38 | '' Całowali się. ''

4.6K 593 490
                                    


Jimin nie pamiętał kiedy ostatni raz widział Taehyunga w takim stanie. Już nawet nie chodziło o to, że jego przyjaciel co chwilę miał łzy w oczach, bo je akurat starał się powstrzymywać i nie pozwalał im na to, by spłynęły po jego policzkach. Chodziło raczej o to, że z ust jego o kilka miesięcy młodszego przyjaciela co chwilę wylatywaly coraz to gorsze wyzwiska na Jungkooka.

Taehyung zazwyczaj starał się być opanowany i rzadko kiedy wybuchał taką złością jak teraz. Ale ta sytuacja naprawdę nie dała mu innego wyboru. W końcu kto na jego miejscu byłby spokojny? Chłopak w którym jest zakochany i który sam wyznał mu wczoraj miłość, dzisiaj olał ich randkę, zabawiając się na imprezie z kimś innym. Nawet tak spokojnej osobie jak jemu puściłyby nerwy. No i własne tak się stało.

- Zabije tego pieprzonego idiotę. - mruknął po raz kolejny pod nosem Taehyung, nawet nie patrząc na prowadzącego auto Jimina. Ten tylko westchnął, kręcąc lekko głową.

- Mówiłem ci, że zadawanie się z nim to zły pomysł.

- Powiedział, że mnie kocha... - wyszeptał cicho, zaciskając usta w wąską linię, by po raz kolejny powstrzymać łzy, zbierające się w jego oczach.

- Każdemu to mówił. - odpowiedział starszy, skręcając w jedną z uliczek na głównej drodze.

- Nie rozumiesz... - westchnął. - On powiedział, że jeszcze nigdy nie był naprawdę zakochany... Że dopiero przy mnie coś takiego poczuł.

- Tae... Uwierz mi. Podczas związku z nim słyszałem jeszcze większe bajki niż to. - Jimin pokręcił delikatnie głową, zerkając kątem oka w stronę swojego przyjaciela. Widział, że ten był załamany i nie chciał go dobijać. Ale jednocześnie nie mógł patrzeć na to, jak ten wierzy w każde słowo Jungkooka. Przecież każdy wiedział jaki on jest. Czy Tae był naprawdę aż tak zaślepiony? Tego Jimin nie rozumiał.

- Może Yoongi kłamie? Albo coś mu się przewidziało?

- Żartujesz? Samo to, że olał waszą randkę powinno dać ci do myślenia. - prychnął.

I tutaj Jimin trafił. Przecież gdyby Jungkook nie robił w tej chwili nic złego, to byłby obok Taehyunga. Najprawdopodobniej trzymałby jego dłoń, uśmiechając się i patrząc mu w oczy. Albo całowałby jego słodkie wargi, co młodszy tak uwielbiał. A może nawet pytałby go w tej chwili o to, czy ten zostanie oficjalnie jego chłopakiem. Tak wiele rzeczy Jungkook mógłby teraz robić razem z Taehyungiem, a jednak go przy nim nie było.

Taehyung czuł się tak zawiedziony, jak jeszcze nigdy. Nie tylko zraniony. Bo oczywiste jest to, że to co zrobił starszy go bolało. W końcu łzy w jego oczach same z siebie się nie pojawiły. To przez to, że wszystkie złe emocje chciały wydostać się z niego płaczem. Ale on na to nie pozwalał. Był zawiedziony postępowaniem starszego. Przecież mówił mu takie rzeczy, a teraz tak po prostu zabawia się za jego plecami. O ile było to prawdą, bo Tae mimo wszystko nie chciał w to wierzyć.

Park zaparkował pod domem Mina, pod którym stało również kilka innych samochodów. Zdenerwowany Taehyung nawet nie czekał na swojego przyjaciela, od razu wychodząc z pojazdu. Ruszył w stronę mieszkania chłopaka, podchodzą do drzwi. Słyszał za sobą głos Jimina, jednak nie bardzo zwracał na niego uwagę. W tej chwili liczyło się dla niego tylko to, by przekonać się na własne oczy co wyprawiał Jungkook. O ile w ogóle co wyprawiał. Ale to nie była wina Taehyunga, że miał ciągle nadzieję, że królik nic złego nie robił. 

Od razu po wejściu do domu do jego uszu dotarła głośna muzyka. Ludzi może nie było tak dużo jak podczas pierwszej imprezy, na której poznał znajomych Jimina i samego Jungkooka osobiście, ale było ich mimo wszystko sporo. Zaczął kierować się w głąb domu, rozglądając się co jakiś czas. Chciał zauważyć kogokolwiek, kto mógłby powiedzieć mu gdzie jest jego króliczek, ale praktycznie każdy kogo widział, nie był mu znajomy. Nerwy zjadały go od środka, a on mimo, że nie chciał wierzyć w to wszystko, nie mógł powstrzymać drżenia rąk i szybkiego bicia serca. 

- Gdzie on jest? - spytał równie drżącym głosem Yoongiego, na którego wpadł zupełnym przypadkiem. Ten tylko kiwnął głową w stronę salonu, ale nim chłopak zdążył tam ruszyć, złapał jego dłoń. 

- Nie mówiłem mu, że przychodzicie. - pokręcił głową. - Wiem jaki jest Jungkook i nawet jeśli jest moim przyjacielem, należy mu się dostanie po mordzie. 

- On naprawdę... 

- Całowali się. Chciałem coś mu powiedzieć, ale kiwnął na mnie tylko ręką i... 

Min nawet nie zdążył dokończyć, bo Taehyung zaciskając swoje dłonie w pięści ruszył do wskazanego przez starszego pomieszczenia. Jego serce waliło jak szalone, a z każdym uderzeniem czuł, jak jego połamane kawałki po prostu się rozpadają. Nawet jeśli sam na własne oczy nie widział tego o czym mówił chłopak, czuł się zraniony jak jeszcze nigdy. 

Stanął w progu pomieszczenia, mając do samego końca nadzieję, że to jakaś ściema. Jakiś sen z którego ten zaraz się obudzi. Ale to co zobaczył sprawiło, że nie tylko jego serce się rozpadło, ale i on cały. Czuł ból całym sobą, przez co nawet oddech który musiał wziąć wydawał się dla niego męczarnią. 

Namjoon siedzący obok Hoseoka, na kolanach którego okrakiem siedział obiekt jego westchnień. Cała trójka wyglądała na zadowolonych, a nawet rozbawionych czymś, o czym w tej chwili zawzięcie dyskutowali. Dłonie Hoseoka ułożone były na biodrach królika, który miał całą twarz czerwoną od śmiechu, oraz najprawdopodobniej alkoholu. Czy mogło być coś gorszego?

- Ja pierdole. - usłyszał głos swojego przyjaciela, który od razu chciał ruszyć w stronę kanapy. Zatrzymał go jednak Yoongi, który zjawił się obok.

- To zły pomysł... 

Jednak Taehyungowi to nie przeszkadzało i nawet go to nie obchodziło. Nie obchodziło go w tym momencie nic. Ani to, że może rozwalić całą imprezę lub twarz pewnego osobnika, ani to, że najprawdopodobniej narobi zamieszania. Nie myślał trzeźwo, bo wszystkie emocje w nim po prostu wybuchły. Rozsadziły go wewnętrznie, powodując taki ból, jakiego Kim jeszcze nigdy nie czuł. Nawet nie miał siły płakać. Łzy mimo, że ciągle były w jego oczach, nie chciały wypłynąć. Chociaż to może on nie chciał okazywać słabości?

Ruszył w stronę kanapy, wymijając przy tym ludzi. Chciał jedynie dorwać tego dupka, zepchnąć go z kolan chłopaka, oraz po prostu uderzyć go tak jak jeszcze nikt inny. Nie wierzył w to, że ten mógł tak zabawić się jego kosztem. Przeklinał się w myślach, że nie słuchał Jimina oraz, że jest tak łatwowierny. Jak mógł zaufać komuś, kto od zawsze bawił się ludźmi?

- Wiesz, że masz jeszcze tydzień? - usłyszał śmiech Namjoona, na co zatrzymał się. - W życiu ci się to nie uda! 

- Nie pierdol... - wymamrotał podpity Jungkook. - Dam radę.

- Jeśli nie, to wisisz mi grubą forsę. - tym razem Hoseok roześmiał się, jednocześnie przejeżdżając dłonią na plecy królika. Ten tylko prychnął, kręcąc głową. 

- Mam go w garści. Góra kilka dni i go przelecę, a wtedy wygram ten pieprzony zakład i będziecie mi jeszcze gratulować. 

twitter game || kth · jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz