Rozdział 4 - Jak dzień i noc...

2K 153 7
                                    


Po powrocie wyszła przed dom i obeszła wokoło całkiem spory budynek. Okazało się, że z tyłu był duży taras, który w znacznej części był zadaszony. Pod dachem wisiała na łańcuchach ławka w wygodnym oparciem. Huśtawka wyściełana była miękkimi pledami, a po bokach leżały poduszki. Ulokowała się na niej nogi opierając o oparcie, a głową zwisając z siedziska. Huśtała się lekko odbijając się co jakiś czas stopą od ściany i w milczeniu patrząc na niknące za horyzontem słońce. W ciszy chłonęła piękny widok.

— Wejdź do środka, jest już zimno. — Usłyszała Caleba, ale nie ruszyła się z miejsca.

— Czasem chciałabym wszystko zmienić. Wywrócić do góry nogami...

— Świat do góry nogami?

— Moje życie... — wyszeptała cicho, a później przywołała się do porządku. — Chciałeś porozmawiać i omówić szczegóły — przypomniała.

— To może poczekać. — Usłyszała i poczuła jak siada na huśtawce. Westchnęła.

— Nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dziś, ponieważ jutro może nigdy nie nadejść — powiedziała jakimś niebywale smutnym głosem i ciężko westchnęła.

— Wszystko w porządku? — zapytał, a ona uniosła w górę głowę i zerknęła na niego.

— Jak najbardziej. Po prostu się nudzę — odparła, przywdziewając na twarz ironiczny uśmiech. Nie wiedzieć czemu pomyślał, że właśnie założyła maskę, a przed momentem widział ją prawdziwą.

— Nie wierzę, że oblałaś egzaminy — stwierdził, spoglądając przed siebie. Poczuł jak Indi siada w normalnej pozycji, opierając się plecami o oparcie.

— Zdałam je z wyróżnieniem — powiedziała, a on zerknął na nią zaintrygowany. Spoglądała na niego badawczo. — Został mi jeszcze rok nauki, ale nie wrócę na studia, więc nie musisz się obawiać, że wyjadę przed upływem trzech miesięcy — zapewniła.

— Nie obawiam się tego Indi. Zastanawiam się tylko dlaczego nie chcesz wrócić, gdy został ci jedynie rok.

— Ponieważ nie chcę być lekarzem — oświadczyła.

— Możesz przecież skończyć studia i nie musisz zostać lekarzem — powiedział, wpatrując się w zarys jej twarzy.

— Nie chcę marnować czasu, Caleb. Nie chcę stracić ani jednej sekundy. Nie chcę zatrzymywać się w miejscu, nie chcę przyzwyczajać się do ludzi. Chce być ciągle w drodze, chcę...

— Przed czym uciekasz? — zapytał nagle, a ona zamilkła.

— Jeżeli chcesz żeby tu została, nie wtrącaj się w moje sprawy, nie zadawaj mi takich pytań. Nigdy nie miałam problemów z prawem i...

— Nie o to mi chodziło — zapewnił.

— Moje życie, to moja sprawa — powiedziała chłodno. — Tamtej nocy w Vegas oboje przesadziliśmy i w efekcie znaleźliśmy się w sytuacji, która nie jest nam na rękę. Nie chce tu być, a ty nie chcesz abym ja tu była. Ale oboje nie mamy wyboru, więc zostanę z tobą przez trzy miesiące i będę udawała przy ludziach kochającą żonę, a później wyjadę i nigdy więcej się nie spotykamy. To wszystko. Na nic więcej nie licz. To miejsce i ty, to jedynie przystanek. Jeden z wielu. — Przez chwilę słychać było milczenie. Nie widziała w ciemnościach jego twarzy.

— Nie wiem jak wytrzymam z tobą przez trzy miesiące — powiedział ciężko wzdychając. Poczuła jego dłoń we włosach i oparła się o jego ramię.

Indigo [Sex, blood & Rock'n'Roll]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz