R. O S I E M N A S T Y

1.2K 125 2
                                    

Zatrzymałem auto przed dużą posesją, należącą do mojego przyjaciela. Opuściłem auto i wszedłem na prywatny teren bety, rozglądając się wokół czy przypadkiem nie trenuje gdzieś na zewnątrz. Jednak nigdzie go nie było, także wszedłem do obszernego domu, w którym panowała cisza, dopóki nie usłyszałem jęku z salonu.

Z wysoko uniesionymi brwiami ruszyłem w jego kierunku, nie mogąc uwierzyć, że Cain zabawia się z Gigi zamiast zająć się ze mną ważniejszymi sprawami. Był jednym z moich najlepszych doradców, do cholery. Kiedy kompletnie nie wiedziałem, co robić, on mi pomagał. Wiedział na co się pisze, gdy pytał o współpracę ze mną.

Przeszedłem z przestronnego przedsionka do salonu, gdzie usłyszałem mlaskanie i po raz kolejny jęk, który był głośniejszy. Jednak ten nie należał tym razem do mojego przyjaciela.

Zaskoczony spojrzałem na sytuację, która odgrywała się tuż przede mną. Nie spodziewałem się zobaczyć Caina pod ciałem Marcusa, którego desperacko macał. Oboje już byli jedynie w samych bokserkach, ponieważ ubrania walały się w przypadkowych miejscach.

- No ładnie - odetchnąłem głęboko, kręcąc głową. Wiedziałem, że coś było na rzeczy, jeśli chodziło właśnie o nich - Przyłapani  na gorącym uczynku.

Marcus odskoczył gwałtownie od bety, opadając na miejsce obok niego, zaś mój przyjaciel leżał zdyszany, patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Zayn - wykrztusił beta, siadając i odgarniając potargane włosy do tylu - Co cię tu sprowadza?

- Gdybyś odebrał, wiedziałbyś - parsknąłem śmiechem, krzyżując ręce na klatce - Mogę wiedzieć o co chodzi? Co z Gigi?

Cain oblizał mozolnie usta, zastanawiając się, co właściwie mi powiedzieć. Odetchnął cicho.

- To skomplikowane...

- Skomplikowane? - Marcus wtrącił, gapiąc się na niego ze złością w oczach - Miałeś z nią w końcu zerwać.

- Ja...Marcus.

Różowowłosy prychnął wściekle, wstając i zbierając szybko swoje ubrania, które potem ubrał migiem na swoje ciało. Cain wstał i chwycił go za ramię, posyłając mu błagające spojrzenie.

- Marcus, proszę cię - szepnął - Wiesz, że to nie jest takie łatwe.

- Nie? - warknął, wyrywając się - Zerwanie z nią jest dla ciebie takie trudne? To po co, kurwa, w ogólne myśleć o rozstaniu się. Bądźcie cudowną parką, mam to w dupie.

- Oboje jesteście dla mnie ważni!

- Co do chuja?! Nie będę twoją zabawką, ponieważ wciąż nie jesteś zdecydowany! Myślałem, że przemyślałeś sobie pewne kwestie! - odepchnął bruneta, kiedy ten znów chciał go złapać.

- Marcus - powtórzył znów jego imię.

- Tym razem nie przyjmę cię w ramiona, kiedy będziesz miał z nią problemy, ponieważ ona jest dla ciebie ważniejsza, mimo że zazwyczaj ma cię w poważaniu! - ruszył do wyjścia z zaciśniętymi dłońmi w pięści.

Cain spojrzał na mnie pustym wzrokiem, ewidentnie nie wiedząc co zrobić.

- Co się tak gapisz? Leć za nim, kretynie.

- Ale Gigi...

- Nie jest dla ciebie ważna w ten sam sposób, co Marcus. Jest idiotą. Wrednym, aroganckim idiotą, ale widzę jak na niego patrzysz i jak bardzo jesteś teraz załamany. Nigdy nie zauważyłem byś w ten sposób zachowywał się przy Hadid, Cain.

- Kurwa, pierdole - wymamrotał, chwytając spodnie i szybko je nakładając. Zebrał jeszcze bluzę z fotela, którą nakładał w czasie pogoni za Marcusem.

A ja jedynie parsknąłem śmiechem, bo nadal byłem... Eee... trochę zdezorientowany?

Omega || ziall  ( II CZĘŚĆ ALFY ) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz