R. D W U D Z I E S T Y S I Ó D M Y

1K 101 4
                                    

Od autorki: Dobry wieczór, kochani :3

- Ostrzec? Ostrzec przed czym, czarowniku? - zapytałem, gdy wszyscy zasiedliśmy w salonie na skórzanych kanapach. Niall był wciąż blisko mnie, trzymając kurczowo moją rękę, obawiał się Xandera i właściwie nie dziwiłem się mu, ponieważ sam czułem zagrożenie. Nigdy nie miałem do czynienia z kimś, kto włada magią. Czarownicy zajmowali miejsce jedynie w legendach, nie miałem pojęcia, co właśnie się działo. Nie mogłem zwariować, ponieważ Niall był ze mną i także go widział. To nie wytwór wyobraźni. Czarodziej naprawdę siedział z nami i chciał ostrzec mnie przed zagrożeniem. Tylko nie rozumiałem jakim.

- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak znane jest twoje stado wśród mnóstwa stworzeń, które istnieją na tym świecie - mruknął i upił drinka, którego wyczarował dla siebie, a także dla nas. My jak dotąd nie odważyliśmy się tego tknąć. Xander przyjrzał się nam uważnie, a potem na jego usta wpłynął mu głupi uśmiech - Trochę zaufania, wilczki. Nie mam celu w zabiciu was, gdyby było inaczej, już nie żylibyście od jednego pstryknięcia palców - mruknął i podsunął Niallowi kieliszek z Margaritą - Proszę dzieciaku, napij się - puścił mu oczko i ponowne wycofał się, gdy usłyszał moje wściekle warczenie - Czasem zapominam jakie wilkołaki potrafią być zazdrosne - parsknął rozbawiony, rozsiadając się wygodnie na kanapie. Założył nogę na nogę.

- J-ja - Niall zająknął się i spojrzał na alkohol - My nie możemy upić się- wyszeptał i zmarszczył brwi po usłyszeniu rechotu Xandera.

- Nie możecie upić się napojami zwykłych ludzi. Daję słowo, że to da ci kopa, kochanie. Tylko spróbuj - zachęcał go dalej, czym denerwował mnie bardziej.

- Nie chcę żebyś pił, Omego - zmrużyłem oczy, nie spuszczałem ich z blondyna, który wpatrywał się jak oczarowany w alkoholowy napój.

- Nigdy nie upiłem się. Chciałbym spróbować - szepnął i puścił moją rękę.

- To nic wielkiego, Niall. To nie jest dobre, uwierz mi.

- Drogi Zaynie, a sam robiłeś to. Nawet częściej niż powinien zwyczajny człowiek - pstryknął palcami, ukazując w dymie moją osobę sprzed przemiany. Zacisnąłem szczękę niechętnie obserwując jak zataczałem się nocami po uliczkach, szukając własnego miejsca - Aż czasem zastanawiam się jakim cudem zostałeś alfą stada. Nigdy nie spotkałem się z tym, by przemieniony był wodzem, to hańba dla watahy - zachichotał, obserwując z radością jak zaciskam szczękę i palce u rąk. Moje mięśnie naprężyły się, gdy byłem już poważnie zdenerwowany. Usiłowałem nie wybuchnąć i nie rzucić się na czarownika, ponieważ wiedziałem, że nic dobrego nie wyszłoby z tego, a ja oberwałbym najmocniej - Powiedz mi...Malik - pochylił się, szepcząc moje nazwisko. Jeszcze chwila i zdrapię z jego twarzy ten ohydny uśmieszek, przysięgam - Kogo musiałeś zabić, by reszta ci uległa i zrobiła alfą stada, hm?

- Jak to? - nagle odezwał się blondyn, patrząc to raz na czarownika, a raz na mnie. W jego oczach kryła się niepewność i małe przerażenie - O czym ty mówisz?

- Och, nie wiedziałeś - stwierdził cicho, odchylając się i opierając plecy o oparcie kanapy. Ułożył dłonie na swoim kolanie i cmoknął ustami - Nikt ci nie powiedział. Mało wiesz, a to niedobrze w dzisiejszych... Trudnych czasach.

- Xander - chłopak zaczął cicho.

- Zamknij się czarowniku, o tym nie musi wiedzieć. Lepiej mu tego zaoszczędzić.

- Nie wiesz o czym mówisz - warknął nagle - To inna sprawa, on narodził się wilkołakiem. Nie jest taki jak ty, nikt w stadzie nie jest odmieńcem. Nawet twoja rodzina, Zayn - pokręcił głową.

- J-ja... Ja naprawdę już nic z tego nie rozumiem - Omega wplotła dłonie we włosy i szarpnęła za nie mocno, krzywiąc się.

- Nie sprawiaj sobie bólu, skarbie - powiedział Xander i jak na zawołanie, pod wpływem jego czarów, ręce Nialla opadły na uda.

- Przestań w końcu mówić do niego w ten sposób. On jest mój - wysyczałem, strzelając w niego piorunami z oczu. Zaraz go zabiję.

- Twój? Doprawdy? Z tego co wiem, to nie jest - mruknął, wciąż patrząc w oczy zawstydzonego omegi - Jest taki śliczny...

- Dosyć - wysyczałem, wstając - Dłużej tego nie zniosę. Zabiję cię.

- Siad, wilku - czarownik parsknął, mrużąc także swoje powieki.

- Zabiję - moje oczy znów zmieniły kolor i tym razem rozpocząłem przemianę, niszcząc swoje ubrania. Xander patrzył na to wszystko znudzony.

- Zayn - Horan wyszeptał pod nosem, wstając powoli i ostrożnie. Byłem rozwścieczony, wiedział o tym bardzo dobrze. Zawarczałem znów i okrążyłem stół, zbliżając się do czarownika.

- Prawda w oczy kole?

Kiedy przygotowywałem się do skoku, blondyn stanął przede mną, by mi to uniemożliwić. Nawet zasłonił mnie dodatkowo swoją ręką, jakby chciał mnie chronić.

- O-on - zająknął się po raz kolejny tej nocy - Jestem Zayna - powiedział, zaskakując mnie tym - Jestem jego... Nie we właściwy sposób, ale niedługo. A on jest mój. Odpuść sobie czarowniku.

Omega || ziall  ( II CZĘŚĆ ALFY ) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz