Rozdział 1 - Niespodziewany atak!

43.8K 1.5K 383
                                    

   - Na dziś trening skończony! - zawołał Simson

Oparłam ręce o nogi i się nachyliłam, głośno dysząc. Próbowałam złapać oddech i po chwili mi się to udało. Odpięłam rzepy i ściągnęłam rękawice bokserskie. Odwiązałam specjalną taśmę i zdjęłam ochraniacz na zęby. Wszystko to schowałam do torby i zmęczona poszłam do szatni. Wzięłam dosyć szybki prysznic i zmieniałam strój. Rozpuściłam włosy i zeszłam na dół do reszty załogi.

   - Sabrino, brakowało tylko ciebie! - zawołał ojciec

Uśmiechnęłam się słabo i podeszłam do wielkiego stołu.

   - Śpieszy mi się, więc... - nie pozwolił mi dokończyć, jak zawsze

   - Zwiadowcy zauważyli nową watahe z bardzo silnym alfą, więc będziemy musieli, dołożyć wszelkich starań by wytępić te kundly. Grafik się zmienia i będzie więcej ćwiczeń...

   - Żartujesz sobie?! Przecież wiesz, że studiuje! - oburzyłam się

   - Wiem, ale nie możemy, pozwolić by to robactwo się mnożyło. Na całym terenie nie ma już wilkołaków oprócz nich. Pozbyliśmy się innych i tych też się pozbędziemy! No zacznijmy od weekendów... - więcej nie usłyszałam, bo z hukiem trzasnęłam drzwiami

Wściekła wyszłam z budynku i poszłam w stronę akademika.

Medycyna to naprawdę trudny kierunek, a ja prawie nie mam czasu na naukę. Wiem, że potrzeba bardzo dużo ćwiczeń by my jako ludzie zabijamy watahę wilkołaków, ale też mam swoje obowiązki. Może życie towarzyskie jest ograniczone do rozmów pomiędzy przerwami na wykładach i zgromadzeń gangu. Dużo na to poświęcam, by pomścić matkę, ale bez przesady. Moje życie jako człowiek też jest ważne!

Szłam ciemną uliczką na skraju miasta. Nie boje się żadnych bandytów, bo zabijałam gorsze stworzenia a w dodatku mam pistolet i dwa noże w kieszeni. Do tego ala nadajnik, przez którego mogę rozmawiać. Spojrzałam na zegarek pięć minut po północy. Super! A po jutrze mam kolokwium!

Nagle usłyszałam wycie. Torbę zostawiłam w bazie. Sprawdziłam, czy kaptur zakrywa moje włosy i szybszym krokiem poszłam dalej. Nie miałam ochoty bić się z wilkami, choć jeszcze trochę energii miałam.

Nagle usłyszałam cichy odgłos łap i zrobiłam unik. Tak jak myślałam, wilk chciał mnie zaatakować od tyłu. Szybko chwyciłam za nóż. Chciałam spojrzeć mu w oczy, ale nie mogłam, bo nie chciałam skończyć jako mate jakiegoś kundla. Spojrzałam na jego ciało, a on potem ruszyło do atak. Skoczyło ponowniem, a ja z łatwością ominęłam je, przejeżdżając ostrzem przez całą długość zwierzęcia. Nie miało szans, by przeżyć. Przyjrzałam się bardziej... Omega.

Schowałam narzędzie do kieszeni i puściłam się biegiem.

Niespodziewanie przede mną pojawił się kolejny wilki tym razem większy. Nie chciałam budzić mieszkających tu ludzi, więc wyciągnęłam przyrząd z kieszeni. Zwierzę się tego spodziewało, więc szybko skoczyło. Rzuciłam się na ziemię i nie miałam wyjścia. Chwyciłam na pistolet. Nim się obejrzał, jedną kulką go załatwiłam. To chyba gamma.

Wyciągnęłam broń, nacisnęłam guzik i powiedziałam:

   - Omega i gamma, wysyłam lokalizację! - jak powiedziałam tak zrobiłam

Coś zaczęło mnie drażnić, a bardziej mój nos. Zapach psa... Spojrzałam na prawo i się nie myliłam. Dwa wilkołaki. Rzuciły się w pogoń, lecz ja je załatwiłam. Szybko rzuciłam okiem. Dwie bety...

   - Dwie bety! - powiedziałam naciskając przycisk

Obróciłam się o 380 stopni bardzo powoli. Jeżeli są bety to alfa gdzieś się tu kręci, a z nim sama nie wygram!

Po kilku sekundach obok mnie już stał Denis z Aronem. Czułam się bezpieczniejsza z nimi.

Nagle z zarośli wyskoczyło pięć wilków. Na skos ode mnie stał chyba delta a naprzeciw mnie... Ogromne czarne łapy i ogromny tułów. Alfa! Chciałam spojrzeć na jego pysk, ale w porę się powstrzymałam.

  - Na trzy... - szepnął Aron

Spojrzałam jak to wielkie bydlę, zrobiło krok w moją stronę.

  - Raz... - szepnął prawie niesłyszalnie

Przede mną pojawił się jeszcze jeden wilczek tym razem chyba delta, ale nie jestem pewna.

   - Dwa...

Rozejrzałam się dokładnie.

   - Trzy!

Wszyscy troje rzuciliśmy się biegiem. Miałam biec za chłopakami, ale jakaś gamma zagrodziła mi drogę. Miałam tylko jedną drogę ucieczki. Las...

Biegałam szybko po nierównym gruncie. Nie zwracając uwagi na krzaki które rozrywały mi spodnie. Włączyłam słuchawkę w uchu.

   - Gdzie jesteś?! - zapytał Denis

   - Gamma zagrodziła mi drogę...

   - Alfa cię goni!

Nagle moje serce stanęło, a mózg przestał myśleć racjonalnie. Usłyszałam odgłos łap. Przyśpieszyłam. Pędziłam, tak by miał trudniejszą drogę. Pomału traciłam siły. Już po kilku sekundach moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Nogi nie chciały już pracować, a płuca aż za szybko wymieniały tlen. Po nie długim czasie każda komórka w moim ciele piekła mnie niemiłosiernie. Już nie miałam sił... Skakałam na wszystkie strony i tyle razy skręcałam, że nie zbyt wiedziałam, gdzie jestem. Wytężyłam słuch i usłyszałam szum wody. Ledwo nacisnęłam guzik.

   - Gdzie jesteś?! - słyszę głos w słuchawce

   - Jez... Jezi... Jezio... - nie mogłam nic powiedzieć, bo z trudem łapałam powietrze

   - Jezio... Jezioro! Zaraz tam będziemy!

Nagle usłyszałam odbicie łap, więc rzuciłam się na prawo. Kaptur mi spadł, odsłaniając moje czerwone jak krew włosy. W tej chwili moim najmniejszym problemem byłoby to, żeby mnie poznał. Gdy wilk upadł na ziemie, chciałam chwycić pistolet ale się na mnie rzucił ponownie. Szybko chwyciłam za nóż, ale za późno. Wielkie cielsko spadło prosto na mnie. Dyszałam ciężko i z braku tlenu zaczęło mi się kręcić w głowie. Wielkie łapy leżały w okolicach moich obojczyków. Wilk ryknął przeraźliwie, przez co moje mięśnie się napięły. Więc tak umrę?

Nagle zwierzę się przemieniło. Przytomność umysłu powoli wracała. Chwycił mnie za gardło i przyszpilił do drzewa. Cały czas patrzyłam w dół.

Na sobie miał tylko jeansy. Mogłam zauważyć, że miał kaloryfer i był nawet opalony. Żeby na niego nie patrzeć, zamknęłam oczy.

   - Spójrz na mnie! - warknął głosem alfy

Miałam ochotę się skulić i płakać. Ten głos był taki przerażający, pełny gniewu, że jeszcze bardziej się napięłam. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam wyżej.

Mocno zarysowane linie szczęki, ładne usta, nos też ładny. Zamknęłam oczy i spojrzałam wyżej. Nie ogarnięte brązowe włosy.

   - SPÓJRZ MI W OCZY!

Przestraszona spojrzałam. Miał piękne złote oczy. Przez chwilę zabłysnęły ogniem. Nie...

   - Moja!

Alpha, My Baby...Where stories live. Discover now