13. Trying not love you, Only makes me love you more.

7 0 0
                                    


06.05.2014.

Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w kierunku jego mieszkania. Nie wiedziałam co robić. Chciałam ułożyć sobie jakiś plan, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nic prócz czarnych myśli. Miał rację. Byłam beznadziejna i sama siebie zaczynałam się brzydzić. Mike doskonale wiedział, co robi, zostawiając mnie. Nie zasługiwałam na niego, ani na nikogo innego. Nate zaparkował i wysiadł z samochodu, a gdy ja nadal w nim siedziałam, nawet po tym jak wyjął już z bagażnika nasze rzeczy, otworzył drzwi z mojej strony i wyciągnął do mnie rękę. Nie zareagowała, a on głośno westchnął.

- Potrzebujesz specjalnego zaproszenia - odezwał się w końcu. Wysiadłam, a on zatrzasnął drzwi i pociągnął mnie za sobą. Stała przed jego drzwiami i drżałam. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i naprawdę nie wiedziałam, co robić, jak się zachować.

- Czego ty ode mnie chcesz? - zapytałam w końcu.

- Jedna potrafisz jeszcze mówić - zakpił - dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, a teraz wchodź - pchnął mnie do środka - musimy omówić kilka spraw - dodał i zaniósł moją walizkę do sypialni. Stałam w przedpokoju, patrzyłam jak wychodzi i ściąga kurtkę. Powiesił ją na wieszaku obok, którego stałam. Stając stanowczo zbyt blisko mnie. Uśmiechnął się i puścił mi oko, gdy się cofnęłam. Ciągle upewniał mnie w tym, że miał nie po kolei w głowie.

- Czuj się jak u siebie - mruknął i znów się do mnie zbliżył, ale teraz nie miałam już gdzie uciec, bo stałam oparta o drzwi - nie musisz się mnie bać - wyszeptał mi do ucha, oparł dłonie po obu stronach mojej głowy i zbliżył twarz do mojej - chyba, że będziesz niegrzeczna - oblizał wargi - a wtedy będę musiał cię ukarać, ale kto wie, może nawet ci się spodoba - uśmiechnął się.

- Wiesz - mruknęłam - powinni zamknąć cię w psychiatryku - dodałam zimo i odepchnęłam go. Przeszłam obok i weszłam w głąb mieszkania, a on tylko patrzył. Ruszyłam do kuchni i otworzyłam szafkę, w której miał alkohol. Wyciągnęłam pierwszą butelkę z brzegu i odkręciłam ją. Już miałam się napić, ale w ostatnim momencie wyciągnął mi ją z ręki.

- Przecież nie pijesz - stwierdził i wylał zawartość do zlewu - lepiej coś zjedz - dodała i to samo zrobił z pozostałymi.

- Tylko nie mów, że obchodzi cię, czy piję, czy nie - burknęłam i chciałam odejść, ale złapał mnie za nadgarstek.

- Nie jestem potworem - powiedział - nie chcę zniszczyć cię jak twój pieprzony mężuś.

- Nie kpij sobie ze mnie - warknęłam i szarpnęłam się. Wypuścił z drugiej dłoni butelkę do zlewu i złapał mnie za ramiona.

- Potrzebuję twojej pomocy i musisz być trzeźwa - oznajmił.

- Puść mnie - wymamrotałam - to boli - dodała, a on rozluźnił uścisk, ale nie puścił. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował, a ja wzięłam zamach i z całej siły uderzyłam go w twarz, aż zabolała mnie dłoń. Muszę nauczyć się walić z pięści, bo tak tylko sama robiłam sobie krzywdę. Nate puścił mnie i obrócił się gwałtownie do zlewu, wracając do poprzedniej czynności. Wyszłam z kuchni i wyciągnęłam z torebki papierosy. Weszłam do sypialni i otworzyłam balkon, na którym zmieściły by się tylko dwie osoby. Zapaliłam, a po chwili usłyszałam go.

- Cholera - warknął i położył dłoń na moim ramieniu - już myślałem, że zwiałaś - uśmiechnął się - przecież ty nie palisz - dodał i próbował zabrać mi papierosa, ale go odepchnęłam.

- Co ja ci takiego zrobiłam? - zapytałam. Nate oparł się o balustradę i przyglądał mi się przez moment.

- Ty nic - odpowiedział spokojnie.

- To czego ode mnie chcesz?

- Emi, już ci mówiłem musisz mi w czymś pomóc - uśmiechnął się do mnie.

- Dlaczego po prostu nie poprosiłeś o pomoc? Co ty chcesz, żebym zrobiła?

- Nic strasznego - wywrócił oczami widząc moje przerażenie - muszę wyjść - powiedział - lepiej, żebyś tu była jak wrócę - zagroził - naprawdę nie chcę skrzywdzić ani ciebie, ani twojej rodziny, więc proszę cię kochanie - mruknął i zbliżył się do mnie, dociskając mnie swoim ciałem do barierki - nie zmuszaj mnie do tego. Zdesperowany mógłbym być niemiły - dodał i zbliżył swoje usta do moich. Przesunął palcami po moich włosach, oblizał wargi i chyba zamierzał mnie pocałować, ale nie zdążył.

- Przecież się brzydzisz - powiedziałam i odepchnęłam go. Wyrzuciłam peta przez balkon i weszłam do środka.

- Tak bardzo cie to zabolało? - zaśmiał się, ale nie odpowiedziałam. Przeszłam do salonu i usiadłam na sofie. Oczywiście, że bolało, ale nie tylko to. Cała jego gra i to, że udawał, sprawiało mi ból. Zniszczył świeżo odzyskaną pewność siebie. Sprawił, że znów chciałam sięgnąć po alkohol.

- Słuchaj kochanie - usiadł na stoliku przed mną - przegiąłem z tym listem, ale mnie wkurzyłaś. Nie było najgorzej - uśmiechnął się zadziornie - choć pewnie nie zauważył bym cię w tłumie - dodał.

- Mam to gdzieś - odparłam spokojnie - trzymaj łapy przy sobie i więcej tak do mnie nie mów - dodałam. Nate westchnął i podniósł się.

- Postaram się wrócić na noc - oznajmił i wyszedł. Tak jakby miało to dla mnie jakiekolwiek znaczenie.

07.05.2014.

Była chwila po północy. Stałam na balkonie i paliłam. Przed chwilą wyszłam z pod prysznica, więc wciąż moje ciało i włosy były wilgotne. Jednak było mi wszystko jedno. Palenie mnie uspokajało, a nie mogłam poddać się nerwom, bo bym oszalała. Bałam się Nata, ale teraz byłam też ciekawa. Skoro nie chciał mnie skrzywdzić i nic mu nie zrobiłam, to nie miałam pojęcia czego on chce. Nie znałam wcześniej ani go, ani tej kobiety ze zdjęcia, więc dlaczego ja. Nikt nie układa takiego planu z byle powodu. To musi być coś poważnego, coś co wstrząsnęło nim na tyle by zmusić do takiego postępowania. Podskoczyłam, gdy drzwi balkonowe rozsunęły się.

- Cholera Emi - warknął Nate - przeziębisz się - dodał i ku mojemu zdziwieniu objął mnie. Odepchnęłam go, a on roześmiał się. Może wcześniej nawet uznałabym to za urocze, ale nie teraz.

- Odwal się - syknęłam i rzuciłam mu groźne spojrzenie.

- Przestań mnie tak traktować - powiedział.

- A czego się spodziewałeś? - spojrzałam na niego z pod byka. Pokręcił głową i wrócił do środka. Wypaliłam i po chwili weszłam do sypialni. Stał nago i grzebał w szafie. Przeszłam obok niego i chciałam wyjść, ale złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Próbowałam z nim walczyć, ale to wszystko na nic. Uśmiechnął się, gdy się poddałam. Pochylił i musnął moje wargi. Obie ręce trzymał na moich plecach, przyciskając mnie do siebie. Po chwili jedną przesunął na mój pośladek, ścisnął lekko i pocałował namiętnie. Gdy rozchyliłam usta, wpuszczając jego język, jego dłoń wsunęłam się pod moje majtki. Pieścił palcami skórę, by po chwili wsunąć palce głębiej. Chyba zwariowałam, że na to pozwoliłam. Odepchnęłam go i chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie.

- Sypialnia jest twoja - uśmiechnął się. Zmierzyłam go wzorkiem, a jego uśmiech poszerzył się, gdy mój wzrok zatrzymał się na jego sterczącym penisie.

- Ale zostanę, jeśli masz ochotę - powiedział i zrobił krok w moją stronę. Cofnęłam się, a on wychylił, powodując, że usiadłam na łóżku. Sięgnął po poduszkę i bardzo z siebie zadowolony ruszył w stronę drzwi.

- Jeśli zmienisz zadnie, będę w salonie - rzucił przez ramię i wyszedł. Zatrzasnęłam za nim drzwi i przekręciłam kluczyk. Zwariowałam. Naprawdę zwariowałam. Nadal po tym wszystkim miała na niego ochotę. Ten facet działał na mnie jak magnes. Musiałam zamknąć drzwi, ale nie ze strachu przed nim, tylko przed sobą. Bym w razie czego zdążyła się opamiętać.

Pomiędzy słowami...Where stories live. Discover now