Uczta powitalna

699 27 3
                                    

Czerwoni na twarzy Ślizgoni patrzyli ze złością na trzech Huncwotów i Loreen.
- Zapłacicie za to. - syknął Lastrange.
- Nie możemy się doczekać. - powiedział słodkim głosem Syriusz.
Profesor Flitwick powiedział, aby poczekali za nim i zaczął sprawdzać zawartości innych kufrów uczniów.
Wszyscy sprawdzeni ruszyli w stronę zamku.
Po dziesięciu minutach doszli w końcu do stopni wiodących do zamku i kiedy wielkie, dębowe dzrzwi rozwarły się, ukazując obwieszczoną choroągiewkami salę wejściową, ruszyli w stronę Wielkiej Sali.
Wielka Sala, z jej czterema długimi stołami domówi i stołem ciała pedagogicznego ustawionym w głębi, pod ścianą, udekorowana była jak zwykle latającymi świecami, których płomienie połyskiwały i dragały na talerzach.
I dąc koło stołu Puchonów usiedli przy swoim stole.
Gdy już wszyscy znaleźli się w Wielkiej Sali, dzrzwi otwarły się ponownie i weszła profesor McGonagall trzymającą w ręku starą, wyświechtaną Tiarę Przydziału i mały stołek, stawiając go koło ciała pedagogicznego. I wyszła z sali pozostawiając tiarę na stołku.
Po dwóch minutach wróciła z ciągnącym się za nią szeregiem nowych uczniów.
Pierwszo rocznicy stanęli.
Rondo kapelusza rozwarło się i zaczęło śpiewać:
Gryfonom odwaga przysługuje,
Ślizgonom spryt towarzyszy,
Kurukonom mądrość przylega,
Puchonom honor się liczy.
Przyjaźń i miłość, to nas ocali
Bo ciemne moce ścigają nas
Tylko jedno nas ocali,
Przyjaźń, honor i miłości blask!
Wybuchły gromkie oklaski.
Stanęła koło stołku i rzekła:
- Gdy wyczytam wasze imię i nazwisko, podejdziecie i usiądziecie na stołku i włożycie Tiarę Przydziału.
- Astrid, Johanna. - wyczytała McGonagall.
Dziewczynka o blond włosach ruszyła chwiejnym krokiem i założyła tiarę.
Tiara Przydziału znów się rozwarła i krzyknęła:
- Slitherin!
I odeszła tym samym chwiejnym krokiem do stołu Ślizgonów, gdzie witały ją gromkie oklaski.
- Brick, Thomas.
Z tłumu pierwszorocznych wyszedł chłopiec o czarnych włosach.
- Ravenclaw!
- A Gryffindor to co? - zapytał zły Syriusz.
- Napewno jakiś będzie. - mruknęła Loreen.
- Grass, Olivier.
Podszedł i usiadł z tiarą na głowie.
- Gryffindor!
Cały stół Gryfonów rozbrzmiał oklaskami.
- No wreszcie! - rzekł James.
Tiara Przydziału zakończyła dziesięć minut później.
W tym momencie Dumbledore podniósł się z miejsca i natychmiast umilkły wszystkie rozmowy i śmiechy.
- Witajcie! Przemowa później, więc wcinajcie!
Klasnął w dłonie i na stołach pojawiły się różnorodne potrawy. Wszyscy zabrali się do jedzenia.
- Dobry wieczór. - powiedział Prawie Bezgłowy Nick, który wyzioną spod stołu.
- Witaj Nick. - rzekła czule Loreen. - Co tam u ciebie?
- Wszystko w porządku, ale wiele się mówi wśród duchów o istniejącej sytuacji.
- Sytuacji? - powtórzył Syriusz. - Jakiej?
- Sami -Wiecie- Kto szuka czegoś lub kogoś w Hogwarcie.
- A niby czego? - spytał James.
- No przecież jasno się wyraził "czegoś lub kogoś". - powiedziała z sarkazmem.
Dumbledore ponownie podniósł się z krzesła. Wszyscy umilkli.
- Dobry wieczór wszystkim! No więc... zwracam się do naszych nowych uczniów: witajcie w Hogwarcie! A wy, starsi uczniowie, witajcie tu ponownie! Pan Pringle, nasz woźny, prosił mnie, żeby powiedzieć o ścisłym zakazie używania jakichkolwiek przedmiotów kupionych u Zonka. Ci, którzy chcą znaleźć się w drużynach quidditcha, powinni jak zwykle podać nazwiska opiekunom swoich domów. Poszukujemy też komentatorów meczów, kto by miał na to ochotę, też powinien się zapisać. Miło mi powitać wśród nas nowego członka ciała pedagogicznego, profesora Foxseya. Zgodził się objąć stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią.
  - No to akurat było do przewidzenia. - rzekł Syriusz.
  - Jak wiecie, Lord Voldemort i jego zwolennicy są na wolności i zbierają siły.
Zapadła głucha, pełna napięcia cisza.
   - Trudno przyćmić zagrożenie, jakie niesie obecna sytuacja, i konieczność zachowania przez każdego z was wszelkich środków ostrożności i bezpieczeństwa. Magiczna ochrona zamku została w ciągu lata bardzo wzmocniona, chronią nas nowe i o wiele potężniejsze czary, ale musimy być wyczuleni na jakikolwiek przejaw braku ostrożności ze strony każdego z was. Ale teraz czekają was łóżka, tak ciepłe i wygodne, jak tylko możecie sobie wymarzyć. Dlatego powiedzmy sobie dobranoc. No, to zmykajcie! Cześć!
   Ławki odsunięto z ogłuszającym jak zwykle hałasem i setki uczniów zaczęły się wylewać z Wielkiej Sali, zmierzając do swoich dormitoriów.
                                                                                *CDN*

Świat HuncwotówWhere stories live. Discover now