapłakana szybko usnęłam.

Be my little oneWhere stories live. Discover now