Rozdział 14 - Porwanie...

16.1K 779 113
                                    

Tylko modliłam się, żeby to wypaliło. Przypomniało mi się, jak Aron uczył mnie alfabetu morsa. Podeszłam do ściany i wystukałam „SOS". Po chwili ktoś odpukał. Tak! Po chwili ktoś szarpała za klamkę, więc wstałam. Nagle wywarzył drzwi. Obróciłam się w jego stronę. Oczy miał czarne.

   - Idziemy! - powiedział głosem alfy i chwycił mnie za nadgarstek

Chciałam się szarpnąć, gdy przyłożył mi pistolet do skroni. O cholera! Nagle drzwi się otworzyły i przez nie wszedł Carlos z jak myślę swoją mate. Miałam ona bardzo długie, bo ponad pas szare włosy. Oczy miałam prawie czarne. Taka trochę tumblr girl.

   - Teraz się odsuniecie i pozwolicie mi normalnie przejść albo ona poleci! - krzyknął

Powoli się odsunęli. Daniel popchnął mnie do przodu, bym szła i to robiłam. Nadal czułam zimny metal z tyłu mojej głowy.

   - Szybciej! - krzyknął

Przyśpieszyłam. A w klubie był fajny... Szliśmy korytarzem. Zaczęłam się bać... Pierwszy raz w życiu chce, żeby Jeff tu był. Gdy byliśmy na dworze, wsadził mnie do auta. Sam wszedł i wziął kajdanki.

   - Co po to?! - zdziwiłam się

Zapiął mi je na rękach.

   - Żebyś nie uciekła!

O mój Boże! I ruszył z pisaniem opon.

***

   - Nie możemy zostać tu? - zapytałam

   - Nie! Usiądź! - rozkazał

Zrobiłam to. Zaraz wylatuje z kraju i nic nie mogę zrobić przez związane ręce. Jestem okryta kocem więc nikt nie wiedzi moich rąk.

Moje serce galopowało jak szalone. On mnie porywa i wywozi z kraju! Chciałam się jakoś się uwolnić, ale nie mogłam. Poczułam w oczach łzy.

   - Proszę zapiąć pasy i przygotować się do startu! - usłyszałam głos

Moje ręce zaczęły się pocić. To musi być sen! Tylko sen! Nagle samolot ruszył, a ja wiedziałam że nie ma odwrotu...

Po paru minutach siedzenia obmyśliłam plan. Może nie był on doskonały i było duże prawdopodobieństwo, że się nieuda, ale to moja ostatnia deska ratunku.

Nagle poczułam ręce na mojej kobiecości. Szybko ją odepchnęłam.

   - Już nie bądź taka nieprzystępna... - zamruczał i chciał dotknąć mojego biustu, ale mu niepozwoliłam

   - Nie tutaj...

Już chciałam dodać „ani nigdzie" i dać mu w ryj, ale mój plan na to nie pozwala. Odsunęłam się od niego I spojrzałam przez okno. Przynajmniej widoki ładne...

***

   - No nie daj się prosić... - włożył mi ręce pod bluzkę

   - Nie teraz...

Jednak on nie reagował na moje słowa, tylko chciał rozpiąć mi stanik. Przerażona chciałam go odepchnąć, ale on był silniejszy. Mój strach dotknął zenitu, gdy usłyszeliśmy.

   - Proszę zapiąć pasy, zaraz lądujemy!

I się ode mnie podsunął. Uratowana! Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Daniel cały czas szedł za mną... Nie dobrze...

   - Proszę kierować się w tamtą stronę! - pokazywał jakiś facet

To moja szansa! Szybko przytuliłam się ( na tyle ile mogłam ) do pleców Daniela. Szybko z tylnej kieszeni jego spodni wzięłam mały kluczyk.

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now