Epilog

1.6K 206 199
                                    


Mógłbyś niedługo wrócić? Byłoby miło, gdybyśmy zjedli wszyscy razem. Zrobię naleśniki.

Yoongi wcale nie miał ochoty wracać do dormu, nawet na naleśniki. Mieli dzień wolny, więc miał zamiar spać tak długo, jak tylko się dało. Mimo to podniósł się z łóżka od razu po tym, jak odczytał smsa. W tym momencie, bardziej niż na własnej wygodzie, zależało mu na tym, żeby Seokjin znowu zaczął się czuć swobodnie.

Kiedyś podobna wiadomość nie miałaby takiego tonu. Niedzielne śniadania były tradycją - niezbyt częstą, bo ich grafik zazwyczaj nie pozwalał na długie siedzenie przy stole. Prawda była też taka, że nie zawsze mieli na nie ochotę. Byli ze sobą prawie całą dobę, siedem dni w tygodniu, trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Nie potrzebowali specjalnie się zbierać, żeby porozmawiać. Seokjin był jednak uparty. Wyciągał ich z łóżek i zaganiał do stołu, krzyczał i złościł się. Teraz prosił i to dość nieśmiało.

Seokjin zmienił się po wydarzeniach sprzed dwóch miesięcy. Wciąż się uśmiechał, wciąż opowiadał żenujące żarty, wciąż się wygłupiał. Jednocześnie był bardziej niepewny i wycofany. Opinię wygłaszał jako ostatni, jakby miał mniejsze prawo do głosu niż reszta. Już nie zwracał im uwagi, gdy mu przerywali lub zwracali się do niego bez użycia honoryfikatorów. Nigdy nie żądał, nie rozkazywał. Prosił. Poza tym, zachowywał się, jakby chciał im nieba przychylić. Ustępował im, nie ważne, czy chodziło o kolejkę do łazienki, miejsce w busie, czy o to, kto ma rację w czasie sprzeczki. Wyręczał ich w pracach domowych, które uczciwie między siebie rozdzielili. Wreszcie rozpieszczał ich przysmakami i drobnymi prezentami.

Yoongi miał tego dość. Naprawdę przykro się na to patrzyło. Miał nadzieję, że Seokjin w końcu odpuści i zrozumie, że nie jest im nic winien. Jasne, w pewnym sensie ryzykowali swoje kariery, sprzeciwiając się wytwórni. Jednak wszyscy dobrze wiedzieli, że Seokjin zrobiłby dla nich dokładnie to samo.

Mimo utraty pewności siebie i służalczego wręcz tonu, którym się do nich zwracał, Seokjin wydawał się naprawdę szczęśliwy z tego, że znowu jest z nimi. Zabrał się do pracy z entuzjazmem, trenował równie ciężko jak zwykle. Napisał nawet piosenkę i ku zaskoczeniu Yoongiego nie była to jakaś smętna ballada, która opowiadała o tym, co Seokjin przeszedł. Tekst był bardzo optymistyczny i traktował o drobnych rzeczach, których na co dzień się nie zauważa, ale dzięki którym jest się szczęśliwym. Piosenka nie była wystarczająco dobra, żeby znaleźć się na płycie. Tekst był trochę zbyt dziecinny, a melodia niezbyt chwytliwa.

Seokjin zupełnie nie przejął się niepowodzeniem i dalej robił swoje. Zresztą to nieprzejmowanie się udzieliło się reszcie. Wszyscy wydawali się zrelaksowani, nikt się nie skarżył. Yoongi zaryzykowałby nawet stwierdzenie, że dawno nie byli tak szczęśliwy. A przecież nie wszystko wyglądało cukierkowo...

Media nie odpuszczały. Nie było dnia, żeby nie pojawił się jakiś artykuł lub reportaż o aferze Jina z BTS. Każda okazja była dobra. Dali koncert, a Kim Seokjin miał romans. Pojawili się w jakimś programie muzycznym, a to była mężatka. Ktoś zobaczył ich na ulicy, a podobno to on ją molestował. Na szczęście nieliczne gazety zaczynały przyjmować inną narrację. Zwracały uwagę na to, że zespół dalej robi swoje, stoi murem za Seokjinem, a wiadomości o mobbingu to tylko niepotwierdzone plotki.

Stało się też tak, jak przewidział Bang PD-nim. Cała afera pociągnął ich w dół. Stracili wszystkich sponsorów. Nawet Puma rozwiązała z nimi kontrakt, choć i tak kończył się za miesiąc i nie planowali już żadnych aktywności. Ich najbliższy koncert w końcu się wyprzedał, ale bilety rozchodziły się tak wolno, że wytwórnia musiała zainwestować w reklamy. Najbardziej dramatycznie zrobiło się jednak po jednej z imprez muzycznych. Byli nominowani do nagród w kilku kategoriach, ale wrócili do dormu z pustymi rękami. Ludzie mieli używanie. Internet i prasa rozpisywały się o tym, jaki to dla nich policzek i bolesny upadek skoro dotychczas zgarniali najważniejsze nagrody, a teraz zostali pominięci. Zostali okrzyknięci wielkimi przegranymi, a fani analizowali nagrania z gali, doszukując się łez w ich oczach. Owszem mieli łzy w oczach. Jednak na pewno nie dla tego, że nic nie wygrali.

Nie było wartoWhere stories live. Discover now