Niemożliwe, a jednak cz. 2

420 25 0
                                    

- Mamuśka raczyła napisać list. - prychnął Syriusz.

Ty mała, plugawa istoto!

Jak śmiesz przystąpywać do tej plugawej drużyny?!

Przynajmniej Regulus dorasta normalnie w tej szkole, powinieneś brać z niego przykład!

Jak wrócisz masz mi natychmiast ściągnąć te szlamy na plakatach!

Mama

- Chyba jej odpiszę. - powiedział dziarsko Syriusz.

- Daj. - rzekł James, i wziął od niego pergamin i pióro. - Co powiesz na to?

Mamo też Cię kocham! Regulus

dostał niezłe manto na meczu.

Na Boże Narodzenie zostaję w szkole.

Syriusz.

- Może być. - rzekł, i zaczął się śmiać.Przywiązał pergamin do nóżki sowy, która natychmiast odleciała.

- Cześć Loreen. - przywitał ją Will.

- Cześć. - odpowiedziała, i posłała mu szeroki uśmiech.

W tym momencie na jej ramieniu wylądowała Atena, jej sowa.Odwiązała list i pospiesznie go otworzyła.

Zaczęła szybko czytać, na jej twarzy pojawił się strach, a jednocześnie rozpacz.

- Loreen, co się stało? - spytał Syriusz.

Nie odpowiedziała. Schowała twarz w dłoniach.

James chwycił za list.

Kochana Loreen.

Jest mi bardzo ciężko pisać o tym, najchętniej bym chciała Ci to powiedzieć.

Zaranda, twoja mama, nie żyje, została zamordowana przez innego czarodzieja.

Napisała list pożegnalny, w którym napisała, że wiedziała, że to się stanie.

Napisała, że Was kocha i żałuje, że to tak się potoczyło.

Jej ostatnią prośbą było, bym się zajęła Tobą i Mirficentą.

Gdy będziesz w stanie, napisz czy się zgadzasz na moją opiekę.

Przekaż tę informację swojej siostrze.

Amelia Evans.


- Bardzo nam przykro. - szepnęła Jennifer.

Loreen wydała z siebie zduszony szloch, cała się trzęsła.

- J-jak j-ja m-mam t-to p-pow-wiedzieć Mi-Mi-Mirficencie?! - zawyła.

Jej twarz była zalana łzami.

- Panno Lopez. - powiedziała łagodnie McGonagall. - Prosiłabym, żebyś przyszła ze swoją siostrą i kuzynką do mojego gabinetu.

- D-d-dobrze. - jęknęła.

- Bardzo mi przykro. - rzekła i odeszła.

W tym samym momencie do stołu dosiadły się Lily i Mirficenta.

- Loreen, dlaczego płaczesz? - spytała Lily.

James podał jej list.

- Nie to niemożliwe. - pisnęła Mirficęta i zaczęła płakać.

- M-m-mamy się z-zgłosić do McGonagall. - jęknęła Loreen.

*


Gdy nastał wieczór siostry Lopez siedziały cicho w kącie pokoju ze spuchniętymi oczami. Musiały się pogodzić ze stratą, której doświadczyły.

- Mama na pewno nie chciałaby żebyśmy były smutne - szepnęła Loreen - tylko uśmiechnięte i szczęśliwe.

- Wiem... pójdę już spać. - rzekła i poszła do dormitorium.

Ktoś koło niej usiadł. To był Will.

- Bardzo mi przykro. - rzekł. - Wiem co teraz czujesz... moja mama też odeszła... wiele lat temu...

Spojrzała na niego szklistym wzrokiem.

- Gdy miałem sześć lat, moja mama została trafiona morderczym zaklęciem... na moich oczach...

- Przykro mi. - powiedziała ze smutkiem.

- Nie załamuj się przez to... Życie toczy się dalej...

- Wiem... - szepnęła.

Przytulił ją.

*

Tydzień później rozeszła się pogłoska, że Will Spinnet i Loreen Lopez są parą.

- Przynajmniej teraz zaznała trochę szczęścia. - powiedział Remus.

- To niemożliwe. - rzekł Łapa. - To na pewno plotka.

- Nie sądzę. - odrzekł Remus. - Wyglądają jak zakochani.

- Niemożliwe, a jednak. - mruknął śpiący Peter.

*CDN*

Świat HuncwotówWhere stories live. Discover now