5. Trochę czasu, jeszcze więcej cierpliwości, a w końcu coś wyjdzie...

8 0 0
                                    

Drzwi zamknęła za sobą bez specjalnego żalu. Miała nadzieję zbyt szybko tu nie wróci. Nawet pogoda dała jej znać, że czas jechać. Zdążyła wsiąść do samochodu, kiedy luneło jak z cebra. Zanim ruszyła to wyłączyła telefon i nastawiła swoją ulubioną stację.

Gdańsk przywitał ją pięknym, wrześniowym słońcem. Aż uśmiech sam wpłynął na jej twarz. Ciocia Tosia mieszkała na drugim końcu miasta, 15 minut spacerkiem do plaży. Uwielbiała, kochała tu przyjeżdżać. To był jej drugi dom. Nigdy nie mogła doczekać się wakacji.  Zaplanowała już nawet wieczorny spacer na plażę. Pod domem cioci była z małym opóźnieniem. Zapukała do drzwi i usłyszała, że ma wejść.

- Witaj kochanie. - podeszła do niej i przytuliła na powitanie.

- Cześć ciociu. To jest Tynka. - odsłoniła sierściucha w całej okazałości.

- A i stąd pytanie o sierść. Możesz być spokojna, nie mam uczulenia. - zaśmiała się ciocia.

- No to lżej. - powiedziała Majka odkładając świnkę do klatki.

- Napijesz się czegoś?

- Czegoś chłodnego, jeśli można. U ciebie taka ładna pogoda, a u nas jak tylko wsiadłam do samochodu to ściana wody poszła z nieba. Jakby nawet ona chciała mi powiedzieć, że powinnam się zwinąć.

- Chodź kochanie, opowiesz mi wszystko. - powiedziała ciocia i postawiła kompot, domowej roboty.

- No co mam cioci powiedzieć? Prawda jest taka, że chyba po prostu stamtąd uciekłam. Mam trochę dość. Wszyscy albo mają pracę stałą albo rodzinę. Ja znów się poślizgnęłam. Z kolejnej pracy poleciałam. Chciałabym czegoś stabilnego w swoim życiu. - wyżaliła się dziewczyna. Opowiedziała cioci ostatnie wydarzenia, oczywiście pomijając akcję z Filipem. Miała nadzieję, że ciocia ją zrozumie i pozwoli jej zostać u siebie, chociaż na jakiś czas.

- No to widzę, że ci się posypało i jakbyś momentami nie wiedziała czego naprawdę chcesz. - stwierdziła, po wysłuchaniu Majki. - Nie martw się kochanie, przypominasz mi mnie samą. Ja nie mieszkam tu od zawsze. Miałam 16 lat jak wyrwałam się od rodziców i tu przyjechałam, więc cie rozumiem. Zostań ile potrzebujesz, a i mnie będzie raźniej.

- Naprawdę? Jejku, dziękuję! - z radości aż wyściskała ciotkę. - To lecę po walizki i zaniosę je do pokoju.

- Leć, leć tylko ostrożnie! - zawołała za nią, choć dziewczyny już nie było w mieszkaniu. Majka zbiegła do samochodu. Przypomniało jej się, że wyłączyła telefon na drogę ale teraz powinna już go włączyć i zadzwonić do mamy bo tak jej obiecała. Zaraz po włączeniu przyszedł sms. Od Filipa. Chciał z nią porozmawiać o wczorajszym. Skasowała go, nie zastanawiając się nawet nad tym. Wybrała numer do mamy ale ona nie odbierała. Napisała jej wiadomość, żeby się nie martwiła bo jest już na miejscu. Walizki wzięła i zaniosła je do domu.

- Ciociu to ja bym skoczyła do miasta bo mam jeszcze kilka rzeczy do kupienia. Nie pakowałam wszystkiego bo i tak miałam już ciasno. - zawołała wpadając do kuchni. - Potrzebowałabyś czegoś?

- Miałam iść do sklepu później ale...

- Ja mam pomysł! Przebiorę się i zabieram ciebie ze sobą. - powiedziała, wpadając jej w słowo, a widząc niepewność i kobiety zaraz dodała. - Bez żadnego ale, żadnego sprzeciwu. Majka poleciała się przebrać. Szybko jej to poszło. Złapała torebkę i poszła po ciocię swoją. Miała plan gdzie ją zabierze. Była starsza od jej mamy. Niestety z powodów sercowych nie mogła już pracować i musiała pójść na rentę. A z tego co bylo jej wiadomo to nie miała dzieci.  Czasami Majka zauważyła, że nic sobie nie robi z ostrzeżeń lekarzy i wchodzi na zbyt wysokie obroty. Chciała ją oderwać od tego wszystkiego i też trochę w podziękowaniu za to, że zgodziła się na jej pobyt tutaj.

- Kochanie ale ja nie chcę tobie przeszkadzać. - zaczęła niepewnie.

- Już mówiłam, że dla mnie to żaden kłopot. A ciocia rozerwie się trochę. Także, żadnego sprzeciwu bo zdania i tak nie zmienię. - zaśmiała się i odpaliła samochód. "Najpierw kawa, a potem zakupy". - pomyślała w duchu.

* * *

Pierwsze dwa tygodnie minęły jakby mrugnąć okiem. Miała za sobą trzy rozmowy o pracę ale niestety nic nie wyszło z tego. Dała sobie miesiąc mimo, że ciocia powiedziała, że może zostać dłużej bo jak wiadomo nie zawsze pracę znajdzie się od zaraz. Wchodziła właśnie do osiedlowego marketu, kiedy usłyszała jak ktoś ją woła po imieniu.

- Majka! Zaczekaj!

Obróciła się i zobaczyła swoją wakacyjną koleżankę, Oliwię. Na wakacjach były nie rozłączne. Maja zawsze przyjeżdżała, kiedy Oliwia już wróciła ze swoich.

- Oli! Jak fajnie cię zobaczyć! - wyściskała ją z radości.

- Co Ty tu robisz? Dawno przyjechałaś? No opowiadaj.

- Już, już bo nie dam rady naraz. Jestem od dwóch tygodni. Przeprowadziłam się do cioci na jakiś czas. Szukam tutaj szczęścia. Już mam parę rozmów za sobą, ale niestety dalej szukam. - odpowiadała, wychodząc przed sklep. - Tracę cierpliwość powoli, a nie uśmiecha mi się wracać do rodziców.

- Spokojnie. Cierpliwości. Szukasz pracy tak? - zapytała Oliwia z zaciekawieniem. - Może będę mogła ci jakoś pomóc. Słuchaj, masz jakieś plany na wieczór? Może jakieś piwko, drink?

- W sumie nie mam planów. Dam tylko cioci znać, że wychodzę żeby się nie martwiła i możemy ruszać. - stwierdziła. - Gdzie się umówimy? A co ty masz znowu za pomysł z pomocą?

- Później się dowiesz. Nie musisz wiedzieć wszystkiego od razu.Podejdę po ciebie do ciotki i pójdziemy na taksówkę. Zaszalejemy trochę, a co tam. - zaśmiała się koleżanka.

- Dobra to ja lecę po zakupy i do zobaczenia później.

- Ok, na razie.

Majka ruszyła na zakupy, a Oliwia w swoją stronę. "Przyda mi się ten wypad". - pomyślała.

Like a daydreamWhere stories live. Discover now