Peron numer 9 i 3/4

1.4K 39 1
                                    

  W cichej, małej wiosce, przy krętej uliczce, stał jednorodzinny dom, którego otaczały piękne,kolorowe kwiaty. W domu tym, jednym z pokoi siedziało dwóch chłopców, jeden z nich miał ciemne,długie i pofalowane włosy, a drugi miał okrągłe okulary i kruczoczarne włosy. Najwyraźniej starali się coś ustalić.

    - Albo Loreen się zgodzi, albo nici z tego - rzekł James. - Bez niej nie zdziałamy.

   - Wiem, wiem - odrzekł zaspanym tonem Syriusz.

   James Potter i Syriusz Black to był zgrany duet. Pełno piskusów, ot co im świtało w głowach.
   Natomiast Loreen Lopez była to dziewczyna najładniejsza i najmądrzejsza zdaniem wszystkich uczniów Hogwartu. Oprócz piękna i inteligencji, szczyciła się też sprytem i odwagą, ale nie gardziła psikusami z Huncwotami, którzy bardzo ją lubili.

   - James! Syriusz! Śniadanie! - krzyknęła z kuchni pani Potter.

   - Już idziemy mamo! - odkrzyknął James.

Ubrali się w pośpiechu i zeszli na dół, gdzie czekało ich obfite śniadanie.

   - Jak zjecie, zobaczcie jescze czy wszystko macie zapakowane - powiedziała.

   - Tato już w pracy? - spytał zdziwiony James.

   - Tak. Musiał wcześniej wyjść.

   Zjedli pospiesznie śniadanie i poszli z powrotem do pokoju.

   - To jak? Mały psikus przed początkiem roku? - spytał James z lekkim uśmiechem na twarzy.

   - No jasne! - rzekł uradowany Syriusz - A kim będą nasi szczęściarze?

   - Hmm... może Snape, Avery i Lastrange?

   - Jestem za!

   Sprawdzili czy mają już wszystko w kufrach i poszli przed dom, gdzie czekał samochód, w którym siedziała pani Potter.

   - Wsadzcie wszystko do bagażnika i wsiadajcie.

   Zataszczyli kufry tam gdzie kazała im pani Potter i usiedli wygodnie z tyłu samochodu.

   - Łapo. - szepnął Rogacz.

   - Co? - odszepnął.

   - A co jeśli się wkurzy?

   - Mam swój sposób.

   - No wiem... ale jak... ale ona się wkurzy!

   - No i?

   - No... wiesz...

   - Weź przestań. Co ci szkodzi?

   - Dobra, niech ci będzie.

   Nim się obejrzeli byli już na stacji King's Cross. Jak zawsze było tu pełno mugoli, którzy niewiedzieli, że właśnie tu, jest przejście na inny świat, gdzie są ludzie całkiem inni niż oni.

   - Mamy dziesięć minut. - powiedziała pani Potter, spoglądając na zegarek.

   Stanęli przed ścianą ze srebrną barierką, między peronem dziesiątym i dziewiątym.

   - Idziemy razem. - rzekła.

   Udając, że opierają się o barierkę przeszli na peron numer 9 i 3/4. Był tu tłum rodziców ze swoimi pociechami, którzy przypominali im by byli grzeczni i pilnie się uczyli. A tuż przed nimi stała wielka, czerwona, buchająca parą lokomotywa z szyldem "Ekspres Hogwart, Londyn"

   - James! Syriusz!

   Ku nim biegła dziewczyna o ciemnobrązowych, długich i prostych włosach, a ubrana była w niebieską bluzę i jasne rurki.
   Rzuciała się im na szyje, tak, że mało co nie upadli.

Świat HuncwotówWhere stories live. Discover now