3. Just 'cause you say I'm crazy.

12 2 0
                                    

25.04.2014.

Cały dzisiejszy dzień walczyłam ze sobą. Obiecałam sobie, że pójdę na przód nie oglądając się na przeszłość, ale ciągle nie potrafiłam tak po prostu zapomnieć. Kręcąc się po pokoju od godziny i ciągle zastanawiam się czy to na pewno dobry pomysł. Jakoś sobie poradzę. Zaczęłam przeszukiwać szafę i w końcu wyjęłam czerwoną dopasowaną sukienkę za kolano, ale z odkrytymi plecami. Wcisnęłam się w nią nawet dość sprawnie. Wygrzebałam z dna szafy czarne szpilki i wsunęłam je na stopy. Zabrałam jeszcze mała kopertówkę zeszłam na dół. Przed lustrem w przedpokoju poprawiłam makijaż i wyszłam. Przed knajpę podjechałam autem. Zaparkowałam i siedziałam przed dobrych kilka minut wahając się. Skoro podjęłam decyzję to będę się jej trzymać – starałam się sobie powtarzać. Wysiadłam i wciągnęłam ciepły zapach oceanu. Ten dzień naprawdę był piękny, a wieczór zapowiadał się co najmniej interesująco. Weszłam do środka rozglądając się. Nie znałam nikogo, ale to nawet lepiej. Podeszłam do baru, usiadłam i uśmiechem zachęciłam barmana, żeby do mnie podszedł. Nie wahał się nawet sekundy od razu odwzajemnił uśmiech.

- Część – przywitał się – co podać?

- Sok pomarańczowy – odpowiedziała – w butelce – dodałam. Uśmiechnął się i po chwili podał mi zamówienie.

- Jesteś tu pierwszy raz? – zapytał.

- Nie – powiedziałam.

- Nie widziałem cię tu wcześniej, a na pewno bym zapamiętał taką piękność – uśmiechał się szeroko.

- Dawno tu nie przychodziłam – wyjaśniłam i zaczęłam rozglądać się po lokalu.

- Czekasz na kogoś? – nie dawał za wygraną.

- Właściwie to nie – odparłam i obróciłam się do niego. Odruchowo zerknęła na jego dłoń, czy przypadkiem nie nosi obrączki, ale niczego nie dostrzegłam. Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco.

- Czyli przyszłaś napić się soku i popatrzeć na... - zawahała się – ludzi?

- Coś w tym stylu – powiedziałam. Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę o wszystkim i o niczym. Po prostu niezobowiązująco, choć z lekkim podtekstem. Jednak on wciąż był w pracy i musiał obsługiwać ludzi. Obróciłam się, gdy rozmawiał z jakąś dziewczyną i rozejrzałam się. Na wprost kilka stolików ode mnie właśnie siadała Sara, a Mike stojąc tyłem coś do niej mówił. Przez gwar nie słyszałam, ale byłam pewna, że podejdzie do baru. Obróciłam się i odszukałam wzrokiem barmana. Chciałam uciec, ale było już za późno. Poczułam jego ciepłą dłoń na plecach.

- Em? – zdziwił się – Co ty tu robisz? – zerknął na mój napój. W jego oczach dokładnie widziała co pomyślał, aż ścisnęło mnie w gardle.

- Siedzę – odpowiedziałam nerwowo. Nie wierzył we mnie to rozumiałam, bo napatrzył się już jak się zalewałam, ale nie miał prawa tak na mnie patrzeć. Nie miał prawa wpędzać mnie w poczucie winy. Tym bardziej, że nie robiłam niczego złego.

- Śledzisz mnie? – zapytał, a ja poczułam jakby ktoś dał mi w twarz. Zsunęłam się ze stołka i wymijając go ruszyłam do wyjścia. Mike dogonił mnie na parkingu. Zatrzasnął drzwi samochodu, gdy tylko je otworzyłam. Złapał mnie za ramiona i obrócił ku sobie. Nie byłam w stanie spojrzeć w jego oczy, więc wlepiłam wzrok w tors. Powoli podniósł dłoń do mojej twarz, palcami przesunął po linii szczęki i palcem wskazującym uniósł tak bym na niego spojrzała. Patrzyła prosto w oczy. Zaczął zbliżać swoją twarz i po chwili nasze usta niemal się zetknęły, ale nie wytrzymałabym tego, więc obróciłam głowę na bok. Jego wargi musnęły mój policzek. Westchnął przeciągle i tak po prostu odszedł.

Pomiędzy słowami...Where stories live. Discover now