164✨

3.1K 378 567
                                    

Hoseok odwiązał sznurówkę i razem z karteczką włożył ją do kieszeni spodni, po czym postawił nogę na pierwszym szczeblu drabinki, przeklinając Namjoona pod nosem.

Kiedy dotarł na górę, z całej siły naparł na klapę i otworzył ją. W jego twarz uderzyło chłodne powietrze, co sprawiło, że rumieńce jeszcze bardziej się powiększyły.

Zanim wyszedł na dach, spojrzał w górę i popatrzył przez chwilę na niebo. Tego dnia było naprawdę piękne i w głowie Hoseoka znów pojawił się nikt inny jak Yoongi. Zastanawiał się, czy starszy patrzy teraz na gwiazdy. Ta myśl dodawała mu sporo otuchy. Dzięki temu naprawdę czuł, jakby Min był blisko niego.

Jung wyszedł w końcu na zewnątrz i zamknął za sobą klapę. Było chłodno i Hoseok był już naprawdę zirytowany. Kiedy jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności, zaczął się rozglądać za przyjacielem.

- Namjoon! Nie wygłupiaj się! To nie środek lata! Nie chcę być chory!

Zrezygnowany chłopak usiadł na krawędzi dachu i oparł brodę na dłoni. Na chwilę zapomniał o swoim lekkim lęku wysokości.

- To jest naprawdę kiepski dowcip Joonie! - powiedział Hoseok donośnym głosem. - Okej, będę tutaj siedział aż zamarznę i umrę, a na nagrobku będzie napisane, że to wina Kim Namjoona!

Hoseok pociągnął nosem i przymknął na chwilę oczy. Właśnie miał zamiar je otworzyć i wrócić do środka, kiedy usłyszał za plecami chrząknięcie. Zaśmiał się sam do siebie, wstał kręcąc głową i odwrócił się do źródła dźwięku.

- Namjoon, co ci odb-

W jednej chwili ciało chłopaka przestało być zdolne do jakiegokolwiek ruchu. Miał wrażenie, że lekki powiew wiatru mógłby sprawić, że spadłby z tego dachu.

Zaczął się zastanawiać, czy to co właśnie się działo nie było tylko snem. Snem, z którego nie chciał się obudzić. Bał się, że jeśli zrobi teraz jakikolwiek, choćby najmniejszy ruch, to wszystko co go otacza zniknie i już nie wróci, a on tak bardzo tego nie chciał. Przez chwilę przestał nawet oddychać. Poczuł jedynie łzy szybko spływające po obu policzkach, tak jakby ścigały się która pierwsza dotrze do drżącej brody.

Chłopak stojący jakieś pięć metrów przed nim był równie cicho i chyba też bał się poruszyć. W końcu jednak zdobył się na odwagę i otworzył usta.

- SeokSeok...chyba powinieneś to włożyć - jasnowłosy wyciągnął do Hoseoka rękę w której ściskał jego kurtkę.

- Min Yoongi - odpowiedział młodszy takim tonem, jakby nie wierzył własnym oczom.

- Niespodzianka? - odparł nieśmiało, wzruszając ramionami.

- Min Yoongi - powtórzył znów Hoseok, robiąc niepewny krok do przodu.

- Tak Hoseok. To ja - starszy zaśmiał się i podszedł do zdezorientowanego chłopca i zarzucił mu kurtkę na ramiona. - Wybacz, że wyciągnąłem cię tutaj, ale nie mogę wejść do środka, jacyś nauczyciele pilnują wejścia i-

- To naprawdę ty. Min Yoongi? Nie przyśniło mi się?

Yoongi uniósł brwi i ponownie się roześmiał. Hoseok był tak niewyobrażalnie uroczy.

- To nie sen, no chyba, że śni nam się to samo.

- No tak...właściwe, skąd wziąłeś moją kurtkę?

- Namjoon zwinął ci numerek z marynarki. Knuliśmy za twoimi plecami. Naprawdę bardzo mi pomógł. Jestem mu wdzięczny, w końcu to też jego bal, a ja wyskoczyłem tak w ostatniej chwili z tym wszystkim... Poprosiłem go też, żeby skontaktował się z Tae i moim bratem, bo te głupki myślały, że znów mi odbiło...

• starry night • yoonseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz