14. I'd have done anything just to save us...

5 0 0
                                    

07.05.2014.

Obudził mnie hałas, wstałam powoli i rozejrzałam się. Przypomniałam sobie, gdzie jestem i co się dzieje. Ubrałam się i wyszłam z sypialni. Wyłączyłam myślenie, bo nie chciałam do reszty oszaleć, wystarczyło, że już wszyscy mieli mnie za wariatkę. No, ale tak. Byłam nią i na każdym kroku sobie o tym przypominałam. Normalna osoba już dawno by uciekła i zgłosiła sprawę policji, ale nie ja. Przecież nie jestem normalna. Mike to wiedział, dlatego mnie zostawił, a teraz z tego samego powodu przyczepił się Nate. Mężczyźni całe moje życie mnie wykorzystywali, a ja poddawałam się, ciągle sądząc, że jestem za słaba, żeby się przeciwstawić. Walczyłam z tym, ale najwidoczniej zbyt słabo, skoro przyciągałam takich ludzi. Najgorsze jest to, że ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam się uwolnić, a mimo to wciąż tu tkwię. Powinnam się go bać, a tego zdrowego strachu jest we mnie coraz mniej, teraz po prostu jestem ciekawa. Zatrzymałam się w wejściu do kuchni i patrzyłam jak on przygotowuje śniadanie. Obróciła się i zerknął na mnie.

- Dobrze spałaś? - zapytał z troską. Wydawał się inny. Zadowolony.

- Ty coś bierzesz? - uniosłam brew i przyjrzałam mu się z ukosa.

- A co też chcesz? - roześmiał się, ale widząc moją minę, westchnął ciężko - nic nie biorę, ale pewnie gdyby nie testy na obecność w pracy, wpadłbym w jakiś nałóg - dodał z naciskiem na ostatnie słowo. Wiedziałam, że to aluzja do mojego alkoholizmu, widziałam to w jego oczach i durnym uśmieszku. Jednak nic się nie zmieniło. On wciąż miał mnie za śmiecia, z którego można kpić. Myślał, że może mnie ranić i obrażać, bo tak mu się podoba. Nie liczył się z moimi uczuciami. A to wszystko, każde słowo, tak bardzo bolało. Jednak z drugiej strony odkrywał swoją prawdziwą twarz i sprawiał, że docierało do mnie z kim mam do czynienia. Obróciłam się i wyszłam do salonu. Stałam na środku przez moment i wolnym krokiem ruszyłam do drzwi. Zabrałam torebkę i wyszłam, mimo, że krzyczał za mną. Dogonił mnie dopiero na ulicy. Zatrzymał łapiąc za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Był wściekły.

- I co uderzysz mnie teraz? - zapytałam całkowicie spokojnym głosem.

- Nie jestem twoim byłym - wycedził, a ja spojrzałam na niego jak na wariata - co tak patrzysz? - warknął - tłukł cię, a ty głupia suko nawet tego nie pamiętasz - zaśmiał się szyderczo - ale pokażę ci, jak chcesz, mam wszystko nagrane - dodał i pociągnął mnie za sobą do drzwi. Wyrwałam mu się.

- Suką możesz sobie nazywać tą cizię ze zdjęcia - syknęłam, a on uniósł rękę. Bardzo chciał mi przyłożyć, ale opamiętał się, a ja roześmiałam się mu w twarz.

- Ty...

- Jakkolwiek chcesz mnie nazwać - przerwałam mu - pewnie już to zrobiłeś - mruknęłam - pieprz się Nate. Nie będę grała w żadne twoje gierki, bo tak chcesz.

- Nie wkurwiaj mnie - wycedził przez zaciśnięte zęby.

- Bo co? Znów będziesz mi groził?

- Pożałujesz, jeśli...

- Jeśli myślisz, że się ciebie boję to się mylisz - znów mu przerwałam - wiesz, gdzie mieszkam, więc walizkę mi odeślij pocztą - dodałam i obróciłam się.

- Emi - zawołał, gdy się oddalałam.

- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj - rzuciłam przez ramię i ruszyłam biegiem na drugą stronę ulicy. Wołał jeszcze moje imię, ale nie gonił mnie. Był w szoku, tak samo jak ja. Nie podejrzewałam, że mnie na to stać. Zamówiłam taksówkę, a on patrzył jak do niej wsiadałam. Otworzyłam szybę i pokazałam mu środkowy palec. Przez moment wydawało mi się, że się uśmiechnął, ale za chwilę zniknął. Tak się sobie podobałam. Silna i pewna siebie. Pomyśleć, że żadne terapie nie pomagały, a wystarczyło, że pojawił się ten wariat i stałam się taka jaka byłam nim poznałam Mika.

02.06.2014.

Od jakiegoś czasu uczęszczałam na kurs samoobrony. Biegałam więcej niż zwykle i trenowałam boks. Zawsze bałam się przyłożyć komuś z pieści, ale tam nauczyłam się, że strach może być motywujący. Od razu po powrocie do domu powiedziałam rodzicom co się stało i ostrzegłam ich. Tata sprawdził kim jest Nate i to co się okazało, wydało mi się chorym żartem. Nate pracował w FBI i prowadził kilka spraw zniknięć młodych kobiet w NY, które widocznie się ze sobą wiązały, ale nagle wszystko ustało. Nie udało mi się znaleźć ani tych dziewczyn, ani sprawcy ich porwań. Później został przeniesiony do LA, bo według podobnego schematy w mieście aniołów zaczęły znikać kobiety. Poznał Klarę i ożenił się z nią, a niecałe pół roku po ślubie ona zniknęła, a Nate został odsunięty od sprawy. Wszyscy spekulowali, że uciekła, bo wcześniej prowadziła dość bujne życie towarzyskie, ale on w to nie wierzył i szukał jej na własną rękę. Wyglądało na to, że wciąż jej szuka i ja miałam mu jakoś w tym pomóc. Tylko nie znałam tej dziewczyny i nawet nigdy wcześniej jej nie widziałam. Ona zniknęła mniej więcej w tym czasie, kiedy ja zaczęłam pić. Może on myślał, że coś jej zrobiłam. Przecież nie mogłam, pamiętałabym. Siedziałam na fotelu w salonie i przeglądałam jego akta. Zastanawiałam się nad tym intensywnie. Chyba bym pamiętała. Nie byłam pewna. Podniosłam wzrok i zerknęłam na telefon. Kolejna wiadomość. Codziennie dostawałam ich po kilkanaście, właśnie od Nata, ale nie czytałam ich, tylko od razu usuwałam. Nie odbierałam, gdy dzwonił, więc przestał, ale z wiadomości nie zrezygnował. Z Mikiem też nie widziałam się przez cały ten czas, ale on się nie odzywał. Zmieniłam, codziennie zmieniałam trasę, którą biegałam. Nie chodziłam do tych samych miejsc i byłam ostrożna jak nigdy wcześniej. Tata wszedł do salony i położył na stole dużą kopertę.

- Przyszło dziś rano - powiedział - zapomniałem ci dać.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i odpakowałam. W środku były płyty. Od razu domyśliłam się od kogo, z resztą poznałam jego pismo. Podniosłam laptopa i włączyłam tą z numerem jedne. Najpierw ciemność, ale po chwili pojawiła się data i godzina, które nic mi nie mówiły, aż do momentu, gdy zobaczyłam siebie i dom, w którym mieszkałam z Mikiem. Nie było głosu, ale nie był potrzebny. To co widziałam w zupełności mi wystarczyło. Łzy napłynęły mi do oczu i nie mogłam nic z tym zrobić. Czułam, że wszystko w co wierzyłam, wszystko co o sobie myślałam, było kłamstwem. Pieprzonym kłamstwem wymyślonym przez mojego byłego męża.

Pomiędzy słowami...Where stories live. Discover now