0. Prolog. Another empty bottle takes a life.

38 2 0
                                    


- Mam na imię Emily. Jestem... Sama nie wiem chyba słaba. Pozwoliłam zepchnąć się ze szczytu góry. Pozwoliłam patrzeć mu jak upadam. Zniszczyłam siebie. Zniszczyłam moje małżeństwo. Ona odebrałam mi wszystko co kochałam. Jego – czułam jak łzy napływają mi do oczu i serce zaczyna bić tak mocno i boleśnie, że ledwo mogłam złapać oddech.

- Dziękujemy ci Emily – powiedział Ben – cieszymy się, że jesteś z nami i w końcu odważyłaś się cokolwiek o sobie powiedzieć – jego głos brzmiał niezwykle pocieszająco. W końcu za to mu płacą. Ma pocieszać niedoszłych samobójców i alkoholików. Tym właśnie się stałam. Pieprzona pijaczką. Sama ze sobą nie potrafię wytrzymać, a liczyłam, że on to zrobi. Przychodziłam tu już od trzech miesięcy dwa razy w tygodniu i nie czułam się ani trochę lepiej. Przecież ci wszyscy ludzie nie mieli gorzej, bo nikt nie odebrał im ukochanego męża. Jednak nie miałam wyjścia. Albo to albo zakład zamknięty. Choć ta druga opcja nadal wisiała nade mną, bo co z tego, że chodziłam na terapię i spotkania AA jeśli nadal piłam. Teraz tylko lepiej się ukrywałam. Moi rodzice z pewnością mieli mnie już dość, a fakt, że siostra odnosiła sukcesy jako prawnik w niczym mi nie pomagał. Mam cholerne 23 lata i żadnych perspektyw. Matka ciągle wmawiała ojcu, że to depresja i minie, ale ja doskonale wiem, że nie minie. Nie mam depresji. Po prostu mam dość własnego życia. Dość życia bez niego.

Pomiędzy słowami...Where stories live. Discover now