12. Please let me take you out of the darkness and into the light.

7 0 0
                                    


02.05.2014.

Wpadłam w paranoję. Ciągle czułam się obserwowana, jakby ktoś mnie śledził. Cały czas oglądałam się za siebie. Ta cała sprawa nie dawał mi spokoju. Chciałam się dowiedzieć o co chodziło, ale z drugiej strony bałam się tego. Bałam się, że zrobiłam mu coś po pijaku, albo może tej dziewczynie. Mike często mówił, że pijana jestem nieobliczalna. Teraz jednak była w szoku, bo nie podejrzewałam, że ktoś może tak dobrze udawać. Zdałam sobie sprawę z tego, że wszystko było tak dokładnie przemyślane. Każdy gest i słowo zostało przez niego wyreżyserowany, a on idealnie odgrywał swoją rolę. Prawie idealnie, bo wybuchł i raz pokazał swoje prawdziwe oblicze. Szkoda tylko, że wtedy nie zauważyłam co z niego za człowiek. Nie wiem, czy w ogóle powinnam nazywać go człowiekiem, bo kto robi takie rzeczy. I po co? Dla zabawy? Dla zemsty? Tylko, że ja nic mu nie zrobiłam, bo jeśli by tak było i skrzywdziłabym kogoś Mike z satysfakcją by o tym wspomniał. Tak właściwie to nie dziwi mnie to, że dałam się nabrać na jego gierki. Zawsze byłam zbyt łatwo wierna, a powinnam się już czegoś nauczyć, po tym jak potraktował mnie mój własny mąż. Weszłam do budynku, w który znajdowało się mieszkanie służbowe mojego ojca. Postanowiłam się w nim zatrzymać na kilka dni, a później ruszyć dalej. Podeszłam do winy i poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, aż podskoczyłam. Obróciłam się, a przede mną stał portier.

- Przepraszam nie chciałem pani wystraszyć - powiedział.

- Coś się stało? - zapytałam, wyjmując słuchawki z uszu.

- Był tu jakiś mężczyzna i pytał o panią, ale powiedziałem mu, że pani wyszła.

- Jak wyglądał? - przestraszyłam się, bo zdałam sobie sprawę z tego, że jeśli Nate tyle o mnie wiedział to z całą pewnością miał ten adres.

- Zwyczajny facet - wzruszyła ramionami - ale mogę pani pokazać nagranie - zaproponował - tylko nie może pani nikomu o tym powiedzieć.

- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niego i podeszliśmy razem do recepcji. Włączył nagranie i choć jakość nie była najlepsza od razu rozpoznałam, że to Nate. On zwariował. Był na tyle zdesperowany, żeby tu za mną przylecieć.

- Zna pani tego mężczyznę? - zapytał portier przyglądając mi się uważnie.

- Proszę go nie wpuszczać, jeśli jeszcze raz tu przyjdzie i od razu dzwonić do mnie - powiedziałam lekko zdenerwowanym tonem.

- Czy to jakiś pani...

- On mnie prześladuję - przerwałam mu - boję się, że zrobi mi krzywdę - dodałam drżącym głosem. Portier tylko pokręcił głową, a ja odeszłam. Zamknęłam się na wszystkie spusty i usiadłam oparta plecami o drzwi. Schowałam twarz w dłonie i starałam się opanować nerwy, i napływające do oczu łzy.

04.05.2014.

Stałam na tarasie i patrzyłam na nocną panoramę miasta, gdy zadzwonił telefon stacjonarny. Podniosłam słuchawkę.

- Tak? - odezwałam się.

- Ten mężczyzna znów tu jest - oznajmił portier - mam wezwać policję.

- Proszę go wyprosić, a ja to nic nie da, niech pan dzwoni na policję - powiedziałam. Podeszłam do drzwi i sprawdziłam wszystkie zamki, a później wróciłam na taras. Od dawna nie miałam takiej ochoty się napić. Trzęsły mi się dłonie i nie potrafiłam się opanować, gdybym miała teraz jakiś alkohol z pewnością bym się upiła. Niestety nie znałam innego, lepszego sposoby na rozładowanie emocji. Oparłam się dłońmi o balustradę i wychyliłam, żeby spojrzeć w dół. Było zupełnie pusto. Weszłam do mieszkania, bo telefon znów zadzwonił. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów i odpaliłam, wracając na taras.

- Tak?

- Ten pan powiedział, że pójdzie sobie, jeśli pani z nim porozmawia - odezwał się portier.

- Nie ma mo...

- Emi - usłyszałam głos Nata i zakrztusiłam się dymem - porozmawiajmy - mówił spokojnie - zejdź na dół, jeśli nie chcesz, żeby wchodził, proszę cię - dodał.

- Czego ty ode mnie chcesz? - zapytałam - jak w ogóle dowiedziałeś się, gdzie jestem?

- Od twojej mamy - odpowiedział - wszystko ci wytłumaczę, tylko zejdź.

- Nie kłam - warknęłam - moi rodzice nie wiedzą, gdzie jestem.

- Znalazłaś to, prawda? - ton jego głosu zmienił się na nieprzyjemny i zimny - grzebałaś w moich rzeczach i już wszystko wiesz, dlatego uciekłaś - zaczął się śmiać, jak jakiś wariat.

- Lecz się psycholu - warknęłam i rzuciłam słuchawką. Wyciągnęłam kolejnego papierosa i zapaliłam. Co to za człowiek?

05.05.2014.

Musiałam wyjechać. Nie mogłam zostać tu i nie wychodzić z mieszkania, przez tego świra. Spakowałam się i wyszłam. Zjechałam na dół i oddałam portierowi klucze.

- Ktoś zostawił dla pani list - powiedział i podał mi kopertę. Mogłam się domyślić kto. Przez moment zastanawiałam się, czy od razu go nie wyrzucić, ale w sumie ciekawość zwyciężyła. Otworzyłam kopertę w taksówce, którą jechałam na lotnisko.

" Emily,

Popełniłem błąd. Nigdy nie powinienem zostawić tego w domu. Nigdy nie powinnaś się o tym dowiedzieć, jeszcze nie. Ale chyba nie myślałaś, że spojrzał bym na Ciebie, że miałem ochotę w ogóle Cię dotykać, że mógłbym chcieć być z pijaczką. Tak, bo właśnie tym jesteś obleśną alkoholiczką. Brzydzę się Tobą i nawet nie wiesz, jak cholernie trudno było mi się z Tobą pieprzyć. Więc skoro już wiesz skarbie, co o Tobie myślę i nie musimy odpierdalać dłużej tej zasranej szopki, radzę Ci wracać do LA i robić wszystko co każę. Chyba, że nie zależy Ci na życiu Twojej rodzinki. Obiecuję, że chętnie się nimi zajmę.

Całuję, Nate."

Postanowiłam zrobić to czego chciał. Nie mogłam ryzykować, nawet jeśli blefował. Bałam się, że może skrzywdzić moich bliskich. Weszłam do hali odlotów i dostrzegłam go. Stał i patrzył na mnie, jakby wiedział, że za chwilę mnie tu spotka. Nie była w stanie się poruszyć, więc to on podszedł do mnie z uśmiechem.

- Wiedziałem, że jesteś mądrzejsza niż wyglądasz - mruknął i zabrał moją walizkę - już kupiłem dla nas bilety i pomyślałem, że najlepiej jeśli przez pewien czas zatrzymasz się u mnie - dodał lekko unosząc brew. Zrobił krok, a ja nadal stałam jak wryta. Spojrzał na mnie i zmierzył wzrokiem, po czym złapał za rękę i pociągnął za sobą. Nie odezwałam się do niego nawet słowem. Nie walczyłam z nim. Po prostu poddałam się i w sumie nie obchodziło mnie nawet czego chce. Usiedliśmy w samolocie, a on lekko ścisnął moje udo. Strąciłam jego dłoń, co wywołało u niego falę niekontrolowanego śmiechu.

- Wal się dupku - warknęłam ściszonym głosem.

- Kochanie, tylko nie mów, że ci się nie podobało - wyszczerzył się.

- Trzymaj swoje brudne łapska z daleka ode mnie - wysyczałam przez zaciśnięte zęby - przecież się brzydzisz - dodała i obróciłam się do okna. Byłam zmęczona. Tak bardzo to wszystko mnie przytłoczyło, że nie mogłam już powstrzymać łez, które ściekały po policzkach wąskimi stróżkami. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się oparta o jego ramię, a on obejmował mnie. Powoli zaczęło docierać do mnie co się stało i gwałtownie się od niego odsunęłam, odpychając jego łapy. Spojrzał na mnie i zmarszczył czoło, ale się nie odezwał.

Pomiędzy słowami...Where stories live. Discover now