Obawy cz.2 (rozwiane)

447 26 1
                                    

- O czym ty mówisz? – warknął Syriusz.

Spil uśmiechnął się drwiąco.

- Nie mów Black, że nie wiesz.

James i Syriusz rzucili się na niego, nie zważając na to, że w klasie jest nauczyciel. Zauważywszy, że chłopcy się biją, profesor Foxsey wyjął różdżkę i machnął nią krótko. Błysnęło białym światłem i oddzieliło to ich od siebie. Spill miał całą twarz we krwi.

- Cóż to ma znaczyć?! Oboje szlaban w tą sobotę i minus 30 punktów dla Gryffindoru!* - To niemożliwe by Loreen była wampirzycą – odparł Remus. – Przecież jej serce nadal bije. - Patrząc na jej sine obwódki wokół oczu westchnął.

- W sumie masz racje - zgodził się Syriusz. – Evans zabiłaby nas gdyby się dowiedziała, że jej kuzynka stała się wampirzycą.

Siedzieli już tak 10 minut nie odrywając oczu od Loreen, aż niespodziewanie otworzyła gwałtownie oczy. Syriusz i James spadli z krzeseł, Remus wstał, a Peter pisnął. Rozejrzała się dookoła.

- Gdzie ja jestem? Kim wy jesteście? – jęknęła z przerażeniem.

- Nie pamiętasz nas? – spytał Remus.

Spojrzała na niego z przymglonymi oczami.

- A powinnam?

- Raczej tak – powiedział James wstając.

Do Sali weszła Madame Pomfrey. Spojrzała na nich ze złością.

- Czemu nie powiedzieliście, że się obudziła?!

- Dopiero co się ocknęła! I straciła pamięć! – powiedział urażonym tonem James.* - Pojedynczo będziecie ją odwiedzać i próbować jej coś przypomnieć, zrozumiano? – spytała McGonagall.

- Tak jest pani profesor – rzekli razem Huncwoci.

- Jutro jeden z was pójdzie do niej na dwie godziny po południu i wieczorem – powiedziała. – Możecie iść.* Stali przy drzwiach do skrzydła szpitalnego. James przytrzymywał Syriusza.

- No idź, Syriusz! – warknął James.

- Nie, nie chce!

- I tak cię nie pamięta!

- Teraz nawet nie wie, że jesteście pokłóceni– powiedział spokojnie Remus.

Uspokoił się trochę.

- No... tak... - mruknął.

- Więc idź.

Uwolnił się z uścisku Jamesa i spojrzał z powątpieniem na drzwi. Westchnął ciężko i pchnął je lekko. Tak jak wcześniej Loreen leżała na końcu sali.

- Cześć – powiedział.

- Hej.

Zasiadł na krześle obok niej. Patrzyła na niego z uwagą.

- No więc nie pamiętasz mnie, tak? – spytał.

- Nie, nie pamiętam – odpowiedziała.

- Aha... zróbmy tak, ty będziesz mi zadawać pytania, a ja na nie będę odpowiadał, dobrze? - Dobrze... jak mam na imię i jak ty masz na imię?

Spojrzał na nią z współczuciem.

- Masz na imię Loreen, Loreen Lopez – słuchała uważnie. – Ja mam na imię Syriusz Black. Przechyliła lekko głowę.

- Ładne imię – uśmiechnęła się.

- Twoje na pewno – zaśmiał się.

Loreen nadal patrzyła na niego z przechyloną głową i uśmiechem na twarzy.

Świat HuncwotówWhere stories live. Discover now