1. Make me the star in every dream you have.

19 2 0
                                    

16.04.2014.

Stałam przed jego domem. W końcu kiedyś to był nasz dom. A dziś właśnie mijał rok od rozwodu. Jednak mnie wciąż bolało to tak samo. I tak jego nowa żonka. Cholerna dziwka, z którą mnie zdradzał zaprzepaszczając trzy lata małżeństwa. Wszyscy powtarzali mi, że jestem młoda i wszystko się ułoży, a oni będą mieli dziecko, ale jakoś zamiast pocieszać wciąż sprawiało ból. Tak wiem, że powinnam się pogodzić z porażką, ale kochałam go tak bardzo, że nie potrafiłam odpuścić. Nie mogłam znieść myśli, że on mógłby mnie już nie chcieć. Tak, ale sama jestem sobie winna. Piłam. Ostatnie pół roku naszego małżeństwa pamiętam jak przez mgłę. Awantury. Krzyki. Coś spadło na mnie jak grom i nie potrafiłam sobie poradzić. Owszem zaczęłam pić wcześniej, ale gdy odkryłam, że mnie zdradza po prostu załamałam się i straciłam całkowicie nad sobą kontrolę. Początkowo Mike próbował mi pomóc, ale po jakimś czasie poddał się. Tylko, że ja nigdy bym się nie poddała walczyłabym o niego, a on po prostu zaczął sypiać z Sarą. Nienawidziłam jej i czasem myślę, że może gdybym miałam więcej odwagi po prostu bym się jej pozbyła. Jednak brakowało mi sił na życie, a co dopiero na walkę. Jednak dziś w rocznicę naszego rozstania postanowiłam się podnieść i walczyć przynajmniej o siebie. Chodziłam na terapię i do grupy wsparci. Nie pije już od dwóch miesięcy. Wiem, że to nie długo, ale pobiłam właśnie wszystkie rekordy. Swoje własne rekordy. Nigdy jeszcze nie byłam tak długo trzeźwa. To znaczy odkąd byłam alkoholiczką. Tak jestem alkoholiczka i dopiero, gdy się do tego przyznałam przed samą sobą wszystko zaczęło się układać. Siedziałam spokojnie i patrzyłam na drzwi frontowe. Uśmiechałam się na wspomnienie jak po ślubie przenosił mnie przez próg. Jednak szybko uśmiech zniknął mi z twarz. Mike wyszedł przed dom i od razu mnie zauważył. Pewnie ta suka powiedziała mu, że znów stoję przed ich domem. Podszedł do samochodu, a ja opuściłam szybę od strony pasażera.

- Em – westchnął i wsiadł do środka – mówiłem ci, że nie możesz tu przyjeżdżać.

- Ja – nabrałam powietrza w płuca.

- Sara się denerwuje – powiedział – prosiłem cię, żebyś dała nam spokój.

- Mike ja...

- Em do cholery – szepnął słabo – znów piłaś?

- Nie... – próbowałam się wytłumaczyć.

- Nie powinnaś prowadzić – wyszeptał z troską w głosie.

- Mike jestem trzeźwa – spuściłam wzrok.

- Em ile razy ja już to słyszałem – pokręcił głową – zostaw nas i jedź stąd proszę cię, bo ona w końcu naprawdę wezwie policję – dodał wysiadając.

- Przepraszam – powiedziałam pod nosem.

- Nie przepraszaj tylko nie pojawiaj się tu więcej – powiedział i zatrzasnął drzwi. Jak tylko zniknął za drzwiami odpaliłam samochód i odjechałam. Tylko nie mogłam się zatrzymać, bo bałam się, że wyląduję w jakimś barze. Jeździłam, więc całą noc. Rano zatrzymałam się przed domem rodziców. Teraz z nimi mieszkałam. Miałam własne mieszkanie, ale tata zabronił mi się wyprowadzać. Powiedział, że nie będę mogła liczyć na ich pomoc dopóki nie przestanę pić. Tak, że musiałam znosić ich dziwne zachowania, bo sama nie pracowałam. Traktowali mnie jak dziecko i dokładnie sprawdzali. Choć wydaje mi się, że to mogło mi pomagać. Początek był trudny, ale teraz już coraz lepiej się czułam. Od pewnego czasu nie chciałam umrzeć, a to był dla mnie duży postęp. Ciągle powtarzałam, że wszystko się ułoży. Nie zawsze byłam o tym przekonana, ale dziś byłam. I to było ważne.

19.04.2014.

Zatrzymałam się przed kawiarnią. Tuż nad oceanem. Przyciągnął mnie zapach świeżo palonej kawy, a że było ledwo po siódmej prawie nikogo tu nie było. Usiadłam przy stoliku na zewnątrz i patrzyłam jak wolno wszystko budzi się do życia. Zrobiłam łyka i zerknęłam w bok. Na ławce przy wejściu na plaże siedziała młoda kobieta. Na moje oko mogła mieć około dwudziestu lat. Ładna blondynka z długimi nogami. Nie było by w niej nic dziwnego, gdyby nie to jak byłą ubrana. Miała na sobie czerwoną kusą sukienkę i wyglądała o tej porze dnia co najmniej dziwnie. Większość ludzi zważywszy na to, że jest sobota wyglądało podobnie do mnie. Biegałam, więc miałam na sobie krótkie szorty i sportowy biustonosz. Choć i tak byłam ubrana jak mawiała mama niewystarczająco. A ona wystroił się i jeszcze te szpilki. Na deptak. Na plażę. Uśmiechnęłam się do siebie. Jakoś nie mogłam oderwać od niej wzroku. Obracała w dłoni telefon i była dziwnie podenerwowana. Po chwili podjechał samochód. Czarny mercedes tak znajomy. Dziewczyna wstała, a on wysiadł żeby otworzyć jej drzwi. Przez pierwszą chwilę nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mike. Podszedł do niej i pocałował ją namiętnie. Otworzył drzwi samochodu, a ona wsiadła. Rozejrzał się i dostrzegł mnie. Doskonale widział, że ich obserwuje. Wahał się przez moment, powiedział coś blondynie i ruszył w moją stronę. Zatrzymał się tuż przed moim stolikiem i włożył ręce do kieszeni spodni.

- Em co ty tu robisz? – zapytał.

- Pije kawę – odparłam.

- Świetnie wyglądasz – uśmiechnął się lustrując mnie wzrokiem – znów biegasz?

- Jak widać.

- Coś się w tobie zmieniło – przed moment patrzył na mój biust – wiesz, że to – podniósł wzrok i wskazał gestem ręki samochód – nie...

- Mike daj spokój – przerwałam mu – nic mnie to nie obchodzi – skłamałam, bo chętnie bym wydrapała oczy tej laleczce.

- Em zadzwonię wieczorem to o tym porozmawiamy – uśmiechnął się – miłego dnia.

- Jasne – burknęłam do jego pleców. Dopiłam kawę i pobiegłam do domu. Po południu miałam spotkanie AA i tatuś mnie na nie woził, żeby mieć pewność, że chodzę. Później czekał przed budynkiem, aż się skończy. Gdy wróciliśmy było dość późno. Siedzieliśmy przy kuchennym stole i śmialiśmy się z jakiejś komedii, którą mam próbowała nam streścić, ale zawsze kiepsko jej to wychodziło. Dźwięk telefonu sprawił, że podskoczyłam na krześle.

- Emi to chyba twój – powiedziała mama.

- Tak – wstała i ruszyłam do przedpokoju. Zerknęłam na wyświetlacz i wahałam się przez moment, gdy zobaczyłam, że to Mike. W prawdzie powiedział, że zadzwoni, ale nie brałam tego na poważnie. A teraz na moim telefonie czarno na białym wyświetlało się jego imię.

- Słucham? – powiedziałam szeptem.

- Jesteś w domu? – zapytał ściszonym głosem.

- Tak – odpowiedziałam – nie mogę rozmawiać rodzice są...

- Em nie zajmę ci dużo czasu – przerwał mi – chciałem tylko powiedzieć, że cudownie było cię zobaczyć taką – westchnął – jak – zamyślił się – jak dawniej.

- Coś jeszcze, bo naprawdę...

- Przepraszam – wyszeptał – naprawdę nie chcę ci przeszkadzać – mówił – chciałem tylko usłyszeć twój głos Em.

- Mike nie możesz mi mówić takich rzeczy – powiedziałam cicho – dobranoc.

- Dobranoc – niemal wymruczał. Rozłączyłam się. Czy on nie zdawał sobie sprawy z tego co mi robi. Nie mogłam pozwolić sobie na wątpliwości. Nie po tym co przeszłam, żeby znów czuć się w miarę normalnie. Mieszał moje życie jak chciał i chyba sprawiło mu to radość. Ale świadomość tego, że chciał mnie usłyszeć sprawiła mi trochę radości. Chyba jestem masochistką. Sama sprawiałam sobie ból. Cholera nie da się przestać kochać na zawołanie.

Pomiędzy słowami...Donde viven las historias. Descúbrelo ahora