6. Wyrzut, wyżal i słodki zakręt

12 0 0
                                    

Ciotce już dała znać, że wychodzi z Oliwią. Poszła do pokoju, wybrać coś na ten wieczór. Miała wszystkie szafki dla siebie, a jednak nadal trzymała wszystko w walizkach. Na wypadek jakby musiała wracać. Stwierdziła jednak, że czas najwyższy je rozpakować. Pokój był nawet spory ale nie chciała go zagracać. Przy chowaniu ubrań, wpadło jej w ręce kilka rzeczy które ewentualnie mogłaby założyć. Kiedy już skończyła, ruszyła do łazienki pod niemiłosiernie gorący prysznic. Lubiła kiedy skóra ją szczypała, czuła wtedy jakby zmywała z siebie wszystkie problemy. Odprężało ją to. Wyszła, otarła się ręcznikiem, nasmarowała się balsamem. Chciała już suszyć włosy, kiedy usłyszała że dzwoni jej telefon. Zawinęła je w ręcznik i poszła odebrać. Dzwonił Filip.

- Co się z tobą dzieje? Chciałem przyjść pogadać wtedy. Nie odpisałaś więc dałem spokój, ale żeby przez dwa tygodnie się nie odezwać? - zaczął z lekka naskakując na nią.

- Filip, ale moment. - zaczęła, upewniając się że zamknęła drzwi do pokoju.- Po pierwsze, to spuść z tonu i zejdź ze mnie ok? Po drugie, ja nadal nie wiem co ty masz mi jeszcze do powiedzenia.

- Chciałem przeprosić za tamto. Mogę przyjść dzisiaj? Naprawdę chcę to zrobić zanim się wyprowadzisz. - dodał już nieco spokojniej.

- Filip... - wciągnęła głośno powietrze. - Ja już się wyprowadziłam. Wyjechałam na drugi dzień.  Nie miałam na co czekać. Wszystko zostało powiedziane i nawet zademonstrowane więc nie ma już żadnych niedomówień.

- Szybko się uwinęłaś. No to powodzenia. Na razie. - odparł oschle i się rozłączył.

- Cholera no. - mruknęła pod nosem. Żałowała, że w ogóle odebrała ten telefon. Nie chciała wracać do tamtego wieczoru, tamtej rozmowy. Postanowiła, że nie da sobie popsuć humoru tym jednym telefonem. Dzisiaj wychodzi i ma zamiar dobrze się bawić. Podeszła do tych kilku rzeczy, które ewentualnie mogłaby założyć. Wybrała biały top na szerszych ramiączkach, marynarkę w koralowym, granatowe rurki i beżowe szpilki. Poprawiła włosy prostownicą, postawiła na klasyczny makijaż czyli eyeliner i czerwona szminka. Po ogarnięciu przejrzała się w lustrze, to co zobaczyła bardzo jej się spodobało. Rzadko kiedy to się zdarzało. W tej samej chwili dostała sms-a. Oliwia już czeka na dole w taksówce. Zawołała do cioci, że już wychodzi, złapała za płaszcz i torebkę i tyle ją widzieli.

- No kochana, ale się odstawiłaś. Jak milion dolarów. - zaśmiała się Oliwia.

- Oj tam, czasem trzeba ładnie wyglądać. Gdzie jedziemy? - Na Wrzeszcz. Tam nowy klub otworzyli i ponoć jest fajnie. Posiedzimy, wypijemy drinka, może potańczymy.

- Taa, ja i tańczenie pewnie już. Drink i pogaduchy owszem. Poza tym wyjaśnij mi co miałaś na myśli, mówiąc mi o pomocy. - powiedziała Majka

- Aaa Ty już taka niecierpliwa. Dojedziemy do klubu i wtedy ci wszystko opowiem. - wyjaśniła Oliwia. Resztę drogi przejechały, rozmawiały już o wszystkim i o niczym. Kiedy już zaplaciły za taksówkę i weszły do środka to Majka z ulgą stwierdziła, że nie ona jedna sie odstawiła. Tutaj trzeba było się odstawić żeby pasować. Podeszły do baru, zamówiły drinki i poszły poszły poszukać jakiegoś wolnego miejsca.

- Ok skoro już tu jesteśmy to teraz możesz mi chyba powiedzieć? - spytała Oliwię.

- Już ci mówię bo widzę, że nie daje ci to spokoju. - uśmiechnęła się do Majki. - Chodzi o to, że niedaleko centrum otworzyłam jakiś czas temu kawiarenkę. Nie chcąc zapeszać to dobrze mi na razie idzie. Kiedy powiedziałaś, że potrzebujesz pracy to pomyślałam o tym, że mogłabyś pracować u mnie. Co Ty na to?

- Super tylko czy przypadkiem nie za dużo będzie nas tam? Pracuje tam ktoś jeszcze? - spytała popijając drinka.

- Pracowała ze mną jedna dziewczyna ale od dwóch tygodni pracuję sama bo jak wielu teraz, ona też wyjechała za lepszym zatrudnieniem. Miałam już kilka rozmów ale jakoś nikt mi do tej pory nie przypasował. Można powiedzieć, że spadłaś mi jak z nieba.

- Kawiarenka mówisz. Czyli kawa i ciastko?

- Kawa, herbata, ciastko, latem lemoniada. Takie tam. Więc jak? - spytała ponownie, tym razem z wyczuwalną nadzieją w głosie.

- No dobra, zgadzam się szefowo. - odpowiedziała po chwili namysłu.

- Kto ci pomagał do tej pory?

- Wiesz trochę mama, trochę siostra. Tylko że chciałabym kogoś mieć na stałe bo ile można liczyć na kogoś z doskoku. Majka słuchaj, jak nie chcesz daj znać.

- Nie kochana. To ty spadłaś mi jak z nieba. Dałam sobie miesiąc na znalezienie czegoś. Jeśli by mi się nie udało to bym musiała wrócić do domu, do rodziców. Tego chcę uniknąć jak ognia. Nie mam zamiaru tego robić. Muszę się wziąć w garść bo ostatnio nie idzie mi to najlepiej. - to ostatnie dorzuciła już z żalem. Przypomniał jej się ostatni wieczór przed wyjazdem. Filip, to co się stało i to co jej powiedział.

- Majka ja widzę, że to nie tylko o pracę chodzi. Wiem, że jesteśmy przyjazdowo-wakacyjnymi kumpelami i mam nadzieję, że to się teraz zmieni. Co cię gryzie?

- Pamiętasz Filipa? Parę razy był tu ze mną za dzieciaka, później też chyba z raz.. - spytała Majka.

- Aha... Czekaj brunet czy jakoś, brązowe oczy, tak?

- Tak, dokładnie ten sam. To jest mój... A raczej był mój najlepszy przyjaciel.

- Co z nim? Co się stało?

- Mało, że o mały włos się z nim nie przespałam, to jeszcze powiedział mi, że od dawna jest we mnie zakochany. - wyjaśniła pokrótce.

- Uuuu... - zaczęła Oliwia, wciągając głośno powietrze. - Kochana, nie ja tak nie mogę na pusto. Idę po kolejne drinki. To samo? - spytała, a w odpowiedzi dostała kiwniecie głową. Kiedy Majka spojrzała w stronę baru, zorientowała się że chwilka minie zanim koleżanka wróci. Usłyszała, że na komórkę przyszła wiadomość. Znowu Filip. Nie miała zbytniej ochoty na kolejną wiadomość z wyrzutami, postanowiła jednak ją odczytać. Nawet się zdziwiła. Przeprosił ją za dzisiejszą rozmowę i chciał na spokojnie z nią porozmawiać. Skasowała bez wahania, kiedy już przeczytała. Pokazał dzisiaj swoje i nie miała ochoty z nim na razie rozmawiać. Schowała telefon do torebki i obróciła się żeby sprawdzić jak idzie Oliwii. Już się miała odwrócić do stolika z powrotem, kiedy podchwyciła spojrzenie mężczyzny który siedział przy barze. Elegancki, dobrze zbudowany, przystojny bo tego nie można było mu odmówić, blondyn. Po prostu się na nią patrzył. Bez żadnego skrepowania się jej przyglądał. Zauważyła na jego twarzy nieznaczny uśmiech kiedy na niego patrzyła. Właśnie do stolika wracała Oliwia z nowymi drinkami, kiedy nieznajomy uniósł w jej kierunku szklankę jak do toastu, po czym się odwrócił, dopił, zapłacił i wyszedł.

- Majka? Wszystko w porządku? - spytała niepewni Oliwia.

- T..tak, w porządku. - wydusiła z siebie. - Tylko ten facet przy barze.

- Jaki facet? Gdzie?

- Nie dobra, i tak już poszedł wiec nieważne. Daj mi tego drinka bo w ustach mnie zaschło. - powiedziała łapiąc za szklankę.

Like a daydreamМесто, где живут истории. Откройте их для себя