Rozdział 9 - Intruz

1.4K 133 7
                                    

Gdy się obudziła, pierwszym, co ujrzała, był śpiący obok niej Caleb, na którego widok zagościł na jej twarzy uśmiech.

— Mój mąż — wyszeptała, kładąc na jego policzku dłoń.

Poczuwszy zarost na jego policzku zadrżała. Jaki tak naprawdę był ten mężczyzna? Bo przecież tak naprawdę go nie znała. Nie dopuszczała do siebie takiej możliwości. Nie chciała go poznawać, ponieważ do tej pory plan był jasny i konkretny. Trzy miesiące, a po upływie trzech miesięcy dalsza podróż donikąd. Ale czy na pewno? Ta noc w Vegas. Pierwsze spojrzenie w jego mroczne, tajemnicze oczy. Od razu stał się dla niej wyzwaniem. Wystarczyło jedno spojrzenie, pierwszy kontakt wzrokowy. Pamięta to do tej pory. Tą jedną chwilę, niczym pojedynczą klatkę filmową. Najważniejszą, decydującą o wszystkim. Zamyślony, rozkojarzony, wyglądał jakby znalazł się tam wbrew swej woli, jakby gdzieś się śpieszył. Nawet nie zauważył, gdy wychodziła na podium, ani jak zaczynała tańczyć. Na początku poczuła wątpliwości. Przemknęło jej nawet przez myśl, że był gejem i dlatego młode, zgrabne, ponętne kobiece ciała wywoływały na jego twarzy wyraz wręcz niechęci. To na pewno skomplikowałoby sprawę, a zamierzała wygrać ten zakład. To pragnienie pojawiło się nagle, nieoczekiwanie, a ona nie chciała nawet dopuścić go do siebie, bo to było takie do niej niepodobne. W myślach wciąż powtarzała: „Spójrz na mnie, spójrz..." A on jak na złość wpatrywał się w stojącą przed nim, do połowy napełnioną szklankę, przy której stała pusta butelka po wodzie mineralnej. Wyglądało na to, że był zupełnie trzeźwy. „Czy to dobrze?". „O czym myślisz? A może o kim?".

Co chwila marszczył czoło, tak jakby coś nie dawało mu spokoju. Co to mogło być? I w którymś momencie stało się. Spojrzał jakby z niecierpliwością na stojących przy nim kolegów i ujrzawszy na ich twarzach zachwyt, powiódł za nimi wzrokiem. I to była właśnie ta jedna sekunda, flesz, migawka, gdy po raz pierwszy ich spojrzenia się skrzyżowały. Widziała jedynie jak w jednej chwili jego twarz się ożywia, a mrok w przepastnym błękicie nasila się. Przymknęła oczy, chcąc zostawić w pamięci tą sekundę, pojedynczy flesz. Tyle wystarczy — pomyślała wtedy, zapominając się w tańcu. A później stało się coś dziwnego. Gdy uchyliła powieki jego wzrok dosłownie nią wstrząsnął. Był nieustępliwy, zachłanny, zdecydowany i stanowczy. Tak, ten mężczyzna był wyzwaniem, jednak w tamtej chwil odkryła, że było to zupełnie innego rodzaju wyzwanie. Trzymaj się od niego z daleka — pomyślała i zrobiła to, co zawsze w chwilach, gdy pojawiała się w niej jakakolwiek słabość. Wyłączyła to. Postawiła blokadę.

Był tak uroczo nieporadny, gdy po raz pierwszy do niego przemówiła. A ton jego głosu. Tak, to było coś, czego musiała unikać. Od razu zorientowała się, że Caleb jest jej zupełnym przeciwieństwem. Był tylko jeden problem. Jaka byłaby ona, gdyby nie jej choroba? Czy też uciekałaby w nieznane? A może miałaby jakiś cel? Tak, czy nie? Odpowiedź była oczywista. Była zupełnie inna. Życie na krawędzi, to było coś, co zawsze tkwiło w niej gdzieś głęboko ukryte. Nie umiała odnaleźć się wśród swych rówieśników. Na studiach męczyła się. Jej przyjaciółki snuły plany. Miały chłopaków, życie uczuciowe, cele, marzenia. A ona żyła chwilą. Dziś nigdy nie wiem, co będę robiła jutro... ponieważ jutro może nie nadejść.

Uwielbiała spacerować po krawędzi, podchodzić do niej coraz bliżej, ze świadomością, że jeszcze cal, a powrotu nie będzie. Adrenalina, ciśnienie, żywioł. Często szukała silnych wrażeń, wchodziła do baru i zaczepiała jakiegoś idiotę, najpierw z nim flirtowała, a później doprowadzała do wrzenia, pragnęła tylko tego, aby skończyło się to rozróbą. Jedyne, czego nie chciała, to skończyć jako bezwolne warzywo, ktoś, kogo nie słucha nawet jego ciało. Kontrola, to zawsze ona musiała decydować o wszystkim. Przekraczając granicę, łamiąc reguły, ryzykując życie, zawsze podświadomie chciała jedynie tego, aby zdecydował los, by to on uwolnił ją od konieczności odebrania sobie czegoś, co kochała — życia. I nagle na jej drodze stanął ktoś, kto, sprawił, że coś w niej słabo zaprotestowało.

Indigo [Sex, blood & Rock'n'Roll]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz