Obawy cz.1

429 27 1
                                    

Następnego dnia Huncwoci nie mogli nigdzie znaleźć Loreen, która zazwyczaj, gdy była smutna lub płakała chowała się w miejsca, które dobrze znali.

- Co czujecie do Lori? - spytał nagle James, patrząc na chatkę Hagrida.

- To znaczy? - zapytał zdziwiony Syriusz.

- No jako znajomą, przyjaciółkę...

- Ja ją traktuje jak siostrę - rzekł Remus.

- Ja też - westchnął James.

- I ja - mruknął Peter.

- A ty Łapo?

- Emm... no, tego... też jak siostrę... - jęknął Syriusz.

- Ojojoj, Łapciu przecież wiemy, że ją traktujesz jak oczko w głowie - powiedział James. - Nie ukryjesz miłości.

- No i co z tego? Ona kocha Will'a. - prychnął.

- Napisz do niej liścik miłosny. Tak jak ten jej cichy wielbiciel - rzekł Remus.

- Odbij mu ją - zaświergotał James, świetnie udając Lavender Trick. Syriusz spojrzał na nich jak na idiotów.

- Większość chłopaków na nią poluje!

- Więc bądź jednym z nich, lub oddaj serce innej - powiedział James. - Każda laska na ciebie leci.

- Martwię się o nią - westchnął, puszczając mimo uszu to co powiedział James.

- My również - rzekł Remus.

Wszyscy wpatrzyli się w chatkę Hagrida, aż James krzyknął.

- Lilka! Ku nim zmierzała rudowłosa dziewczyna z towarzyszącą jej Mirficentą. - McGonagall was wzywa. - powiedziała chłodno. - A w jakiej sprawie? - spytał szarmancko James.

- B-bo jako o-ostatni w-widz-zieliście L-Lore-en... - załkała Mirficenta. Huncwoci z niedowierzaniem spojrzeli na nią.

- Jak to ostatni? - spytał Syriusz.

- A tak to. - warknęła Lily. - Jeśli jej coś zrobiliście to popamiętacie mnie.

Odwróciła się napięcie i ruszyła w stronę zamku, a za nią Mirficenta.

*

Stali przed srogo wyglądającą McGonagal, która grzebała w jakiś papierach. Po chwili przemówiła.

- No więc, wiecie po co was tu wezwałam - powiedziała wolno, a oni kiwnęli głowami. - Gdzie ostatnio widzieliście pannę Lopez?

- Ja po kolacji, bo potem poszedłem do biblioteki - oznajmił Remus.

- Ja miałem korki z eliksirów - mruknął Peter.

James i Syriusz popatrzyli na siebie z wyrzutem.

- Black, Potter - rzekł zachęcająco McGonagall.

- No, bo... - zaczął James - my byliśmy... w tej komnacie, z wielkim lustrem, koło biblioteki... i ona wybiegła z płaczem...

McGonagall zesztywniała. Nozdrza jej zadrgały.

- Jakim prawem chodziliście po nocy, i to jeszcze w miejsce, w którym was nie powinno być? - warknęła.

- Pani profesor... my przez przypadek... - zaczął Syriusz.

- Przez przypadek?! Przez waszą espadę zniknęła dziewczyna!

W tej samej chwili do gabinetu wpadła Lily, ze łzami w oczach.

- Pani profesor, Loreen się znalazła, jest w skrzydle szpitalnym!

Huncwoci spojrzeli na siebie ze strachem.

- Wszyscy do swoich dormitoriów i żadnych przechadzek, ja idę do skrzydła szpitalnego - rzekła McGonagall.

*

Loreen leżała w końcu Sali. Była strasznie blada i zimna, lecz jej serce nadal biło mimo wyglądu nieboszczyka. Nikt nie wiedział co jej się stało, jedyne co wiedziano, to to, że znaleziono ją koło Zakazanego Lasu.

- Zabije gnojka, który to zrobił. - warknął Syriusz.

- Pani Pomfrey mówiła, że to cud, że przeżyła takie wyziębienie - powiedział cicho Remus. - Hagrid już się opanował?

- Nie, nadal ryczy. - mruknął z uśmiechem Syriusz. - Jest twarda, wyjdzie z tego... i trzeba jakoś przymknąć jadaczkę Evans... bez przerwy gdera, ze to nasza wina...

- No, bo ma racje...

- Wiem, ale nie musi nam tego ciągle wypominać.

Spojrzeli na jej bladą twarz. Co się mogło wydarzyć? Co robiła koło Zakazanego Lasu? Kto jej to zrobił? Ich rozmyślaniu przerwała Madame Pomfrey obwieszczając, że czas wizyty się skończył, i że mogą przyjść po południu.

*


- Dobrze więc. Proszę otworzyć książki na stronie trzysta siedemnastej - powiedział profesor Foxsey. Wszyscy zabrali się za czytanie. Cóż... prawie wszyscy...

- Co tam u waszego mieszańca? - syknął Spill, do Jamesa i Syriusza. (Loreen jest czarodziejką półkrwi) Skrzywili się, lecz nie odpowiedzieli.

- Z tego co słyszałem jest możliwość, że kopnie w kalendarz... chyba, że jej ząbki się naostrzą i zacznie płonąć na słońcu...

*CDN*

Świat HuncwotówWhere stories live. Discover now